Rafał Rostkowski: Zgodnie z przepisami Legii należał się rzut karny

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: TVP Sport

07.12.2021 11:20

(akt. 08.12.2021 11:20)

- Z prostej sytuacji z meczu Cracovia - Legia zrobiła się debata jak byśmy funkcjonowali w Średniowieczu i ktoś przed chwilą ośmielił się podważyć płaskość Ziemi. A główna przyczyna debaty to właśnie usprawiedliwianie braku rzutu karnego argumentami sprzecznymi z "Przepisami gry" - tłumaczy dla TVP Sport Rafał Rostkowski.

Co w tej sytuacji należało przeanalizować? Przede wszystkim po kolei należało sprawdzić, co stało się po zagraniu piłki z rzutu wolnego, gdy piłka leciała już w kierunku pola karnego.

1. Faza lotu piłki – tutaj nikt nie zgłaszał żadnego naruszenia przepisów.

Czy w czasie lotu piłki lub po odbiciu piłki przez legionistę nie doszło do jakiegoś złamania przepisów, na przykład jakiegoś faulu, zanim doszło do kontaktu między Pelle i Hołownią? Nie.

2. Czy był spalony? Nie wiadomo...

Hołownia wracał spod bramki Cracovii, gdzie był bardzo blisko linii spalonego, albo idealnie w linii spalonego razem z przedostatnim zawodnikiem drużyny broniącej, albo był za linią spalonego, czyli na pozycji spalonej. W tym ostatnim przypadku, w związku z jego aktywnością, należałoby uznać go za spalonego, przerwać grę z tego powodu i podyktować rzut wolny pośredni dla Cracovii. Niestety nie wiemy jak było w tej sytuacji, ponieważ ujęcia z kamery ustawionej na wysokości pola karnego w czasie transmisji telewizyjnej niestety nie zobaczyliśmy... Nie wiemy też, czy takim ujęciem dysponowali sędziowie VAR. Gdyby był spalony, nie byłoby oczywiście mowy o rzucie karnym za uderzenie łokciem w twarz, ale samo uderzenie bez względu na spalonego powinno zostać zakwalifikowane jako nierozważny faul. Sędzia bezwzględnie powinien pokazać za to żółtą kartkę.

3. Jeśli przewinienia były równoczesne, należało ukarać przewinienie cięższe

Jeśli nie było spalonego, to należałoby ustalić, czy przed uderzeniem łokciem w twarz Hołownia sam pierwszy nie sfaulował zawodnika Cracovii. W niedzielę taka możliwość wydawała się czysto teoretycznym gdybaniem, ale gdy w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie tej sytuacji pokazujące incydent zza pleców obu zawodników, okazało się jasne, że z pewnością Hołownia nie sfaulował pierwszy, a jeśli w ogóle walkę o pozycję z jego strony można byłoby zinterpretować jako faul, to miał on miejsce ułamek sekundy później albo ewentualnie w tym samym czasie, w którym Pelle uderzył go łokciem w twarz. Zgodnie z przepisami, jeśli w tym samym momencie dochodzi do dwóch przewinień, to sędzia powinien ukarać przewinienie cięższe. W tej sytuacji było nim uderzenie łokciem w twarz, więc prawidłowa decyzja w tej sytuacji mogła być tylko jedna: rzut karny dla Legii i żółta kartka dla Pelle.

Od osób szkolonych przez PZPN można usłyszeć, że Legii nie należał się rzut karny w meczu z Cracovią, bo "uderzenie łokciem w twarz było przypadkowe, zawodnik Cracovii nie chciał, nie miał intencji sfaulować", a w ogóle to "nawet nie widział" legionisty. Nawet w aktualnych "Przepisach gry", w wydaniu na sezon 2021/2022, którego PZPN z jakiegoś powodu dotychczas nie opublikował na swojej stronie pzpn.pl, na stronie 123 czytamy: "Przepisy Gry pomijają pojęcie rozmyślności w ocenie postępowania zawodnika w walce o piłkę (poza przypadkiem dotknięcia piłki ręką)",

a nieco dalej, na stronach 123 i 124, znajduje się stwierdzenie bardzo jasne i dobitne:

"Sędziowie zaś winni oceniać skutek postępku zawodnika, a nie przyczynę jego postępowania. Zawodnik nie może tłumaczyć swego ataku dobrymi intencjami, jeżeli np. atak ten wykonał z użyciem nieproporcjonalnej siły, rażąco poza granicami normalnej gry, narażając tym samym przeciwnika na niebezpieczeństwo lub powodując jego kontuzję."

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.