Ramil Mustafajew: Marzę o debiucie w Legii. Obywatelstwo? Bliżej niż dalej
24.11.2022 13:00
– W Warszawie spędziłem większość życia. Mam koszulki "Wojskowych", szalik, który jest w domu rodzinnym. Od dziecka kibicowałem Legii, chodziłem na jej mecze. Nie pojawiłem się na stadionie, bo nie było takiej szansy, ale dobrze pamiętam spotkanie z Realem w Lidze Mistrzów, które oglądałem przed telewizorem. Szczególne wydarzenie, ponieważ od najmłodszych lat jestem też kibicem "Królewskich". To było przyjemne uczucie móc śledzić rywalizację obu wspomnianych drużyn.
Nieco ponad pięć lat później, czyli na początku 2022 roku, zostałeś zawodnikiem "Wojskowych". Jedno z marzeń się spełniło.
– To prawda. Chciałem grać w Legii już za czasów juniorskich. Udało się to zrealizować później, co bardzo mnie ucieszyło, tak jak powrót do Warszawy. A drugim marzeniem – jednym z większych – jest debiut w ekstraklasie, najlepiej przy Łazienkowskiej, przy kibicach. Myślę, że wszyscy moi bliscy, trenerzy byliby ze mnie zadowoleni.
Za tobą występy w rezerwach Legii i turnieju U-19. Na debiut w "jedynce" jeszcze czekasz, choć ciekawym doświadczeniem był zapewne mecz o pokój, z Dynamem Kijów, na stadionie przy Łazienkowskiej.
– Jak najbardziej. Bardzo ciekawy mecz, fajnie było w nim zagrać. Wchodząc na boisko czułem dreszcze. Ogólnie dużo dały mi treningi z pierwszą drużyną, z topowymi zawodnikami, którzy okazali się pomocni. Mogłem się od nich wiele nauczyć, podpytać o różne kwestie. Pracowałem nad fizycznością, która jest niezwykle ważna w ekstraklasie, szlifowałem technikę, taktykę, prowadzenie piłki. Złapałem sporo doświadczenia, zachowałem rytm meczowy dzięki występom w III-ligowych rezerwach. Reasumując, zajęcia z "jedynką" były ogromną wartością i pomogły mi po tymczasowym przejściu do Stali.
Czekam na debiut w pierwszym zespole, będę na to mocno liczył po powrocie z wypożyczenia. Staram się, robię wszystko, co mogę, by tak się stało. Mam nadzieję, że uda się to osiągnąć, jak wrócę do Legii.
Czujesz, że gdybyś miał polskie obywatelstwo i – co za tym idzie – status młodzieżowca, to byłbyś już dawno po debiucie?
– Myślę, że z tym dokumentem byłoby mi o to łatwiej, może miałbym już na koncie parę spotkań w pierwszej drużynie. Rozmawiałem na ten temat z dyrektorem Jackiem Zielińskim. Obecnie wygląda to tak – ostatnio odebrałem kartę pobytu stałego, w lutym 2023 roku powinno dojść do złożenia wszystkich dokumentów, a następnie, w ciągu 2-3 miesięcy, powinienem dostać obywatelstwo. Takie informacje dostałem od osób, które zajmują się tą sprawą.
Sytuacja się ciągnie, trwa dość długo, choć Jacek Zieliński wspominał, że to procedura o przyznanie, a nie potwierdzenie obywatelstwa, jak w przypadku Matty’ego Casha. A to dwie zupełnie różne ścieżki – twoja jest trudniejsza.
– Jestem w Polsce prawie 13 lat i liczyłem, że uda się otrzymać obywatelstwo dużo szybciej. Próbowałem to załatwić kilka lat temu, gdy grałem w stołecznym Talencie, a potem, gdy przeszedłem do Stali Rzeszów, ale w obu sytuacjach się to nie udało. Sądzę, że teraz sprawa zostanie w końcu sfinalizowana. Jest bliżej niż dalej.
Wiosną byłeś poniekąd rzucany po pozycjach. To trochę przeszkadzało?
– Myślę, że nie. Grałem na prawej obronie i skrzydle, wcześniej – pod okiem trenera Myśliwca, przed transferem do Legii – zdarzało mi się też czasami występować w środku pola. Można powiedzieć, że moje atuty pozwalają na to, by rywalizować zwłaszcza na bokach – czy defensywy, czy pomocy, więc nie mam z tym żadnego problemu. Wystąpię tam, gdzie ustawi mnie szkoleniowiec.
A gdzie czujesz się najlepiej?
– Uważam, że na skrzydle. Wspomnę również o prawej obronie – nie miałbym kłopotów, by na niej wystąpić, mimo że już długo tam nie grałem. Wiem z czym to się je, gdyż mam na koncie kilka meczów w II lidze na tej pozycji, byłem też na niej wystawiany podczas zajęć z pierwszą drużyną u trenera Vukovicia. Ale na tę chwilę chyba najbardziej odpowiada mi rola skrzydłowego – nie ma znaczenia, czy prawego, czy lewego.
Na lewym skrzydle grałeś ostatnio, w rundzie jesiennej. Jak oceniasz pierwszą część sezonu na wypożyczeniu w Stali? Co udało ci się zyskać, udoskonalić?
– Złapałem doświadczenie – tym razem nie w II, a w I lidze, gdzie jest jeszcze wyższy poziom. Pod okiem trenera przygotowania motorycznego, Zbigniewa Dąbka, poprawiłem się fizycznie, co bardzo mi pomogło. Z racji tego, że obecnie wracam do zdrowia po kontuzji (I stopień naderwania mięśnia czworogłowego uda – red.), to szkoleniowiec wysyła mi rozpiskę indywidualną, do której się stosuję. Pracuję na siłowni, wzmacniam nogę i myślę, że za 1-2 tygodnie wrócę do pełnej sprawności, a w styczniu – bo pierwsza część rozgrywek się zakończyła – będę mógł normalnie trenować z zespołem.
Wiadomo, że jesienią mogłem zagrać więcej minut i na to liczyłem, ale nie ma co się załamywać. Trzeba dalej robić swoje, mocno popracować w okresie przygotowawczym, postarać się wywalczyć skład.
Przygotowania do drugiej rundy mogą się okazać kluczowe – tym bardziej, że udałeś się na wypożyczenie w połowie sierpnia, gdy Stal miała za sobą prawie miesiąc gry w I lidze.
– Tak, dołączyłem do drużyny w 5-6. kolejce, co mogło mi troszkę przeszkodzić w kontekście częstszych występów. Myślę, że wiosna okaże się łatwiejsza – w takim sensie, że będę mógł w pełni przygotować się ze Stalą, poznać całą taktykę, a nie uczyć się jej dopiero w trakcie rozgrywek.
Jakie stawiasz sobie cele na drugą część sezonu?
– Chciałbym awansować ze Stalą do ekstraklasy. Można o to powalczyć, widzę duży potencjał w zespole. Co prawda jesteśmy na 9. miejscu, ale – moim zdaniem – powinniśmy być dużo wyżej, na pewno w czołowej szóstce. Przed nami cała runda, wszystko się może zdarzyć. Sądzę, że wiosna może się okazać dużo lepsza w naszym wykonaniu.
Cele indywidualne? Nie mam żadnych planów, jeśli chodzi o liczbę goli, asyst. Najważniejsze będzie po prostu to, by zagrać jak najwięcej minut w I lidze, wrócić do Warszawy z większym doświadczeniem. Tak jak mówiłem – chciałbym zadebiutować w barwach "Wojskowych". Mam nadzieję, że się to uda, a wtedy będę dążył do tego, by utrzymać się w kadrze Legii. Wierzę, że przekonam do siebie sztab szkoleniowy, ale wszystko wyjdzie w praniu, w treningach.
Czym możesz do siebie przekonać?
– Zadziornością, walką do końca. Czuję się dobrze szybkościowo, wydolnościowo, nieźle radzę sobie w grze 1 na 1 w ofensywie, w dryblingu…
W Talencie Warszawa mogłeś kiwać, kiedy chcesz. Nie zabraniano ci tego, o czym opowiadał twój były szkoleniowiec, Bogumił Bonisławski.
– Zgadza się. Wręcz naciskano, żebym próbował to robić, nie bał się, cały czas szukał gry 1 na 1. Można powiedzieć, że już od dziecka byłem mocny w tym elemencie. Gdy występowałem w juniorach, to też starałem się regularnie dryblować. Myślę, że to u mnie zostało, przeszło z piłki juniorskiej na seniorską, utrzymało się na dobrym poziomie.
Trener Bonisławski mówił także, że jesteś typem pracusia, który jako pierwszy pojawiał się na porannych zajęciach w Talencie.
– Zawsze starałem się pracować ponadprogramowo – jak nie sam, to właśnie na dodatkowych, wspomnianych treningach o godz. 7:00. Teraz jest tak samo, podejście się nie zmieniło. Gdy szkoleniowiec się pyta, czy ktoś chciałby wziąć udział w zajęciach dla chętnych, to za każdym razem się zgłaszam, by się podszkolić, gdyż nic nie stracę, a na pewno zyskam. Od małego tak mam, że lubię poćwiczyć więcej, w formie dodatku, co zostało do dziś.
Do dziś została też pewnie mentalność zwycięzcy. Gdy coś ci się nie powiodło na turniejach żonglerki czy gry 1 na 1, to później przez cały miesiąc pracowałeś, by następnym razem wygrać. To również słowa twojego byłego szkoleniowca z Talentu.
– Mogę potwierdzić słowa trenera, bo rzeczywiście tak było. Gdy przegrywaliśmy gierki, to zawsze się wkurzałem, że to nie wygrałem ja, a przeciwnicy. Kolejnego dnia starałem się robić wszystko, by to moja drużyna zwyciężyła. Jestem zawzięty, nie lubię – myślę, że jak każdy – przegrywać. Zdecydowanie większą frajdę sprawiają mi triumfy. Jak nie wygrywam, to wyciągam wnioski, staram się poprawić dany element, by następnym razem cieszyć się ze zwycięstwa, np. we wspomnianych turniejach.
Gdzie widzisz pole do poprawy? Co jest twoim mankamentem?
– Wykończenie. Jak jestem w polu karnym, zamykam akcję, to chcę uderzać pewnie, precyzyjnie – tak, by piłka znalazła się w siatce. Muszę nad tym popracować, plus może też troszeczkę nad słabszą, lewą nogą. Co prawda nie jest ona najgorsza, jak trzeba podać, to podam, ale uważam, że mógłbym się poprawić w tym aspekcie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.