News: Ranking: 5 kroków od awansu

Ranking: 5 kroków od awansu

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

24.02.2012 08:45

(akt. 12.12.2018 02:20)

<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">Nic tak nie boli kibica, jak świadomość, że jego drużyna, choć lepsza w dwumeczu, w końcowym rozrachunku odpada. Odpada, bo… nie wyciągnęła wniosków. Bo jak ocenić piłkarzy, grających na dobrym poziomie, momentami wzbijających się na wyżyny swoich umiejętności, którzy w chwili, kiedy trzeba zadać wykończonemu rywalowi decydujący cios, tracą koncentrację i zaraz później sami lądują na deskach? Czego zabrakło legionistom do awansu? Przedstawiamy subiektywny ranking, zawierający 5 kroków, których naszym zdaniem zabrakło ekipie Macieja Skorży do kolejnej fazy Ligi Europejskiej.</p>

MIEJSCE 5. Wolski tylko na deser, Żurek jeszcze niegotowy?

 

Z szacunku dla dokonań trenera w tej edycji Ligi Europy, nie chcemy wchodzić w nie swoje buty i odnosić się do taktyki obranej na dwumecz z Portugalczykami. Jedynym kamyczkiem, który wrzucimy do ogródka Macieja Skorży, będzie pytanie o dokonywane przez niego zmiany. Czy Rafał Wolski nie grał dziś zbyt krótko? Tylko 20 minut dla piłkarza z takim wachlarzem ofensywnych umiejętności, to bardzo krótko. "Wolak” wywalczył w tym czasie rzut wolny z 17. metra (tam nie było przypadkiem karnego?!) oraz oddał groźny strzał, obroniony jednak nogami przez Rui Patricio. Można zatem stwierdzić, że dziś to 19-latek z Głowaczowa powinien wyjść w pierwszym składzie, choćby w miejsce bezproduktywnego Janusza Gola.

 

Zasadne wydaje się również pytanie, dlaczego w końcówkach obu spotkań wchodził Michal Hubnik. Nie jest żadną tajemnicą, że Czech na boisku meldował się niejako w roli "straszaka”, bo do odzyskania pełnej formy brakuje mu jeszcze przynajmniej kilku tygodni, więc Maciejowi Skorży pozostało liczyć, co najwyżej, na jego uśpiony instynkt strzelecki. A można było przecież spróbować zaskoczyć Sporting dając kilka minut młodemu Bartoszowi Żurkowi. Wojciech Kowalczyk, kiedy strzelał Sampdorii Genua, też miał zaledwie 18 lat…

 

MIEJSCE 4.Wielcy nieobecni

 

Można gdybać, co by było, jeśli w Lizbonie Legia miałaby w składzie kontuzjowanego Miroslava Radovicia oraz sprzedanego Ariela Borysiuka. To byli odpowiednio: najlepszy strzelec drużyny w Lidze Europy i jej najrówniej grający piłkarz. W tym miejscu musimy jednak przypomnieć, że w Sportingu problemy zdrowotne wyeliminowały z udziału w pierwszym meczu duet błyskotliwych skrzydłowych - Diego Capela i Jeffrena Suareza. Na rewanż w Lizbonie Hiszpan zdążył się co prawda wyleczyć, ale z kolei wówczas urazy wykluczyły występy Oguchi Onyewu oraz Fabiana Rinaudo. Oceniając zatem, w jakim stopniu brak nieobecnych odbił się na jakości gry obu ekip, możemy tutaj postawić znak równości.

 

MIEJSCE 3.Brak armat, celowniki nie nastawione

 

Ileż to razy powtarza się, że w Legii brakuje łowcy bramek. Takiego typowego króla pola karnego, jakim był przed laty Stanko Svitlica. Oby przyjście Ismaela Blanco zmieniło coś w tej kwestii, bo dwumecz ze Sportingiem wykazał czarno na białym niedostatki ekipy Macieja Skorży. Legioniści zbyt rzadko decydowali się na strzały, a monotematyczna gra na Danijela Ljuboję, po pewnym czasie, stawała się przewidywalna nawet dla nieporadnych stoperów "Lwów”. Brak armat w ofensywie oraz źle nastawione celowniki naszych zdolnych, lecz niedoświadczonych jeszcze żołnierzy, plasują się więc na najniższym stopniu podium.

 

MIEJSCE 2. Czary-mary, każda bramka – nie do wiary

 

Bramka od strony Żylety jest na swój sposób magiczna. Chcesz strzelić gola życia? To nieważne, że nie potrafisz. Koniecznie celuj właśnie w tym kierunku. Ta sztuka udała się już: Sebastianowi Mili ze Śląska, Ariemu ze Spartaka, Sylwestrowi Patejukowi z Podbeskidzia, a nawet Krzysztofowi Golonce z Gwiazd TVN-u. Tę niezwykłą passę podtrzymał ostatnio Andre Santos. Strzał rozpaczy młodego Portugalczyka pozwolił wyrównać Sportingowi stan meczu na 2:2, co w kontekście rewanżu okazało się trafieniem na wagę awansu…I jak tu nie wierzyć w złe moce?

 

MIEJSCE 1.Namolne rzuty wolne

 

Jakie zdanie najczęściej mówią piłkarze zaraz po przegranym meczu? Oczywiście, że muszą wyciągnąć wnioski z przyczyn porażki. Nigdy wcześniej nie docenialiśmy znaczenia tego wyświechtanego frazesu, ale jeśli Legia w trzecim(!) meczu z rzędu (na trzy wiosenne) traci trzy bliźniaczo podobne gole, to coś nie jest w porządku. Warszawa: Matias Fernandez dośrodkowuje piłkę zmierzającą w kierunku bliższego słupka, a tę trąca jeszcze Daniel Carrico doprowadzając tym samym do remisu 1:1. Zabrze: Mariusz Magiera posyła długą wrzutkę na dalszy słupek, nikt nie dotyka futbolówki, która przelatuje obok bezradnego Dusana Kuciaka. Jest 0:2. Lizbona: egzekutorem rzutu wolnego ponownie Matias Fernandez. Chilijczyk zagrywa między wbiegających w szesnastkę piłkarzy, a niezdecydowanego Słowaka. Bliski trącenia piłki był, a jakże, Daniel Carrico, jednak ta wpada do siatki bezpośrednio po kopnięciu zawodnika sprowadzonego z Villarreal. Na tablicy świetlnej wynik 0:1, równoznaczny z końcem pięknego snu Legii w Lidze Europy. Szkoda, bo chcieliśmy jeszcze trochę pospać…

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.