Relacja kibica z Niemiec - kibicowska Liga Mistrzów!
28.05.2013 13:17
- Mecz na szczycie Ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa i Lechem Poznań miał decydujące znaczenie, ponieważ zwycięzca spotkania miał niemal zapewniony tytuł mistrzowski. Obie drużyny się nienawidzą. Zdobycie biletu na to spotkanie było bardzo trudne, a ponadto- podobnie jak we Włoszech - są one personalizowane i trzeba pokazać dokument tożsamości przy wchodzeniu na stadion. Nazwa obiektu "Pepsi Arena" brzmi zabawnie, jak „Trolli Arena” – nazwa stadionu Greuther Fürth. Nie znoszę tego bezsensownego zmieniania nazw obiektów! – stwierdza Albert.
- To była sobota 18 maja, słoneczny dzień. Początek spotkania zaplanowano na 13:30, co było dla mnie zbyt wczesną porą, ponieważ odczuwałem jeszcze skutki imprezy dzień wcześniej. White is the name of the game – każdy kibic na stadionie musiał mieć na sobie białą koszulkę, więc mój kumpel Piotr pożyczył mi t-shirt. Teraz już doskonale wtapiałem się w tło. Po drodze kupiliśmy piwo w markecie i udaliśmy się do baru pod mostem niedaleko stadionu (Źródełko – przyp. red.) – miejsce zatłoczone i jednocześnie pełne energii. Ostre słońce i huk petard pod mostem skutecznie pomogły mi się dobudzić i byłem już gotowy na mecz. Stąd jest zaledwie parę kroków na stadion. Po drodze mijaliśmy fanów Den Haag, którzy mają zgodę z Legią, klubem o wojskowym rodowodzie.
- Z zewnątrz sam stadion nie jest może aż tak majestatyczny jak San Siro, ale jest bardzo fajny. Dach przypomina mi trochę śródziemnomorskie namioty. Ładny obiekt! Po kontroli dokumentów wreszcie mogłem wejść do środka. Stadion Legii jest całkiem nowoczesny, przypomina mi stadiony klubów Bundesligi – czysty, dobrze zaprojektowany i dobrze przygotowany na przyjęcie wielu kibiców. Od środka wygląda jak młodszy brat Borussia Park w Gladbach, stadionu MSV Duisburg, White Hart Lane, Philips Stadium czy Esprit Arena w Dusseldorfie. Może nie jest tak majestatycznie jak na Süd Tribüne na Westfalen Stadion, ale odniosłem wrażenie, że idealnie pasuje do tego klubu.
Albert był pod ogromnym wrażeniem tego, co działo się na trybunach: - Od wejścia cały czas słyszałem śpiewający tłum! Chwilę potem młoda, bardzo sympatyczna dziewczyna wskazała mi moje miejsce. Skoczyłem na chwilę do baru po cos do picia, ale szybko zdałem sobie sprawę, że to był błąd, bo stadion zaczął już śpiewać hymn („Sen o Warszawie” – przyp. red.). Cholera, czegoś takiego nigdy nie widziałem - tłum kibiców nie przestał śpiewać aż do końca spotkania! Tak! Bez przerwy do końca! Do tej pory moim najlepszym doświadczeniem był mecz Dortmund – Schalke, ale to bije wszystko na głowę! Przed spotkaniem miałem też okazję zobaczyć filmy z meczu z Pogonią, z którą Legia ma zgodę i nastawiłem się na naprawdę fajne przeżycia, jeśli chodzi o atmosferę. Nie spodziewałem się jednak, że atmosfera będzie aż tak wspaniała – nieporównywalna do niczego innego! Nieprzerwany śpiew, a w dodatku nikt do końca meczu nie usiadł na swoim miejscu! To naprawdę zwariowane miejsce, głośniejsza byłaby może tylko Turk Telekom Arena. Zastanawiam się po co ktoś montował krzesła, skoro nikt ich nie używał przez 65 minut, może tylko jakieś kobiety na trybunie VIP. Na uwagę zasługują też kibice Lecha znani z ich „Poznan Style”- na stadionie stawili się dużą grupą, wszyscy w niebieskich koszulkach. Oni także śpiewali przez całe spotkanie - Bayern Monachium nie byłby w stanie czegoś takiego osiągnąć przez 5 sezonów! Cholera, całkiem zapomniałem o grze. Ta była jednak kiepska – rzut karny w 86. minucie zapewnił zwycięstwo i tytuł Legii. Tłum kibiców dopingował jednak aż do ostatniego gwizdka sędziego. W Lidze Mistrzów Kibiców polscy fani każdego roku byliby w półfinałach z Irlandczykami, Szkotami, Turkami czy Argentyńczykami, nie żartuję, to prawda! Nie jestem fanem polskiej piłki, ale podziwiam polską kulturę kibicowania, prawdziwe mistrzostwo! Światowa klasa!
Greetings from a Hungarian Ground Tourist and good Friend.
B!
Wcześniejsze relacje obcokrajowców z meczów Legii znajdziecie tutaj:
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.