Domyślne zdjęcie Legia.Net

Relacja z trybun - „Legia grać!”

Marek Szabrański

Źródło:

02.10.2006 16:26

(akt. 24.12.2018 18:53)

W ciągu kilkunastu ostatnich dni kibice Legii mieli możliwość zaliczeniu dwóch, a ci najbardziej zdeterminowani nawet i trzech ciekawych meczów. Ciekawych za sprawą kibicowskich wydarzeń, rzecz jasna, a nie wyników sportowych gdyż te to dwa blamaże i marny remis w wykonaniu zawodników grających w Legii. O ile wyjazd do Kielc dla sympatyków „wojskowych” był zabroniony i aby wziąć udział w tym widowisku należało nabyć bilety na sektory "scyzoryków", o tyle do Wiednia i na mecz z krakowską Wisłą w Warszawie można było dostać się bez większych problemów.


Bilety na mecz z drużyną prowadzoną przez ex legionistę Drago Okukę rozeszły się dosyć szybko. Stadion im. Wojska Polskiego zapełnił się po brzegi. Na „żylecie” nie dało się uniknąć wrażenia, że otaczają nas nowe twarze kibiców rzadko zaglądających na Łazienkowską 3. – Przyjeżdża Wisła i już piknik i patologia na trybunie – krzyczał zdenerwowany kibic, któremu nie dane było „zasiąść” na swoim stałym miejscu na trybunie G, gdyż było ono już wcześniej zajęte. Jak widać wśród mieszkańców Warszawy istnieje ogromne zapotrzebowanie na nowy, duży stadion, który umożliwi pomieszczenie wszystkich chętnych na swoich trybunach.
Na ten mecz „Nieznani Sprawcy” przygotowali kolejną ciekawą oprawę. Widać, ze forma legijnych „Ultras” jest wysoka. Tym razem trybuna odkryta zaprezentowała ułożony z czarnych kartonów i czerwono – biało – zielonych folii, znak Yin Yang chiński symbol oznaczający ciągłe istnienie dzięki zachowanej równowadze przeciwności. Przeciwności te – piekło i niebo – przedstawione były także za pomocą odpowiednio wymalowanych płócien zawieszonych nad trybuną na bandzie reklamowej, a także na jej dole, na płocie oddzielającym kibiców od płyty boiska.
Prezentacji tej towarzyszyło wspaniałe racowisko, tak rzadko pojawiające się u nas za sprawą różnych, dziwnych zakazów. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania fani Legii głośno podziękowali Dragomirowi Okuce za jego trenerskie dokonania dla naszego klubu. „Dzięki Drago dzięki”, „Drago Okuka, Drago Okuka”, „Drago wróć, Drago wróć” – krzyczeli kibice w dowód uznania i sympatii do Serba.
Dopingować swoją drużynę przyjechała na nasz stadion także grupa kibiców Wisły, która za sprawa służb porządkowych miała początkowo problemy z dostaniem się na sektor dla gości. „Wpuście kibiców”, a także „Piłka nożna dla kibiców” skandowali kibice z „żylety”, łuku, jak i krytej trybuny naszego stadionu. Kilka minut później fani z Krakowa zasiedli w końcu na stadionie, nie wywieszając na płocie ani jednej „fany”. Swoje działania ograniczyli tylko do zaprezentowania, skromnej sektorówki przedstawiającej niebieskiego rekina ze sztućcami w płetwach szykującego się do uczty razem ze smokiem. – Głodzą ich w tym Krakowie?- zastanawiali się, żartując kibice Legii.
W czasie meczu kibice głośno dopingowali swoją drużynę. Nie przeszkodziło w tym nawet oberwanie chmury nad Warszawą. Hektolitry wody spadły na głowy kibiców i piłkarzy. Stawiając czoła pogodzie gros kibiców zdjęło bluzy i koszulki i prowadziło swój doping dalej. – Dawno nie przyszło nam kibicować w takich warunkach. Mecz kolejki to i oprawa odpowiednia. Następnym razem gdy Ultrasi przygotują w ramach uzupełnienia oprawy burze z piorunami niech pomyślą o tym żeby nie trwała ona aż tak długo -żartowali sobie za nic mając niekorzystną aurę, kibice z „żylety”. – Kryta!, - Co?, - Pożycz dach! - prowadziły dialog trybuny. – Zawsze i wszędzie pogoda w Warszawie będzie – skandowali kibice z odkrytej. – Bo Warszawa jest od tego, aby bawić się na całego – na stadionie nie ustawały śpiewy. Na szczęście wraz z końcem pierwszej połowy meczu burza ustała i w przerwie można było zająć się wyżymaniem, szali i ubrań z wody.

Druga odsłona spotkania zaczęła się od straty przez Legię bramki co było punktem zwrotnym w dopingu kibiców. Widać było, że czara goryczy się przelała. Ileż można patrzeć na przegrywających wszystko piłkarzy Legii. „Legia grać k**** mać”, „Jak przeje***** na obiad do was wpadniemy” – krzyczeli wściekli kibice. Gorzkich uwag nie brakowało także pod adresem wiślaków, „Gdzie twoje berło?”, „Nożownicy ch** wam w du**”, „Na ulicy Reymonta ma siedzibę swą” – intonowali kibice z „żylety” w stronę radującej się z prowadzenia grupy przyjezdnych z Krakowa. Oberwało się także fatalnie sędziującym arbitrom tego spotkania. Sędzia Małek popełniał juniorskie błędy, aż trudno było uwierzyć, że przypadkowo. Sędzia liniowy także usłyszał co o nim i poziomie jego sędziowania myślą kibice. Podkreślić jednak trzeba, że te przykre okrzyki były tylko przerywnikami w głośnym dopingu dla Legii.
W 75 minucie gola na wagę jednego punktu zdobył Marcin Burkhardt ratując Legię przed czwartą z rzędu przegraną. Mimo wszystko po zakończeniu spotkania piłkarze Legii zostali przez swoją publiczność wygwizdani, a kibice z sektora G widząc zbliżających się w kierunku „żylety” piłkarzy odwrócili się do nich plecami dając w ten sposób wyraz swojej dezaprobaty dla ich poczynań.
Nie tak miało wyglądać przełamywanie złej passy przez legionistów. Przed nami przerwa w rozgrywkach ligowych na mecze reprezentacji. Mamy nadzieje, że przerwę tą dobrze wykorzystają ludzie odpowiedzialni za poziom gry „wojskowych”. Jedno jest pewne, coś się musi zmienić bo tak dalej być już nie może!

Zobacz również:

- Pierwszy fotoreportaż z meczu z Wisłą Kraków
- Drugi fotoreportaż z meczu z Wisłą Kraków

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.