Domyślne zdjęcie Legia.Net

Reportaż z trybun z meczu z Koroną

Junior

Źródło:

01.10.2003 17:42

(akt. 01.01.2019 15:10)

Do Kielc kibice Legii wybierali się na różne sposoby. Zdecydowanie największa grupa fanów wybrała opcję podróżowania pociągiem. W specjalnie zorganizowanym pociągu znalazło się ponad 400 kibiców, więc łącznie na kielecczyźnie pojawiło się nas ok. pół tysiąca. Efekt niezły, zwłaszcza jak na trzecioligowego rywala, dzień i porę rozgrywania spotkania. Mecz pierwotnie zacząć miał się o godz. 14:30 – rozpoczął się z 30-minutowym opóźnieniem, ponieważ kibice Legii – jadący specjalnym pociągiem – mieli niemałe zawirowania z dotarciem do Kielc. Ostatecznie jednak, w 30 minucie sektor dla gości na sektorze Kolportera zaczął się porządnie wypełniać, by już w przerwie meczu pękać w szwach. Zresztą jak cały stadion Korony tego dnia... W dopingowaniu podopiecznych Wdowczyka pomagali kielczanom zaprzyjaźnione grupy kibiców Polonii Warszawa czy też Cracovii Kraków. Śpiew na naszym sektorze nie był zniewalający, aczkolwiek momentami potrafiliśmy przekrzyczeć miejscowych. Ci oczywiście też dają z siebie wszystko – od czasu do czasu unosi się nad stadionem chóralny śpiew dopingujący Koronę, bądź nie sławiący nasz klub. Ale cóż – kompleks Warszawy jest dobrze znany w każdym zakątku Polski... Fani Korony odpalają w pierwszej połowie race, na co my odpowiadamy dopiero w drugiej – po strzelonej bramce na 1:1. Po tym jednak, po ponad 10 minutach, mecz zostaje przerwany. Przyjezdni "kibice" gospoarzy demolują furtkę odgradzającą ich trybunę od boiska i próbują dostać się pod sektor zajmowany przez legionistów. Bezskutecznie – policja interweniuje dość szybko (w ruch idą pałki i broń na gumowe kule), a kibice Legii jedynie przyglądają się całemu wydarzeniu za krat swojego sektora. I chwała im za to. Kiedy mecz dobiega końca, nikt nie jest załamany, ale do zadowolenia także daleko. Przecież zaledwie zremisowaliśmy z trzecioligowym zespołem... Humor nieco poprawia pomeczowa „dyskusja” z ochroną, przybijanie piątek z piłkarzami, a w szczególności z Darkiem Dudkiem i Arturem Borucem, którzy osobiście wyszli pożegnać swoich fanów ;-) Warto nadmienić jeszcze o fatalnej przepustowości bramek na sektor dla gości na stadionie Kolportera. Otóż jednak działająca bramka na pół tysiąca osób to zdecydowanie za mało i spokojne wejście na stadion to jedynie marzenie... Ale cóż, czego się nie robi dla ukochanej drużyny? Przecież „jesteśmy zawsze tam, gdzie Nasza Legia gra”... P.S. Podziękowania dla "Sekcji Sympatyków" za prowiant i picie na drogę powrotną!!! Oby tak dalej ;-)) Więcej o meczu możesz przeczytać tutaj.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.