Robert Gadocha troche wspomina

Chyba wszyscy pamietaja (jesli byli swiadkami) fantastyczne rajdy skrzydlami Roberta Gadochy. Caly swiat byl zapatrzony w tego jakze utalentowanego zawodnika. Jednak nie mozna zapomniec, ze gral takze dla naszego klubu. "Na zachód wyjechalem dopiero wiosna 1975 roku, po szesciu miesiacach bojkotu gry w Legii, Popadlem w konflikt z zarzadem warszawskiego klubu. Panowie pulkownicy juz jesienia 1974 roku obiecywali mi zgode na wyjazd do zagranicznego klubu i slowa nie dotrzymali" powiada Robert Gadocha
- Pierwsza taka prosbe wystosowalem w 1972 roku, po igrzyskach olimpijskich w Monachium. Wtedy jednak uslyszalem, ze mam przygotowac sie do meczów eliminacyjnych do mistrzostw swiata i dopiero po ewentualnym udziale reprezentacji Polski w tej imprezie, a jeszcze lepiej po wywalczeniu sukcesu, bede mógl liczyc na zagraniczny transfer, Eliminacje wygralismy, w finalach mistrzostw swiata wywalczylismy trzecie miejsce. Z szesnastu bramek, jakie na boiskach RFN zdobyla reprezentacja Polski, az dwanascie padlo po moich podaniach... Najpierw zlozylem pisemna prosbe do wladz Legii o wyrazenie zgody na mój transfer do zagranicznego klubu. Zaproszono mnie na zebranie zarzadu i kiedy powiedzialem o co chodzi, prezes powiedzial, ze widocznie doszlo do jakiegos nieporozumienia, bo on nie zna sprawy... Odparlem, ze w takiej sytuacji wole zakonczyc kariere niz dalej grac w Legii.
Tak wiec chyba pan Gadocha niemilo wspomina dzialaczy warszawskiego klubu. Dla szefów obecnej Legii pozostaje osoba jezeli juz nie postronna, to na pewno zbedna. Panowie dzialacze tak nie wolno! Jednak nie tylko dzialacze Legii sa nie w porzadku... "PZPN jest jedynie gotów sprezentowac mi bilet wstepu na mecz z udzialem reprezentacji Polski"Pozostawmy to bez komentarza. [JUN]