Domyślne zdjęcie Legia.Net

Roger Guerreiro: Jestem Polakiem i nie marznę

Jakub Grzeszkowski

Źródło: Legia.Net

13.02.2009 23:15

(akt. 18.12.2018 05:41)

Zgodnie z harmonogramem trening popołudniowy rozpoczął się o godzinie 16. Piłkarze tym razem ćwiczyli na boisku położonym na niewielkim wzgórzu. Zawodnikom towarzyszyło świecące słońce i temperatura około zera stopni. Zajęcia były poświęcone doskonaleniu ofensywnych elementów gry takich jak: wyprowadzenie ataku z użyciem napastników czy pressing i przejście do ataku. Dobrze spisywali się zarówno nowi jak i testowani gracze. Cichym bohaterem treningu okazał się <b>Kostiantyn Machnowskij</b>, który najpierw wybronił serię strzałów z bliskiej odległości, a później także rzut karny.
Na początku zajęć w obroty piłkarzy tradycyjnie wziął Ryszard Szul i zawodnicy biegali wokół boiska. W tym samym czasie bramkarze ćwiczyli wraz z Krzysztofem Dowhaniem. Pięknymi paradami popisywali się na przemian Jan Mucha i "Kostia". Jak informowaliśmy wcześniej Wojciech Skaba z powodu stanu podgorączkowego pozostał w pokoju. Po krótkiej rozgrzewce gracze zostali podzielni przez trenera Urbana na dwa zespoły. Celem gry było opanowanie zagadnienia taktycznego, jakim jest wyprowadzenie piłki z wykorzystaniem napastnika. W zależności od akcji zawodnicy zmieniali się odpowiednio w pomocników i obrońców. - Nie, nie, nie! Nie tak - denerwował się szkoleniowiec warszawian. Jednak po krótkich wyjaśnieniach piłkarze wykonywali zadanie już bezbłędnie. Pierwszą bramkę zdobył Evans Chikwaikwai, który wykorzystał świetne podanie od jednego z kolegów. Chwilę później inny z testowanych graczy, Method Mwanjale, popisał się przepięknym strzałem, po którym piłka zatrzepotała w siatce. Futbolówka uderzona przez zawodnika odbiła się od poprzeczki i nie dała "Kostii" żadnych szans na skuteczną interwencję. - Brawo, brawo - gratulował zawodnikowi Mucha. Z dobrej strony pokazał się również Kamil Majkowski, który wszedł z prawej strony w pole karne, ograł dwóch obrońców i umieścił piłkę pod poprzeczką. Nie gorzej prezentował się Adrian Paluchowski, który wykorzystał dwie akcje sam na sam z "Muszkinem". Pod koniec zmagań niezwykle zapracowany był Machnowskij, który z pełnym poświęceniem w jednej akcji kilka razy wybronił strzały z bliskiej odległości. - W końcu wpadła - skomentowali zawodnicy, a egzekutorem był Chikwakwai. Jednak parady "Kostii" wzbudziły podziw na ławce trenerskiej i wśród obserwujących dziennikarzy. Nie bez powodu - obronienie w ciągu kilku sekund wielu strzałów z około pięciu metrów zrobiłoby wrażenie na każdym. Następnie trenerzy podzielili jeszcze raz zawodników na dwa zespoły do mini gierki, jednak tym razem na nieco większej przestrzeni. - Gramy na maksymalnie trzy kontakty - zawołał szkoleniowiec Legii. Tymczasem Roger i Martins Ekwueme zostali z gry zwolnieni i oddani w ręce doktora Szula. Od tego momentu mieli biegać wokół murawy pilnując tempa. Na boisku zaś zmaganiom piłkarzy towarzyszyła niezwykła wola walki i bój o każdą piłkę, często na pograniczu faulu. Prym w ostrzej grze wiódł Pance Kumbev. Wiele pojedynków indywidualnych stoczyli m.in Piotr Rocki i Jakub Rzeźniczak. Bardzo aktywny, mimo kłopotów zdrowotnych, był Maciej Rybus, który obiecująco współpracował z Marcinem Komorowskim. Z kolei dobrymi podaniami przez całe boisko popisywał się Tomasz Kiełbowicz. - Jak za najlepszych lat - komplementował "Kiełbika" trener Magiera za doskonałe zagrania. Chwilę później po raz kolejny tego dnia, Adrian Paluchowski pokonał "Muszkina' otwierając wynik. Po zakończonej pierwszej połowie również Roger i Ekwueme skończyli swój bieg i udali się na ławkę rezerwowych. - Nie siedźcie tak bo zmarzniecie - poradził trener Szul. - Ja nie zmarznę. Ja jestem Polakiem. Przyzwyczaiłem się do takiej pogody. Nie to co Martins.- odpowiedział Roger. Ubawiony doktor "Sztanga" ostatecznie nakazał zawodnikom pójść do hotelu. W drugiej połowie mini gierki tempo gry nie zmieniło się. Z dobrej strony pokazywali się również młodsi zawodnicy m.in Patryk Koziara oraz Ariel Borysiuk. Bohaterem zmagań został jednak Machnowskij, który świetnie obronił rzut karny wykonywany przez Macieja Iwańskiego. Równo z końcowym gwizdkiem zaczął padać śnieg. Po serii krótkich ćwiczeń rozciągających piłkarze udali się na zasłużony odpoczynek do hotelu.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.