Roger wraca do wysokiej formy
09.10.2008 08:36
Pomocnik Legii <b>Roger Guerreiro</b> marzy o tym by w Bratysławie pokonać <b>Jana Muchę</b> i poleca do kadry selekcjonerowi <b>Leo Beenhakkerowi</b> kolegę z drużyny <b>Macieja Iwańskiego</b>. - Powołanie dla niego byłoby dobrą rzeczą, bo Maciek jest naprawdę solidnym piłkarzem i gra mi się z nim wybornie. Zasługuje na szansę, ale decyzje oczywiście podejmuje trener - zaznacza Roger, uważany za pupilka trenera reprezentacji.
Trener Leo Beenhakker tak ucieszył się z dobrej formy Rogera, że osobiście zabrał go po meczu z Lechem w Poznaniu prosto na zgrupowanie do Wronek. Nie ma co ukrywać, Roger to pupilek Leo. Selekcjoner zapewne liczy, że w meczach przeciwko Czechom i Słowacji Brazylijczyk z polskim paszportem błyśnie taką formą jak tuż przed EURO i w jego trakcie. Później Roger nie miał dobrej passy, ale teraz widać, że karta się odwraca.
Poleca Iwańskiego
- Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Nie ma Rogera sprzed EURO, podczas EURO i po EURO. To ten sam piłkarz. Nie znam zawodnika, co bez przerwy grałby na wysokim poziomie. Na boisku jest jak w życiu - raz lepiej, raz gorzej. Tego, że od trzech lat gram bez przerwy w podstawowym składzie Legii, jakoś nikt nie chce zauważyć, tylko robią mi przytyki, jak zdarzy się słabszy mecz. Staram się utrzymywać taki sam rytm pracy. Zgoda, po zbyt krótkich wakacjach wróciłem zmęczony, ale z każdym meczem jest coraz lepiej. Jestem pewny, że wrócę do swojej najlepszej formy. Jestem na dobrej drodze. To chyba widać, prawda? - mówi Roger.
Rzeczywiście, Brazylijczyk ostatnio gra bardzo przyzwoicie. W środku boiska coraz lepiej rozumie się z Maciejem Iwańskim. To właśnie jego Roger poleca do kadry. - Powołanie dla niego byłoby dobrą rzeczą, bo Maciek jest naprawdę solidnym piłkarzem i gra mi się z nim wybornie. Zasługuje na szansę, ale decyzje oczywiście podejmuje trener - zaznacza Roger, przy okazji... chwaląc Roberta Lewandowskiego, napastnika Lecha. - To znakomity zawodnik i wykonuje kawał dobrej roboty nie tylko w Lechu, ale i w kadrze, gdzie strzela gole. Jest młody, ma zaufanie trenera, i jeśli tylko utrzyma głowę na właściwym miejscu, to ma szansę na wspaniałą karierę - przewiduje.
Śmiało można powiedzieć, że po EURO dla Rogera już nic nie będzie takie samo. - Moja popularność wzrosła do momentami absurdalnych granic. Odczuwam to codziennie na ulicy, w sklepach. Staram się nie zwracać na to uwagi i nie dziwić się w końcu jestem zawodnikiem nie tylko Legii ale i reprezentacji Polski. Miłe są dowody sympatii, w szczególności od dzieci. Jak już wiele razy mówiłem, nic nie cieszy bardziej niż uśmiech dziecka. Chcę jednak przede wszystkim być docenianym i rozpoznawanym za to, co robię na boisku, za moją grę, za profesjonalizm - mówi.
Jego miłość Aline
Życie Rogera zmieniło się jeszcze z jednego względu. Do Polski przyleciała jego największa miłość, Aline. Trzeba przyznać, że od jej powrotu, bo kiedyś już była w Polsce z Rogerem, Brazylijczyk dostał zastrzyk pozytywnej energii. - Dzielnie mi kibicuje i mówi, że jej ulubiona drużyna to... Roger! Nie za bardzo zna się na technicznej stronie piłki, chyba nawet nie wie co to faul, ale jej wsparcie i obecność na meczach lub nawet przed telewizorem jest dla mnie ważna. Będzie mi też kibicować na stadionie w sobotę w Chorzowie - zapowiada Roger.
Żartuje się, że to dla niej Brazylijczyk stracił kilka kilogramów. Ale zdecydowanie odpiera zarzut, że się zaniedbał. - Nie mam nadwagi, od jakiegoś czasu gram z tą samą wagą 81-82 kilogramów, przy wzroście 187 centymetrów. Tak czuję się dobrze. Fakt, z wakacji wróciłem trochę grubszy, ale na treningach pozbyłem się zbędnych kilogramów i mam optymalną sylwetkę - podkreśla.
Mecz z Czechami to kolejna okazja, by Roger pokazał się menedżerom zagranicznych klubów. Wydawało się po EURO, że nic nie jest w stanie zatrzymać go w Legii. Okazało się, że tak - zaporowa cena. Mówiło się, że wyjściowa cena to 5 milionów euro. No i chętni uciekli w popłochu. Ale za chwilę otworzy się zimowe okno transferowe. Może tym razem? Roger wielokrotnie podkreślał, że liczy na to, iż Legia postąpi z nim fair. Że za zasługi i lojalność wobec klubu nie będą stawiać mu przeszkód w odejściu. Ale Legia może przeliczyć się, bo za pół roku Roger będzie mógł podpisać kontrakt z nowym klubem, a po następnych sześciu miesiącach odejść.
Jest jednym z nich
- Co pół roku pojawiają się ta-kie pytania i te same oczekiwania odnośnie transferu. Z klubem mam kontrakt do końca przyszłego roku i chyba dopiero wtedy będę szukać nowego pracodawcy. Na razie żadne oferty się nie pojawiają, okno transferowe jest zamknięte, rozgrywki w trakcie. Wydaje mi się, że to czas, kiedy kluby sondują rynek, a menedżerowie szukają zawodników. Zobaczymy, może pojawi się coś po otwarciu okna transferowego? Teraz koncentruję się na Legii i rzecz jasna na kadrze - mówi.
We Wronkach, wśród reprezentantów, Roger czuje się jak ryba w wodzie. O ile na początku przygody z polską reprezentacją miał pewne obawy, jak będzie przyjmowany, czy będzie akceptowany, to teraz bezsprzecznie jest jednym z nich. Przypomina, że wiele osób powątpiewało w to, że gdy otrzyma paszport i pojedzie na EURO, to później bez żalu rozstanie się z kadrą. - Jestem uczciwym człowiekiem i podkreślę to po raz ostatni. Zawsze będę do dyspozycji trenera reprezentacji. Zawsze... o ile będę potrzebny.
Ma nadzieję, że jego humoru i kolegów nie popsuje sobotni mecz z Czechami. - Nikt z nas nie myśli o przegranej, choć wszystko może się oczywiście zdarzyć. Nie rozumiem paniki po pierwszych dwóch meczach. Jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli i mam nadzieję, że tak zostanie. Nie jestem jasnowidzem, ale liczę, że po tych dwóch spotkaniach dopiszemy sobie sześć punktów. Nie ukrywam, że fajnie byłoby strzelić gola w drugim meczu przeciwko Słowacji. Być może w bramce Słowaków stanie legionista Jan Mucha Na treningach żartowałem sobie z Janka, strzelając mu gole, że tak właśnie będzie w Bratysławie. Na boisku przyjaźni nie ma. Wejdę jak profesjonalista, z zamiarem wygrania, niezależnie od tego, kto będzie stał na bramce. I mam nadzieję, że dzięki moim golom Polska wygra -mówi.
Jak Zidane
Trochę krzywi się pytany o sztuczki techniczne, których, zdaniem wielu, nadużywa - Osoby, które irytują moje sztuczki, nie potrafią docenić piękna futbolu. Nie tylko Brazylijczycy, Robinho czy Ronaldinho prezentują takie sztuczki, taki Zinedine Zidane również często je stosował. Nie robię sztuczek pod publiczkę. Każde uderzenie, podanie ma coś na celu i ma przynieść zamierzony efekt. Taki mam styl gry i tak gram. A rywal jest często zaskakiwany - wyjaśnia. Po tym, gdy otrzymał polski paszport ustawiła się kolejka chętnych piłkarzy do tego, by również otrzymać dokument z orzełkiem. Ostatnim był chyba kolumbijski obrońca Lecha Manuel Arboleda.
Nie ustalali taktyki
- Każdy przypadek jest inny. Cóż mogę powiedzieć... Jako Polak czuję się znakomicie, jest mi dobrze w Polsce. Jeśli Manuel czuje to samo, to jak najbardziej polecam mu starania o polski paszport. Doprawdy to niesamowite przeżycie i duma z bycia waszym obywatelem - mówi.
A o czym rozmawiał z selekcjonerem w drodze do Wronek? - Prawie... nie rozmawialiśmy. Przywitaliśmy się, trener spytał, czy wszystko u mnie w porządku. Byłem zmęczony po meczu. Zadzwoniłem do kilku osób, do Brazylii, do mamy. Na pewno nie ustalaliśmy z trenerem taktyki - śmieje się Roger.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.