Domyślne zdjęcie Legia.Net

Rosłoń stawia na piłkę

Adam Dawidziuk

Źródło: Fakt

26.01.2005 12:24

(akt. 29.12.2018 21:56)

Trudno o bardziej nietypową karierę niż ta, którą w końcu na dobre rozpoczął <b>Marcin Rosłoń</b>. Od lat marnował swój talent w rezerwach Legii. W końcu <b>Jacek Zieliński</b> postanowił dać mu prawdziwą szansę. Zabrał go na zgrupowanie do Cetniewa i zabierze także na pozostałe dwa obozy, na Cypr i do Turcji. W czasie tego pierwszego "Zielek" na każdym kroku podkreślał, że mało jest piłkarzy tak ambitnych jak "Rosół".
- Czy jestem człowiekiem trenera Zielińskiego? Tak daleko to jeszcze nie zaszło - mówi Rosłoń. - Trener obdarzył mnie dużym kredytem zaufania. Zna mnie przecież od lat. Tak samo, jak dyrektor sportowy Jacek Bednarz. Trenuję mocno, ale bez przesady, bo nie chcę skończyć na intensywnej terapii czy w kostnicy. Daję radę, bo zawsze byłem typem wytrzymałościowca. Łatwo się nie męczę. Badania pokazały, że w rezerwach trenowałem solidnie. Taki mam charakter. Nie jestem bumelantem - twierdzi Marcin. Kariera piłkarska może skomplikować Rosłoniowi karierę dziennikarską. Legionista jest bowiem cenionym komentatorem piłkarskim w telewizji Canal+. - Treningi w II drużynie nie przeszkadzały mi w dziennikarstwie. Zajęcia zawsze były rano, nie jeździliśmy na przedmeczowe zgrupowania, więc miałem dużo wolnego czasu. Teraz obu rzeczy nie da się połączyć. Wybieram Legię, jeśli tylko zaproponuje mi przyzwoite warunki. Na razie Canal+ pozwolił mi jechać na trzy zgrupowania. Wybór jest ciężki. Jeszcze do końca nie oswoiłem się z tą sytuacją - dodaje piłkarz. Rosłoń zdaje sobie sprawę, że będzie mu ciężko wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. - Ławka rezerwowych nie jest zła. Ważne, że będę mógł trenować z najlepszymi piłkarzami w lidze. Dostałem szansę i chcę ją wykorzystać. Mam swoje marzenia. Choć ostatnio nie myślałem o wielkiej karierze. Z doświadczenia wiem, że trenerzy mówią różne rzeczy. Zielińskiemu ufam jednak, jak żadnemu innemu szkoleniowcowi. Jeśli mówi, że jest ze mnie bardzo zadowolony, to bardzo się cieszę - mówi na zakończenie "Rosół".

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.