News: Rzut Beretem: Kac po Ursusie

Rzut Beretem: To jeszcze akademia czy raczej już szybki kurs?

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

04.12.2013 13:11

(akt. 04.01.2019 13:16)

- Od dłuższego czasu najlepsze transfery, które bezpośrednio dotyczą Legii to te, które z klubu wychodzą - powiecie. I rzeczywiście, zgodnie z zasadą, żeby drożej sprzedać i taniej kupić, jakość musi ucierpieć częściej niż czasami. Po prostu. Gdyby jednak przyjrzeć się temu, skąd tych zawodników Legia wcześniej miała - albo pójść jeszcze dalej: skąd i od kiedy - znajdziemy wytrych. Wytrych do "korytarza", będącego skrótem między najmłodszymi rocznikami akademii a drugą drużyną. Bo coraz trudniej oprzeć się wrażeniu, że akademia nie tyle szkoli, co stawia estetyczną pieczęć.

No właśnie - to jeszcze akademia czy już tylko szybki kurs dla najzdolniejszych, takie ostatnie szlify przed przejściem do piłki seniorskiej? Robimy "save game". Bierzemy pod uwagę stan z dzisiaj, po zakończeniu rundy rezerw i juniorów starszych. Poniżej ci, którzy na tę chwilę zdają się mieć największe szanse, by kiedyś znaleźć się w pierwszym zespole. Oczywiście - nie wszyscy teraz, na hurra, pewnie jedni są zdolniejsi od drugich, a jeszcze inni bardziej pracowici od reszty. "Ten to ma papiery na granie" - to zdanie pasuje do każdego z nich. Tak samo jak fakt, że w większości przypadków dostaną wspomnianą "pieczątkę", na bazie tego, czego nauczyli się poza szkoleniem akademii.


Rocznik '94: Kalinkowski - 16 lat, Turzyniecki - 16 lat


Rocznik '96: Tomasiewicz - 15 lat, Bartczak - 16 lat Kochański - 16 lat, Anczewski - 14 lat


Rocznik '97: Wieteska - 13 lat, Ryczkowski - 16 lat


Prawie wszyscy, zasilając akademię, mieli 16 lat. Tak zwany nabór licealny, do niedawna w funkcjonowaniu akademii ten główny. Tomasiewicza trzeba było łyknąć chwilę szybciej, bo byli inni chętni, z Bartczakiem, który przyszedł pół roku po Grześku - sytuacja podobna. Zresztą obu łączy osoba menedżera, co tłumaczy wiele, wręcz wyczerpuje temat. Z grupy "16" wyłamują się więc w zasadzie tylko Wieteska (13) i Anczewski (14), którzy jednak byli do wzięcia "stąd" - pierwszy od Pogoni Grodzisk Mazowiecki, drugi od Agrykoli. Patrząc na to, co wyprawiali w swoich klubach, pominięcie ich nie było możliwe, no, chyba że sami by nie chcieli grać w Legii.


A co z tym pierwszym naborem, dla najmłodszych? W każdym roczniku, wśród przechodzących do drugiego zespołu, stanowią mniejszość, zdecydowaną mniejszość, bądź nawet śladowy procent. To znowu szybka wyliczanka.


Rocznik '94: Misiak, Sokołowski


Rocznik '95: Jagiełło, Parobczyk


Rocznik '96: Makowski


Rocznik '97: -


Szybki rzut oka na nazwiska. Tak, oto zawodnicy z pierwszych naborów, w CV Legia i nic więcej. Jeżeli przyjrzymy się dokładniej, wyjdzie na to, że "oto OFIARY z pierwszych naborów". Misiak, naprawdę zdolny skrzydłowy,z jedynką trenował już w czasach Skorży, ale cały zeszły sezon, a także część tej rundy miał z głowy ze względu na zerwane więzadła krzyżowe. Podobnie Sokołowski, fajny pomocnik, który dużo widzi, tyle że jego sylwetka niechętnie reaguje na siłownię. Podobno ćwiczy, akurat niedawno miał na to luźny roczek. W roczniku niżej, kilka lat temu uznawanym za zdolniejszy niż słynny '92, uchowali się Parobczyk i Jagiełło. Rafał jednak kilka lat temu wyhamował z rozwojem, mówiło się nawet, że będzie musiał skończyć z grą w piłkę. Przez kolejne urazy stracił ponad dwa sezony. Jagiełło, poza rozwalonym barkiem, szczęśliwie przebrnął akademię, ale nie stopień po stopniu, lecz prosto z trampkarzy starszych - z pominięciem juniorów - trafił do Młodej Ekstraklasy. Dalej - Makowski, jedyny przedstawiciel rocznika '96. Kapitan drużyny. Wciąż nie wiadomo - stoper, defensywny pomocnik, dziesiątka czy napastnik. Grał na każdej z tych pozycji i do końca nie pasuje do żadnej. Wysoki, silny, lekko zgarbiony, piłkarsko dobry. Gdzie jest haczyk? Żeby ze swoimi warunkami fizycznymi poradził sobie w seniorach, trzeba go będzie obudować w mięśnie. Zadanie szalenie trudne, o czym trenerzy przekonali się na przykładzie jego brata. Może być ciężko, jednak gra jest warta świeczki...


Poza Jagiełłą, prawie sami ranni. Coś w kwestii szkolenia najmłodszych musi się wreszcie w akademii ruszyć. Nie tyle drgnąć, co wyraźnie ruszyć z miejsca, z piwnicy. A jeżeli nie - wyłóżcie zdezorientowanym rodzicom kawę na ławę. Powiedzcie, jak jest. My nazywamy się akademia, ale lepsi jesteśmy w skautingu. Daj nam swoje dziecko, a gwarantujemy, że idąc do liceum, pozna wielu przyszłych piłkarzy, których dopiero sprowadzimy i którym w "korytarzu" z juniorów do dwójki, przybijemy naszą pieczęć. A co z twoją pociechą? Jak pójdzie studiować na AWF, anatomię będzie miało w małym palcu, pozna ją w kolejce u lekarzy, z nudów i rutyny zerkając na tablice...


Autor jest dziennikarzem serwisu weszlo.com

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.