Domyślne zdjęcie Legia.Net

Salta dozwolone

Adam Dawidziuk

Źródło:

14.04.2006 03:43

(akt. 26.12.2018 02:09)

Na Łazienkowskiej po strzelonej Lechowi bramce fikołka robił <b>Moussa Ouattara</b>. W tym samym czasie w Anglii efektowne salto po trafieniu do siatki Arsenalu wykonywał napastnik Portsmouth, rówieśnik "Predatora", <b>Lumana LuaLua</b>. Legioniście akrobacja się udała, dla LuaLui skończyła się fatalnie.
Spadając na ziemię, skręcił kostkę i musiał opuścić boisko. Menedżer Harry Redknapp, choć zadowolony z remisu 1:1 z "Kanonierami", nie zostawił na lekkomyślnym piłkarzu suchej nitki. - Gol był wspaniały, ale to, co potem zrobił LuaLua, było niesamowicie głupie - narzekał. Kontuzja LuaLui powinna być przestrogą dla Ouattary. Tym bardziej że obrońca Legii sam niedawno w rozmowie z "Super Expressem" przyznał, że kiedyś już doznał kontuzji, celebrując gola. - Robiąc salto, uszkodziłem nadgarstek - opowiadał piłkarz z Burkina Faso. - Potem przez rok bałem się fikać moje koziołki, ale strach minął - przyznaje bramkostrzelny obrońca. To zresztą nie pierwszy przypadek kontuzji odniesionej podczas celebrowania gola. Najgłośniej było o urazie Martina Palermo, który po strzelonej bramce wskoczył na bandę reklamową. Ta zawaliła się, a piłkarz Villarreal... złamał nogę w dwóch miejscach. Mniej poważną kontuzję odniósł Nigeryjczyk Agahowa, który z serii salt wyszedł z uszkodzonym kolanem. Jednak trener Dariusz Wdowczyk nie zamierza zabraniać obrońcy rodem z Burkina Faso wykonywania salt. - Jeśli ktoś nie umie robić salt, to niech się lepiej na nie nie decyduje, bo skończy jak ten LuaLua - odpowiada "Wdowiec". - Moussa to kawał chłopa, ale jest na tyle sprawny, że nie zrobi sobie krzywdy. Dlatego nie widzę potrzeby, żeby mu tego zabronić - upiera się Wdowczyk.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.