Domyślne zdjęcie Legia.Net

Sebastian Szałachowski: Armata odpalona

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

06.07.2009 08:36

(akt. 17.12.2018 12:55)

Odkąd trener <b>Jan Urban</b> pracuje w Legii, praktycznie przed każdą rundą mówi, jak dużym wzmocnieniem jego zespołu byłby powrót do drużyny <b>Sebastiana Szałachowskiego</b>. Przez dwa lata pech nie opuszczał tego wszechstronnego pomocnika, mocno wyhamowując jego karierę piłkarską. Teraz 25-letni zawodnik podjął kolejną próbę powrotu na murawę. - Wszyscy mogli odzwyczaić się od mojej gry, ja również. Teraz muszę na nowo się przyzwyczajać. Na szczęście rokowania są bardzo dobre, nie mam powodów do zmartwień, trenuję normalnie, robię swoje i oby tak dalej - mówi Szałachowski.
W trzech meczach sparingowych zdobył pięć goli, występuje w podstawowym składzie i nic nie wskazuje, że mogłoby się to zmienić. Przed wyjazdem na obóz przygotowawczy do Austrii zawodnik przeszedł kolejną serię badań. Wyniki były dla niego bardzo pozytywne. - Sprawdzono, w jakim stopniu mam przeciążone kości i wyszło, że w niczym nie różnię się od innych piłkarzy - cieszy się zawodnik. Wcześniej podejrzewano, że mnogość kontuzji może wynikać z uwarunkowań genetycznych. - Naukowo nie ma opcji, aby było coś nie tak pod tym względem. Wracam na boisko i muszę przyznać, że to bardzo przyjemne uczucie. Pod względem fizycznym jestem na tym samym etapie przygotowań co koledzy z zespołu. Ostatnio w sparingu grałem przecież prawie 90 minut, a wcześniej mieliśmy normalny trening - dodaje zawodnik. Wygląda na to, że już wszystko z nim w porządku. Na razie nie planuje kolejnych badań. - Przez te dwa lata miałem ich tyle, że już wystarczy. Specjaliści w Polsce i Austrii byli zgodni, że moja noga jest w dobrej kondycji. Nie ma przeciwwskazań, żebym grał w piłkę jeszcze przez dziesięć lat - mówi. Równie optymistyczna, jak wyniki badań jest jego forma. Wystąpił w trzech spotkaniach sparingowych, zdobył w nich pięć bramek, ale wszyscy w sztabie szkoleniowym legionistów podkreślają przede wszystkim jego bardzo dobrą dyspozycję. - Armata odpalona - śmieje się Szałachowski. - Ta skuteczność bardzo mnie cieszy. Uwielbiam strzelać bramki, czy to w oficjalnym spotkaniu, czy w sparingu, a nawet na treningu. Ale też nie przesadzajmy. Trzeba być cierpliwym, zaczekać do meczów w lidze Europejskiej, do ligowych i przypilnować, aby taka dyspozycja pozostała albo była nawet lepsza - dodaje. Trener Urban widzi Szałachowskiego nie jako napastnika, ale tego zawodnika, który ze środka pola wspomaga najbardziej wysuniętego gracza w drużynie. - Uważam, że tak ustawiany może dać najwięcej drużynie - twierdzi szkoleniowiec. - A mnie ta pozycja odpowiada najbardziej. Mam dużo zadań ofensywnych, choć oczywiście nie mogę zapominać o obronie - mówi zawodnik. W razie potrzeby nie będzie problemu, jeśli trener ustawi go jako typowego napastnika czy bocznego pomocnika, zarówno na prawej, jak i lewej stronie. W przypadku Szałachowskiego powiedzenie, że jeśli ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego, nie ma zastosowania. - Bo piłka nożna to prosta gra. Czy z lewej, prawej strony, czy w środku, nie ma znaczenia - opowiada zawodnik. W tym roku Legia chce odzyskać tytuł mistrzowski, na który czeka już trzy lata i z dobrej strony pokazać się w lidze Europejskiej. - Lech pokazał, że polski zespół może powalczyć z teoretycznie silniejszymi drużynami. Chcemy osiągnąć przynajmniej tyle co oni i wygrać w końcu naszą ligę - kończy Szałachowski. Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.