Śladem Abramowicza
08.08.2007 07:52
Cztery gole zdobyte w dwóch meczach, sześć punktów, a zwłaszcza pozycja lidera Orange Ekstraklasy sprawiły, że piłkarze warszawskiej Legii mają powody do zadowolenia. Udany początek z pewnością wpłynie nie tylko na podtrzymanie dobrej atmosfery w zespole, ale przede wszystkim na zwiększenie wiary zawodników w posiadane umiejętności. A przecież szczyt formy podopieczni <b>Jana Urbana</b> ma dopiero nastąpić. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że Legia spełnia oczekiwania sponsorów w głównej mierze dzięki postawie piłkarzy zagranicznych.
Gole dla Legii zdobywają jak dotąd jedynie obcokrajowcy - Takesure Chinyama (Zimbabwe), Miroslav Radović (Serbia), Roger i Edson (obaj z Brazylii). Dodajmy, że w bramce warszawian występuje Słowak Jan Mucha, a formacją defensywną niepodzielnie rządzi Hiszpan - Inaki Astiz Ventura, którego niebawem wspierać będzie Dickson Choto (Zimbabwe). O drugiej linii nie ma sensu nawet wspominać, bo na próżno szukać w niej zawodnika z polskim rodowodem. Dwóch Serbów i dwóch Brazylijczyków powoduje, że dla Polaków nie ma tam już miejsca. Ci ostatni wyznaczani są przez trenera jedynie do roli zmienników, chociaż pierwszym rezerwowym pozostaje defensywny pomocnik reprezentacji młodzieżowej Nigerii - Martins Ekwueme. Na szczęście sprowadzony w ubiegłym tygodniu z Cracovii Piotr Giza uratował honor rodzimych pomocników w meczu z Górnikiem, asystując przy golu Edsona. Bartłomiej Grzelak jeszcze pojawia się w wyjściowym składzie, ale poza wywalczeniem wątpliwego rzutu karnego w Zabrzu, wciąż nie wykazał się bramkową skutecznością. Co prawda jego ewentualnym zmiennikiem mogą być Maciej Korzym lub Kamil Grosicki (made in Poland) ale nie jest powiedziane, że Urban wymusi na dyrektorze sportowym Mirosławie Trzeciaku, sprowadzenie do Warszawy króla strzelców serbskiej ekstraklasy Ranko Despotović. 24-letni piłkarz FK Vojvodniny Novy Sad byłby…jedenastym obcokrajowcem w stołecznym klubie. Czyżby współwłaściciel Legii Mariusz Walter zapatrzył się na rosyjskiego miliardera Romana Abramowicza, który w swoim czasie z londyńskiej Chelsea zrobił drużynę wielonarodowościową? W wyjściowym składzie brakowało wtedy miejsca dla… Anglików.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.