Sławomir Stempniewski: Karny dla Legii był w zasadzie podwójny

W 55. minucie meczu Legii z Piastem Filip Mladenović wpadł z piłką w pole karne. Chciał podań do środka, ale piłkę ręką zablokował robiący wślizg Jakub Czerwiński. Po konsultacji z wozem VAR oraz obejrzeniu sytuacji na wideo sędzia Bartosz Frankowski podyktował „jedenastkę” dla Legii. – Zdecydował ruch ręki w górę, przez co ta kończyna nie była ułożona naturalnie i powiększyła obrys ciała. Decyzja prawidłowa. Podjęta przez VAR, ale finalnie dobra. Piłka leciała w kierunku twarzy i pewnie większość z nas odruchowo by twarz osłaniało. Ale liczy się w tym przypadku tylko to, że dzięki takiemu ułożeniu ręki piłka nie trafiła do celu. Poza tym już sam wślizg Czerwińskiego był niebezpieczny, trafił w rywala i ściął go z nóg. Także można by się nawet dopatrywać przewinienia związanego z nieprawidłowym wślizgiem – ocenił dla Ligi+ Extra Sławomir Stempniewski.

W 72. minucie, za faul w środku pola, żółtą kartką ukarany został Bartosz Kapustka. Dziennikarze Canal+ dopytywali, czy sytuacja nie kwalifikowała się na kartkę czerwoną. – Wślizg był wykonany po ziemi, Kapustka nie podnosił w górę korków, czyli wszystko było na granicy. Sędzia mógł ocenić inaczej i czerwona kartka by się obroniła, ale podjęta decyzja wydaje się optymalną.

W 78. minucie doszło do lekkiej szarpaniny w polu karnym pomiędzy Igorem Lewczukiem i Jakubem Świerczokiem. Goście domagali się rzutu karnego. – Nie bardzo można mówić o rzucie karnym. Świerczok trzyma Lewczuka dwupunktowo – za spodenki i za koszulkę. Oczywiście obrońca Legii też pracuje, ale mamy tu do czynienia z obustronną pracą i obustronnym przewinieniem. Na pewno rzut karny w takiej sytuacji nie powinien być dyktowany - skomentował Stempniewski.