Smuda wolał szydzić lub krzyczeć
07.04.2001 23:59
Fragment rozmowy z Tomaszem Sokołowskim.
- Czy niedawne pożegnanie Franciszka Smudy z waszą drużyną można uznać za zwycięstwo piłkarzy? -Porażka 0:4. jaką ponieśliśmy w pierwszym pucharowym meczu z Zagłębiem Lubin, absolutnie nie była następstwem naszego rzekomego spisku przeciwko trenerowi Smudzie! Jego odejście nie należy rozpatrywać w kategoriach porażki bądź zwycięstwa zawodników, bo dymisje szkoleniowców są w futbolu zjawiskiem powszechnym. Polegliśmy w Lubinie, ponieważ rywale wyraźnie przewyższali nas zarówno pod względem przygotowania motorycznego, jak i taktyki.
- Odejściem Smudy, który chciał pożegnać Sokołowskiego już w lipcu, zbytnio się pan jednak nie przejął... - Od stycznia 1999 roku, kiedy zdołałem wyleczyć dość groźną kontuzję, już dwukrotnie przedłużałem umowę z Legią. Za każdym razem o dwanaście miesięcy. Gram w tym klubie szósty rok, jestem jednym z najstarszych zawodników, a ciągle muszę rywalizować o miejsce w drużynie. Trenera Smudy nie uważałem za swego wroga, chociaż ciągle był wobec mnie bardzo krytyczny. Nie wpadł na pomysł, by na przykład porozmawiać ze mną o błędach, jakie popełniam, i o tym, w jaki sposób mam je eliminować. Wolał raczej szydzić lub na mnie krzyczeć.
- Ostatnio na pana pozycję, czyli lewą pomoc, sprowadzono Tomka Kiełbowicza. W drugiej linni zespołu Legii panuje tłok, a pana kontrakt wygasa już wkrótce - dokładnie 30 czerwca. - Mogę grać na różnych pozycjach. Dragomir Okuka, nowy szkoleniowiec Legii, prowadzi specjalistyczne zajęcia z udziałem, osobno: obrońców, pomocników i napastników, czego pan Smuda nie stosował. W pierwszym tygodniu marcowej przerwy w ligowych rozgrywkach odbyliśmy właściwie kolejny obóz przygotowawczy, z dwoma treningami dziennie. Ostatnio pod względem fizycznym czuję się już lepiej. Nowy szkoleniowiec to dla mnie nowa szansa!
Rozmawiał Dariusz Łuszczyna źródło: Piłka Nożna
- Czy niedawne pożegnanie Franciszka Smudy z waszą drużyną można uznać za zwycięstwo piłkarzy? -Porażka 0:4. jaką ponieśliśmy w pierwszym pucharowym meczu z Zagłębiem Lubin, absolutnie nie była następstwem naszego rzekomego spisku przeciwko trenerowi Smudzie! Jego odejście nie należy rozpatrywać w kategoriach porażki bądź zwycięstwa zawodników, bo dymisje szkoleniowców są w futbolu zjawiskiem powszechnym. Polegliśmy w Lubinie, ponieważ rywale wyraźnie przewyższali nas zarówno pod względem przygotowania motorycznego, jak i taktyki.
- Odejściem Smudy, który chciał pożegnać Sokołowskiego już w lipcu, zbytnio się pan jednak nie przejął... - Od stycznia 1999 roku, kiedy zdołałem wyleczyć dość groźną kontuzję, już dwukrotnie przedłużałem umowę z Legią. Za każdym razem o dwanaście miesięcy. Gram w tym klubie szósty rok, jestem jednym z najstarszych zawodników, a ciągle muszę rywalizować o miejsce w drużynie. Trenera Smudy nie uważałem za swego wroga, chociaż ciągle był wobec mnie bardzo krytyczny. Nie wpadł na pomysł, by na przykład porozmawiać ze mną o błędach, jakie popełniam, i o tym, w jaki sposób mam je eliminować. Wolał raczej szydzić lub na mnie krzyczeć.
- Ostatnio na pana pozycję, czyli lewą pomoc, sprowadzono Tomka Kiełbowicza. W drugiej linni zespołu Legii panuje tłok, a pana kontrakt wygasa już wkrótce - dokładnie 30 czerwca. - Mogę grać na różnych pozycjach. Dragomir Okuka, nowy szkoleniowiec Legii, prowadzi specjalistyczne zajęcia z udziałem, osobno: obrońców, pomocników i napastników, czego pan Smuda nie stosował. W pierwszym tygodniu marcowej przerwy w ligowych rozgrywkach odbyliśmy właściwie kolejny obóz przygotowawczy, z dwoma treningami dziennie. Ostatnio pod względem fizycznym czuję się już lepiej. Nowy szkoleniowiec to dla mnie nowa szansa!
Rozmawiał Dariusz Łuszczyna źródło: Piłka Nożna
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.