Domyślne zdjęcie Legia.Net

Sparing z Orlętami pożegnaniem Kucharskiego

Źródło: Gazeta Wyborcza

07.07.2003 02:50

(akt. 03.01.2019 05:03)

Bohaterem dnia był Cezary Kucharski. Godzinę przed meczem były kapitan Legii rozmawiał ze Stanko Svitlicą. - Tu się urodziłem i zaczynałem karierę - opowiadał. - Dziś zagram chwilę przeciwko wam, we wtorek jadę do Grecji. Mecz zamiast o godz. 16 zaczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem. Poprzedziła go dekoracja Złotymi Krzyżami Zasługi czterech mieszkańców Łukowa. - To nie jest żadne moje pożegnanie, mecz był umówiony dwa miesiące temu, kiedy nie wiedziałem, że odejdę - mówił Kucharski. - Spotkanie odbywa się w ramach obchodów 80-lecia miasta. 31-letni zawodnik zagrał od pierwszej minuty w barwach Orląt. Nim zdobył pożegnalną bramkę, kilka tysięcy kibiców obejrzało świetną akcję Marcina Mięciela (odegranie piętą), Aleksandara Vukovicia (prostopadłe podanie do Tomasza Kiełbowicza), asystę lewego pomocnika Legii i gola Marka Saganowskiego. Cała czwórka jest w bardzo dobrej formie, a w najlepszej - "Aco" Vuković. Nie minął kwadrans meczu, a jeden z piłkarzy Orląt przewrócił się w polu karnym. Międzynarodowa sędzina Iwona Małek-Wybraniec podyktowała jedenastkę. - Kobieta łagodzi obyczaje - mówił potem Artur Boruc, bramkarz Legii. - Normalnie rzucilibyśmy parę epitetów, teraz jakoś tak nie wypadało. Ale karnego nie było. Jedenastkę pewnie wykonał Kucharski. I natychmiast zszedł z boiska. - Umówiliśmy się z Arturem. On się rzuca w lewo, ja strzelam w prawo. Dlatego Artur nie miał żadnych szans - śmiał się "Kucharz". - Trema była, tym bardziej, że dawno nie wykonywałem karnych. Zszedłem z boiska, bo we wtorek lecę do Salonik na badania. A koledzy straszyli mnie Choto. Że taki twardy i wali po kościach, więc nie chciałem kusić losu. Na trybunach jest prawie cała moja rodzina. Oprócz żony, która już się pakuje, bo razem lecimy do Grecji. - Czarek mówi, że się umówiliśmy? Niech tak będzie. Nie chciałem mu popsuć pożegnania, a za to on mi popsuł humor. Ale starałem się bronić na poważnie. Szkoda, bo na treningach "Kucharz" rzadko strzelał mi gole z karnych - mówił Boruc. Później, kiedy Kucharskiego nie było na boisku gole strzelała tylko Legia. Przed przerwą swojego drugiego (znów asysta Kiełbowicza) uzyskał Saganowski. W drugiej połowie dwa gole zdobył Mariusz Zganiacz (jeden po strzale zza pola karnego i rykoszecie, drugi to wykorzystanie sytuacji sam na sam) i jednego Radosław Wróblewski - po rajdzie przez ponad pół boiska i minięciu trzech rywali. Wróblewski biegał po lewym skrzydle. Zaprezentował jedną, widowiskową sztuczkę techniczną. Taką, że aż trener Kubicki poderwał się z ławki. - Tak chciałeś, Wróbel? - krzyczał. A kiedy zawodnik przytaknął, trener odparł. - Ja ci wierzę, ale kierownik mówi, że to przypadek. Na tle IV-ligowej drużyny gra Legii, momentami, była bardzo dobra. Ale forma, mimo wszystko, jest jeszcze wakacyjna. Ciężko o oceny. I nowych zawodników i nowego ustawienia (4-4-2). Choto nie miał za wiele pracy, przydarzyło mu się kilka kiksów, ale ogólne wrażenie jego gry jest dobre. Sokołowski II jeszcze nie błyszczał, nie grał tak efektownie, jak w Amice. Ale za miesiąc ma być lepiej. W drugiej połowie, na lewą obronę, został przesunięty Kiełbowicz. Też za wcześnie na oceny, ale jego miejsce jest w pomocy. - To był normalny sparing - powiedział trener Kubicki. - Popełnialiśmy indywidualne błędy w ustawieniu, ale cieszy mnie na przykład to, że tak wielu graczy angażowało się w grę ofensywną, wychodziło na pozycje, po piłkę.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.