Spokój na obozie

Bez rodzin przyjechali Brazylijczycy, nawet Edson, który syna często zabierał na treningi nawet w Warszawie. - Only sleep and kaput. Nie mamy na nic siły - śmieje się Roger. Najbardziej uśmiechnięty piłkarz Legii ostatnio trochę jednak posmutniał. - Jestem rozczarowany polskimi dziennikarzami - tłumaczy. - Chętnie z wami rozmawiałem, ale potem naczytałem się że jeżdzę po centrum i piję alkohol. A to przecież kompletna bzdura, bo jestem abstynentem. Owszem, lubię pogadać z dziewczynami, ale to przecież nic złego. A na imprezy nie chodzę - dodaje z uśmiechem. W Legii kawalerów jest niewielu, jednak im również humory dopisują - Moja żona musiała zostać w domu, pilnuje trójki dzieci - żartuje Maciej Korzym Atmosfera na zgrupowaniu jest sielankowa. Chociaż piłkarze trenują dwa razy dziennie, nie widać typowej dla tego typu wyjazdów monotonii i nerwów. Po zajęciach w siłowni czy na basenie zawodnicy siadają w grupkach i rozmawiają. I o to chyba chodziło trenerowi Dariuszowi Wdowczykowi. - Poza nadrabianiem zaległości, mieliśmy się jeszcze bardziej zintegrować - tłumaczy szkoleniowiec. Rzecznik klubu Paweł Wargenau dodaje jednak szybko, żeby nie było najmniejszych wątpliwości - Wszyscy, którzy zdecydowali się zabrać najbliższych, musieli za to samemu zapłacić. Pogoda nie dopisuje, przez większość czasu pada deszcz, ale nie wpływa ona na nastroje zawodników. Po ostatnich wynikach, kiepskiej atmosferze nadszedł czas na lizanie ran. - Musimy się wreszcie pozbierać i wrócić do walki o mistrzostwo Polski - tłumaczy trener.