Sybilski: Jeremiady działaczy Legii nie mają sensu
10.09.2008 01:18
Silny zespół piłkarzy zaczniemy budować za dopiero dziesięć lat - szantażuje zarząd Legii oburzony pomysłem ratusza, który chce wyższego czynszu w zamian za 456 mln zł na nowy stadion. Właśnie ważą się losy przetargu na jego budowę. Nowy obiekt przy Łazienkowskiej ma pomieścić 31,4 tys. kibiców i wzbudza duże kontrowersje z powodu ogromnej kwoty, którą ma wyłożyć miasto. Najtańsza oferta opiewa na 456 mln zł, podczas gdy ratusz przewidział na ten cel "tylko" 365 milionów. Wszystko zależy od radnych, którzy w przyszły czwartek zdecydują, czy dołożyć brakującą kwotę kosztem innych inwestycji.
Część z nich uważała, że stadion staje zbyt drogi i zgodę uzależniała od renegocjacji umowy dzierżawy terenów przy ul. Łazienkowskiej. Dziś koncern ITI, właściciel Legii, płaci za nie tylko nieco ponad 300 tys. zł rocznie, a po zbudowaniu stadionu - 560 tysięcy. W zeszłym tygodniu ratusz doszedł do porozumienia z ITI: czynsz wzrośnie do 3,7 mln zł. Radni lewicy, których głosy są kluczowe dla podniesienia wydatków na stadion, uznali to za wystarczający postęp.
Teraz na nową umowę narzeka za to zarząd Legii. Opublikował komunikat, w którym pisze, że nowe ustalenia "nie są korzystne" dla klubu i wypomina miastu wieloletnie zaniedbania: "Stolica ma już prawie wiekowy dług wobec Legii. Warszawa jak dotychczas nie dała klubowi prawie nic. Warszawski samorząd postawił Legię pod ścianą, nie biorąc pod uwagę realiów ekonomiczno-sportowych. Nowa bardzo wysoka kwota czynszu pochłonie finanse, które mogłyby być przeznaczone na rozwój sportowy, szkolenie młodzieży czy zakupy nowych zawodników" - piszą władze Legii.
- Oj, bo się rozpłaczę - skwitowała to radna Katarzyna Munio (PO), przewodnicząca komisji sportu w Radzie Warszawy. - Bez przesady - zareagował radny Tomasz Sybilski, szef klubu lewicy. - Jeremiady działaczy Legii nie mają sensu, czemu to ma służyć? Stara umowa była skonstruowana tragicznie, trzeba było ją poprawić. Nowa i tak nie jest idealna, ale poprawia sytuację miasta - podkreśla i zapowiada, że klub lewicy w przyszłym tygodniu ostatecznie zadecyduje, czy poprzeć budowę nowego stadionu.
Koncern ITI często podkreślał, że dopiero nowy stadion pozwoli Legii rozwinąć skrzydła. Jednak władze klubu zapowiadają, że na wyższy czynsz muszą oszczędzić. Zrobią to, m.in. odkładając na bliżej niesprecyzowany termin wzmocnienie składu drużyny nowymi piłkarzami. "Być może z powodu niezadowalającej umowy nie stanie się to - tak jak przewidywaliśmy - za pięć-dziesięć lat" - czytamy w komunikacie władz Legii.
- No to przesadzili - mówi Wiesław Wilczyński, szef miejskiego biura sportu. Dwa tygodnie temu przekonywał "Gazetę", że koncern ITI chce "bardzo mocno zacząć inwestować w zespół, ale za dwa-trzy lata, kiedy już będzie nowy stadion". Dyrektor Wilczyński podkreśla, że 3,7 mln zł, to nie jest kwota, która mogłaby decydować o pozycji Legii na europejskim rynku piłkarskim. - Jeżeli ITI poważnie myśli o sukcesach na tym polu, powinien zwiększyć budżet Legii nie o 3,7 mln, ale o jakieś 50-60 mln. Bez budżetu rzędu 100 mln zł klub po prostu nie będzie mieć szans w Lidze Mistrzów czy Pucharze UEFA - uważa dyrektor biura sportu.
Nadal jednak przekonuje, że jest sens budować stadion dla Legii. Wierzy, że nawet bez wzmocnień zespół grający na nowym obiekcie będzie przyciągać dużo więcej kibiców.
Mieczysław Król, wiceprzewodniczący klubu PiS w Radzie Warszawy, całą sprawę komentuje tak: - Legia powinna podejść do sprawy na chłodno i nie dać się skrzywdzić nowym stadionem i wyższym czynszem. Jej działacze powinni stanowczo odmówić podpisania nowej umowy i twardo naciskać na miasto, by nie budowało im na siłę nowego stadionu. Najlepiej zabezpieczą się przed tym zagrożeniem, już teraz zawierając umowę o korzystaniu ze Stadionu Narodowego. Być może uda się im wynegocjować lepsze warunki niż przy Łazienkowskiej - podpowiada.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.