Domyślne zdjęcie Legia.Net

Szałachowski: Ból? Nie, czuję tylko głód piłki

Redakcja

Źródło:

02.07.2009 08:35

(akt. 17.12.2018 13:20)

- Przede wszystkim marzyłem, aby ze zdrowiem już wszystko było OK. Resztą się nie martwiłem. Wiedziałem, że musi być dobrze. No i... miałem rację. Nie zapomniałem, jak się strzela gole. Forma drużyny, jak na początek przygotowań, chyba też jest niezła. We wtorek graliśmy z dobrym zespołem, a i tak udało nam się zdecydowanie wygrać. Oby tak dalej - mówi w rozmowie z "Polska The Times" napastnik Legii, <b>Sebastian Szałachowski</b>, który w ostatnich dwóch sparingach Legii strzelił trzy gole.
Trener Jan Urban mówi, że boi się nawet pytać Pana o zdrowie. My zaryzykujemy - nic już Pana nie boli? - Nie, po kontuzji nie ma już śladu. Wszystkie badania wskazują na to, że jestem w 100 proc. zdrowy. I jedyne, co czuję, to głód piłki! A żadnego urazy psychicznego Pan nie ma? - Nie ma żadnej blokady. Naprawdę jest dobrze i wierzę, że pech już mnie opuścił. Wiele razy już jednak było dobrze, wracał Pan do treningów z wielkim entuzjazmem i... traaach! Trzeba się było leczyć na nowo. - No właśnie... Ale wszystko ma kiedyś swój koniec. Ja myślę, że właśnie nastąpił kres moich urazów. Tak z ręką na sercu - czy w okresie, gdy jedna kontuzja goniła drugą, ani razu nie pomyślał Pan: może już czas zakończyć karierę? - Nie! Zbyt mocną kocham tę grę. Mam dopiero 25 lat. Myślę, że to, co najlepsze, jeszcze przede mną. A najgorsze - za mną. Widocznie tak to miało już być z tymi kontuzjami. Zgodzi się Pan z tym, że największym wzmocnieniem Legii tego lata będzie powrót Szałachowskiego? - Nie mnie to oceniać. Ale będę robił wszystko, aby Legia miała ze mnie pożytek. Musimy przecież odebrać Wiśle Kraków mistrzostwo! Do Legii przyszedł dotychczas tylko Marcin Mięciel. Wystarczy, aby bić się z Wisłą o tytuł? - Myślę, że tak. Jeśli wszyscy będą zdrowi, to trener Urban będzie miał po dwóch dobrych zawodników na każą pozycję. A jak będzie konkurencja, będą i wyniki. Konkurencję w ataku będzie miał Pan sporą. Jest Mięciel, Takesure Chinyama, do zdrowia wrócił także Bartek Grzelak. Coraz mocniej nacierają jeszcze młode wilczki. - Wiem, wiem. Ale ja się nie boję. No bo czego? Kto będzie w formie, ten będzie grał. Jak nastrój przed zgrupowaniem w Austrii? - Bojowy. Każdy zresztą zdaje sobie sprawę z tego, że musi na maksa walczyć o pierwszy skład. Będzie więc bardzo ciekawie. Macie dwa tygodnie, aby przygotować się do meczów w Lidze Europejskiej. Zdążycie z formą? - A czemu mielibyśmy nie zdążyć? Dwa pierwsze sparingi pokazały, że nie jest z nami źle. A zagramy jeszcze kilka meczów, bardziej się zgramy i powinno być OK. Tylko niech zdrowie dopisze.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.