Szaleni bramkarze z Warszawy
12.12.2007 10:20
<b>Ramon Quiroga</b> i <b>Renę Higuita</b> to jedni z wielu bramkarzy noszących pseudonim El Loco, czyli wariat. W Polsce takich szaleńców nie było, ale kilku golkiperów, często... z warszawskich klubów, solidnie pracowało na kontrowersyjną opinię o swoim fachu. "W drużynie najbardziej szaleni są bramkarz i lewoskrzydłowy" - to jedna z najpopularniejszych opinii w środowisku piłkarskim. Po jakimś czasie zniknęło powiedzenie o lewoskrzydłowym (podobnie jak zniknęła taka funkcja na boisku), ale bramkarze pozostali z piętnem szaleńców.
W Ameryce Południowej roi się od bramkarskich wariatów. Począwszy od bramkostrzelnego Kolumbijczyka Renę Huigity (siedział w więzieniu za porwania i narkotyki), po Jose Luisa Chilaverta, który ubiegał się o fotel prezydenta Paragwaju (też miał kłopoty z prawem, m.in. za atak na... chłopca do podawania piłek oraz fałszowanie dokumentów), a kończąc na ubranym w bajecznie kolorowe koszulki Jorge "Motylu" Camposie.
Celtycki bożek
Warszawa takich oryginałów nie miała, ale też nie musi się wstydzić swoich bramkarzy. - Wiem, że jestem boiskowym wariatem - powiedział niedawno były golkiper Legii Artur Boruc, który dzięki swoim wyczynom stał się w Celtiku nietykalną ikoną, wręcz bożkiem. Jak jednak kibice "Celtów" mają nie kochać bramkarza, który stojąc przed znienawidzonymi fanami Rangers (to protestanci), wykonuje znak krzyża albo macha przed nimi klubową flagą?
Czasami zdenerwowany Boruc potrafi rzucić się na swojego zawodnika z pięściami (np. na Lee Naylora w meczu ze Spartakiem). - To akurat skandal i wina trenera. Cenię Artura, ale gdy on popełnia błędy, to nikt go z kolegów nie atakuje - twierdzi Jan Tomaszewski.
Na Łazienkowskiej Boruc też cieszy się estymą. Nie tylko dlatego, że wstąpił do Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa. Pamiętacie Państwo, kto dyrygował dopingiem fanów tego klubu podczas wyjazdowego meczu z Wisłą Płock w ubiegłym sezonie?
Kibice Legii przywykli do tego, że ich bramkarze są z klubem na dobre i złe. Jedenaście lat temu Grzegorz Szamotulski na dowód przywiązania do drużyny kazał sobie wyciąć na włosach popularną "elkę".
Mocz pawiana w ustach
A Maciej Szczęsny? On powinien otwierać wszystkie listy "charakternych" bramkarzy. Gdy odszedł z Legii do znienawidzonego przez jej fanów Widzewa, stał się w stolicy wrogiem numer 1. W odpowiedzi poszedł któregoś dnia na zapełnioną "Żyletę". Nikt go nie ruszył. W marcu 1996 roku pan Maciej przygotowywał się do meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Panathinaikosem. - Czuję w ustach mocz pawiana - powiedział po treningu na posypanej specjalną solą trawie, którą w ten sposób próbowano przygotować do meczu (warunki były arktyczne).
W 1997 roku ówczesny selekcjoner Antoni Piechniczek nie powołał Szczęsnego na mecz z Włochami w Chorzowie. Bramkarz, zupełnie bez wiedzy trenera kadry, był jednak na murawie przez półtorej godziny. Jako fotoreporter...
Później w Polonii Szczęsny imponował głównie opanowaniem i spokojem, ale fani "Czarnych koszul" też doczekali się bramkarza, o którym piszą chętnie nie tylko dziennikarze sportowi. Radosław Majdan, były partner Dody wniósł do drugoligowej szarzyzny sporo kolorytu. Na piersi tatuaż jego ukochanej Pogoni Szczecin, w uszach kolczyki, na głowie loki. Ulubieniec kobiet i programów z cyklu talk-show.
- To mnie nie interesuje. Radek ma ogromny potencjał, właśnie takiego zawodnika potrzebujemy - powiedział trener Polonii Waldemar Fornalik, gdy warszawski klub sprowadził Majdana. Nie żałował.
- Bramkarz musi być inny niż reszta piłkarzy. Choćby dlatego, że ciąży na nim wielka odpowiedzialność. Taki człowiek nie może pękać przy pierwszej lepszej okazji - powtarza holenderski trener bramkarzy naszej reprezentacji Franz Hoek, a tę opinię w całości potwierdza Jan Tomaszewski. I dodaje:
- Piłkarska drużyna to bramkarz i dziesięciu zawodników z pola. Światła jupiterów padają przede wszystkim na nas. Jesteśmy aktorami. Od tych prawdziwych różni nas tylko to, że nie znamy zakończenia fabuły w spektaklu, który odgrywamy - kończy popularny "Tomek".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.