Szczakowianka - nowy I-ligowiec
13.05.2002 18:05
- Pieniądze nigdy nie są najważniejsze... - mówi o kulisach awansu do ekstraklasy Piotr Wrona, wiceprezes i sponsor Garbarni Szczakowianki Jaworzno.
Po wygraniu spotkań barażowych z RKS Radomsko w ekstraklasie po raz pierwszy w historii zagra zespół z Jaworzna. "Garbarnia Szczakowianka" - dla niektórych kibiców już sama nazwa brzmi śmiesznie. Jeszcze dwa lata temu mały dzielnicowy klub grał w IV lidze, a o klasę wyżej awansował tylko dzięki reorganizacji trzeciej ligi i wygraniu barażowych spotkań z Fortuną Głogówek. Wczoraj przy grillu piłkarze tylko się uśmiechali się na wspomnienie tamtych meczów.
Drogi jaką przebyła Szczakowianki nie byłoby bez trzech osób: prezesa Tadeusza Fudały, grającego trenera Andrzeja Sermaka i Piotra Wrony, sponsora i wiceprezesa klubu.
Trzy lata temu panowie powiedzieli sobie, że nie interesuje ich minimalizm, granie w okręgówce czy IV lidze. Teraz są zdziwieni, że są aż tak skuteczni.
- To co za rok Liga Mistrzów? - zapytał po meczu w Radomsku reporter "Gazety". - Chciałbym... - uśmiechnął się tylko Wrona.
W poniedziałek Wrona uśmiechał się już rzadziej. Spoglądał zza czarnych szkieł okularów marki Carrera i najczęściej powtarzał: - Oj, jak mnie boli głowa!
WOJCIECH TODUR: Sprzeda mi Pan receptę na sukces?
Piotr Wrona: Nie mam recepty. Mam wizję. Gdy trzy lata temu prezes Fudała poprosił mnie o współpracę, zgodziłem się pod jednym warunkiem - chciałem mieć decydujący głos przy budowie drużyny. Dobierałem do składu piłkarzy żądnych sukcesów, takich których nie popsuły duże pieniądze. U mnie liczy się przede wszystkim charakter. I to na trzech pierwszych miejscach.
Jak ważne były pieniądze?
Pieniądze nigdy nie są najważniejsze. Kilka lat temu Wisła Kraków i Orlen Płock miały budżety na zbliżonym poziomie. Wisła zdobyła mistrza, a Orlen spadł do drugiej ligi. Liczą się ludzie. Nasz budżet wynosił około trzech milionów złotych. Drużyny, które były za nami, miały na papierze więcej. Nie jesteśmy krezusem finansowym, ale nie jesteśmy też winni nikomu nawet złotówki. Za awans piłkarze dostaną 500 tysięcy złotych premii.
Kibice, gdy słyszą "Szczakowianka", myślą gdzie to jest? To jakaś wioska? Ma Pan pomysł, jak to zmienić?
Nie jesteśmy klubem dzielnicowym, tylko klubem z Jaworzna. Dużego ponad 100-tysięcznego miasta. Nie jestem stąd [Wrona pochodzi z Zembrzyc - przyp. red], ale pokochałem ten klub tak jak się kocha rodzinę. Na dobre i na złe. Chcę żeby podobnie myśleli mieszkańcy Jaworzna. Chcę, żeby miasto identyfikowało się ze Szczakowianką. To jest wasze pięć minut! Obudźcie się! Teraz co tydzień będzie o nas głośno w całej Polsce. Nie ma lepszej propagandy niż przez piłkę nożną.
Przynajmniej od trzech lat powtarza się, że w klub zainwestuje Południowy Koncern Energetyczny, jedna z najbogatszych polskich firm, która ma siedzibę w Jaworznie.
I teraz jest podobnie. Tyle, że my już więcej nie możemy zaoferować. Bardzo liczę, że zaczniemy współpracować. Może powołamy sportową spółkę akcyjną?
Klub Pana marzeń to?
Miejsce, gdzie ludzie przychodzą, żeby odpocząć, czasami porozmawiać o interesach. Bezpieczny stadion z dużymi parkingami, restauracjami, miejscami do zabaw dla dzieci.
Chcę, żeby na naszych spotkaniach była rodzinna atmosfera.
Na razie jednak Szczakowianka ma stadion z odrapanym płotem z 300 miejscami siedzącym.
Za stosunkowo nie duże pieniądze można wyremontować stadion Victorii Jaworzno. Liczę, że władze miasta dotrzymają obietnicy i jesienią przeprowadzimy się na największy obiekt w mieście.
Ponoć padły deklaracje, że nikt ze zwycięskiego składu nie odejdzie?
Kto tak powiedział? Na pewno nie ja. To wbrew mojemu charakterowi. Zmiany są potrzebne, jeżeli klub ma się rozwijać. Nie interesuje nas rola chłopca do bicia. Prawo Bosmana, które zacznie obowiązywać od lata spowoduje, że na rynku znajdzie się sporo wolnych graczy jak to się mówi z nazwiskami. Na razie rozmawialiśmy tylko z Ryśkiem Czerwcem.
źródło: Gazeta Wyborcza
Po wygraniu spotkań barażowych z RKS Radomsko w ekstraklasie po raz pierwszy w historii zagra zespół z Jaworzna. "Garbarnia Szczakowianka" - dla niektórych kibiców już sama nazwa brzmi śmiesznie. Jeszcze dwa lata temu mały dzielnicowy klub grał w IV lidze, a o klasę wyżej awansował tylko dzięki reorganizacji trzeciej ligi i wygraniu barażowych spotkań z Fortuną Głogówek. Wczoraj przy grillu piłkarze tylko się uśmiechali się na wspomnienie tamtych meczów.
Drogi jaką przebyła Szczakowianki nie byłoby bez trzech osób: prezesa Tadeusza Fudały, grającego trenera Andrzeja Sermaka i Piotra Wrony, sponsora i wiceprezesa klubu.
Trzy lata temu panowie powiedzieli sobie, że nie interesuje ich minimalizm, granie w okręgówce czy IV lidze. Teraz są zdziwieni, że są aż tak skuteczni.
- To co za rok Liga Mistrzów? - zapytał po meczu w Radomsku reporter "Gazety". - Chciałbym... - uśmiechnął się tylko Wrona.
W poniedziałek Wrona uśmiechał się już rzadziej. Spoglądał zza czarnych szkieł okularów marki Carrera i najczęściej powtarzał: - Oj, jak mnie boli głowa!
WOJCIECH TODUR: Sprzeda mi Pan receptę na sukces?
Piotr Wrona: Nie mam recepty. Mam wizję. Gdy trzy lata temu prezes Fudała poprosił mnie o współpracę, zgodziłem się pod jednym warunkiem - chciałem mieć decydujący głos przy budowie drużyny. Dobierałem do składu piłkarzy żądnych sukcesów, takich których nie popsuły duże pieniądze. U mnie liczy się przede wszystkim charakter. I to na trzech pierwszych miejscach.
Jak ważne były pieniądze?
Pieniądze nigdy nie są najważniejsze. Kilka lat temu Wisła Kraków i Orlen Płock miały budżety na zbliżonym poziomie. Wisła zdobyła mistrza, a Orlen spadł do drugiej ligi. Liczą się ludzie. Nasz budżet wynosił około trzech milionów złotych. Drużyny, które były za nami, miały na papierze więcej. Nie jesteśmy krezusem finansowym, ale nie jesteśmy też winni nikomu nawet złotówki. Za awans piłkarze dostaną 500 tysięcy złotych premii.
Kibice, gdy słyszą "Szczakowianka", myślą gdzie to jest? To jakaś wioska? Ma Pan pomysł, jak to zmienić?
Nie jesteśmy klubem dzielnicowym, tylko klubem z Jaworzna. Dużego ponad 100-tysięcznego miasta. Nie jestem stąd [Wrona pochodzi z Zembrzyc - przyp. red], ale pokochałem ten klub tak jak się kocha rodzinę. Na dobre i na złe. Chcę żeby podobnie myśleli mieszkańcy Jaworzna. Chcę, żeby miasto identyfikowało się ze Szczakowianką. To jest wasze pięć minut! Obudźcie się! Teraz co tydzień będzie o nas głośno w całej Polsce. Nie ma lepszej propagandy niż przez piłkę nożną.
Przynajmniej od trzech lat powtarza się, że w klub zainwestuje Południowy Koncern Energetyczny, jedna z najbogatszych polskich firm, która ma siedzibę w Jaworznie.
I teraz jest podobnie. Tyle, że my już więcej nie możemy zaoferować. Bardzo liczę, że zaczniemy współpracować. Może powołamy sportową spółkę akcyjną?
Klub Pana marzeń to?
Miejsce, gdzie ludzie przychodzą, żeby odpocząć, czasami porozmawiać o interesach. Bezpieczny stadion z dużymi parkingami, restauracjami, miejscami do zabaw dla dzieci.
Chcę, żeby na naszych spotkaniach była rodzinna atmosfera.
Na razie jednak Szczakowianka ma stadion z odrapanym płotem z 300 miejscami siedzącym.
Za stosunkowo nie duże pieniądze można wyremontować stadion Victorii Jaworzno. Liczę, że władze miasta dotrzymają obietnicy i jesienią przeprowadzimy się na największy obiekt w mieście.
Ponoć padły deklaracje, że nikt ze zwycięskiego składu nie odejdzie?
Kto tak powiedział? Na pewno nie ja. To wbrew mojemu charakterowi. Zmiany są potrzebne, jeżeli klub ma się rozwijać. Nie interesuje nas rola chłopca do bicia. Prawo Bosmana, które zacznie obowiązywać od lata spowoduje, że na rynku znajdzie się sporo wolnych graczy jak to się mówi z nazwiskami. Na razie rozmawialiśmy tylko z Ryśkiem Czerwcem.
źródło: Gazeta Wyborcza
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.