Domyślne zdjęcie Legia.Net

Szybki, waleczny i potwornie nieskuteczny

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

07.09.2007 09:00

(akt. 22.12.2018 06:40)

Gdyby był bardziej skuteczny, to <b>Paweł Brożek</B> nie prowadziłby w klasyfikacji strzelców. <b>Takesure Chinyama </b>imponuje szybkością, walecznością i aktywnością na boiska. Ma tylko jedną, ale za to bardzo poważną wadę - strzela mało bramek. Już w Groclinie nie wyróżniał się regularnością w trafianiu do siatki W 11 meczach ligowych udało mu się to zaledwie trzykrotnie. W Legii ma na koncie dwa gole w sześciu meczach. - Wnosi wiele do zespołu także w inny sposób. Ma inny styl gry od Bartka Grzelaka, rywalom jest przez to trudniej - broni go <b>Jacek Magiera</B>, asystent trenera<b> Jana Urbana</B>.
Po meczu z Zagłębiem Lubin (2:0) trener mistrzów Polski Czesław Michniewicz bardzo chwalił właśnie Chinyamę, wskazując, że sprawiał ogromne problemy jego obrońcom, których wręcz porozbijał. Do siatki jednak nie trafił - Wkrótce zacznę strzelać. Ciężko nad tym pracuję. Nie zgadzam się jednak, że to problem psychiczny - mówi napastnik z Zimbabwe. - Nie wiem, czy potrzebuje psychologa (z takiej pomocy korzystali choćby byli napastnicy Legii - Marek Saganowski i Piotr Włodarczyk - przyp. red.). Byli piłkarze, którzy codziennie chodzili do takiego specjalisty, a potem i tak nie strzelali goli - podkreśla Magiera. - Zawsze rozmawiam na temat mojej gry z trenerem Urbanem. Nie denerwuje się na mnie, ale wiem, że gdybyśmy przegrali przez moją nieskuteczność, to byłby zły. Na szczęście wygrywamy, więc nie ma wielkiego problemu - pociesza się Chimyama. - Potrzeba mu spokoju, precyzji i doświadczenia Musi być bardziej skoncentrowany. Poza tym czasami podejmuje złe decyzje. Uderza "na siłę", gdy trzeba zrobić to technicznie. A gdy należałoby spróbować technicznie, strzela ile sił w nogach - opowiada Magiera - Ale wierzymy, że zacznie trafiać. Kto wie, może jeszcze powalczy z Pawłem Brożkiem o koronę króla strzelców. Strzelił dwie bramki, a mógł osiem - dodaje. - Poza tym potrzebuje czasu na aklimatyzację w Warszawie. Dołączył później do drużyny i nie był z nami podczas okresu przygotowawczego - przypomina asystent Urbana. - W Warszawie wszystko jest w porządku z wyjątkiem jednej rzeczy. Bardzo brakuje mi rodziny. Nie wiem, kiedy żona z synkiem do mnie dołączą - martwi się napastnik z Zimbabwe.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.