To prezydent wskaże... Bońka!
29.06.2002 12:06
<img src="img/pzpnH.jpg" border=1 align=right hspace=7 vspace=7>
Prawdopodobnie nazwisko selekcjonera poznamy wcześniej niż pierwotnie planowano - już 8 lipca. Prawie na pewno będzie nim Zbigniew Boniek, który w piątek wybrał się na tygodniowy urlop. Na siedmiodniowy odpoczynek wybiera się też w poniedziałek prezes PZPN, Michał Listkiewicz.
- Jadę na wieś pod Kalisz, w której spędzałem wszystkie wakacje jako dziecko. Wybiorę się na łąkę, popasę krowy oraz gęsi i poszukam natchnienia. W poniedziałek jestem umówiony na ostatnie rozmowy, później zamykam kajet - ujawnił "Listek". - Boniek zdradził mi, że leci do Włoch na konsultacje z żoną. Dla mnie małżonka również jest najważniejsza w życiu. I wcale nie wstydzę się tego, iż to ona będzie moim głównym doradcą w sprawie wyboru nowego trenera kadry.
Czteroletnia kadencja
Boniek wyprzedza innych kandydatów - dwóch z kraju i dwóch z zagranicy - o kilka długości. Co prawda Listkiewicz stwierdził, że do podpisania kontraktu selekcjonerskiego z "Zibim" nie jest jeszcze tak blisko jak by sobie życzył, ale dodał, iż nie ma żadnych rozbieżności w jego propozycji i oczekiwaniach głównego pretendenta. Faworyt prezesa bez słowa sprzeciwu przyjął warunki finansowe PZPN.
Mało tego - Boniek zdołał już wprowadzić bardzo istotną zmianę do umowy z nowym trenerem drużyny narodowej. Otóż podpisze on ze związkiem czteroletni, a nie jak początkowo zapowiadał Listkiewicz półtoraroczny kontrakt. - To nie oznacza, że mistrzostwa Europy będą nieistotnym epizodem. Wprost przeciwnie, selekcjoner otrzyma zadanie awansu do finałów tej imprezy - powiedział "Listek". - Głównym celem będą jednak finały mistrzostw świata w 2006 roku. Jeśli chcemy odegrać w nich większą rolę niż w Korei, już dziś powinniśmy rozpocząć przygotowania.
Marketingowy "Listek"
Wiadomo już, że jeśli "Zibi" zostanie selekcjonerem to zrzeknie się funkcji wiceprezesa związku odpowiedzialnego za marketing. Wiadomo też, że w jego miejsce nikt nie zostanie zatrudniony, a dotychczasowe obowiązki Bońka przejmie Listkiewicz. Szef PZPN przyznał, że wiele nauczył się od swego najbliższego współpracownika. I dodał, iż uczestniczył we wszystkich negocjacjach więc tematyka nie jest mu obca.
- Kontrakty telewizyjne z Canal Plus i Sportfive biegną, nowa umowa z Erą jest praktycznie wynegocjowana, brakuje już właściwie tylko podpisów. Roboty tak wiele wcale więc mi nie przybędzie - ocenił Listkiewicz. - A gdybym miał jakiekolwiek problemy to zwrócę się o pomoc do profesora Stanisława Speczika, naszego dyrektora finansowego.
Zgoda z Lorensem
Prezes PZPN nie kryje, że odmowna odpowiedź Bońka bardzo by go rozczarowała, ale stara się być przygotowany na taką ewentualność. Właśnie dlatego prowadzi rozmowy z innymi kandydatami, których nazwisk (skądinąd wiadomo, że są to Stefan Majewski i Dariusz Wdowczyk) nie chce zdradzić. Ujawnił natomiast, iż nie brał w ogóle pod uwagę ofert Hiszpana Javiera Clemente oraz Szwajcara PierreŐa Andre Schurmana.
- Upoważniłem też wiceprezesa Henryka Apostela, żeby negatywną odpowiedź przekazał redaktorowi Maciejowi Polkowskiemu, który również wyraził chęć poprowadzenia kadry. Nie ma jednak odpowiedniego wykształcenia. Zapraszamy go od września na zajęcia do "Kuleszówki", po uzyskaniu trenerskiego dyplomu będzie miał większe szanse - wyjaśnił Listkiewicz. - Nie biorę też pod uwagę kandydatury Edwarda Lorensa, ale po pogrzebie Mariana Dziurowicza spotkaliśmy się i wyjaśniliśmy wszystkie spory związane z jego wycieczką do Korei. Sprawa jest zamknięta, niefortunne wypowiedzi trenera puściłem już w niepamięć, sam też przyznałem, że zagalopowałem się w surowej ocenie.
"Zibi" ma już filtr
Pierwszy nazwisko nowego selekcjonera pozna... pierwszy obywatel Rzeczypospolitej, Aleksander Kwaśniewski. Prezes PZPN zabiegał o spotkanie już po meczu z Koreą rozegranym w Pusan, który prezydent oglądał z trybun Asia World Cup Stadium. I właśnie otrzymał zaproszenie do kancelarii prezydenta - na 8 lipca. Kwaśniewski na pewno nie bez powodu wyznaczył audiencję jeszcze przed publicznym ogłoszeniem nazwiska nowego trenera kadry narodowej. Bardzo dobrze zna się z Bońkiem, więc w przypadku odmowy "Zibiego" chciałby mieć pewnie czas na przekonanie go, że powinien jednak popchnąć ten wózek. I nakłonić Listkiewicza, żeby roztoczył parasol ochronny nad prezydenckim faworytem.
- To nie będzie potrzebne, bo ja wcale nie chcę wsadzić Zbyszka na konia. Wiem, że pojawiły się już głosy, iż lansuję go na selekcjonera, bo to najłatwiejszy sposób, żeby pozbyć się Bońka z PZPN. To wierutne bzdury! - oburzył się "Listek". - Jeśli bowiem "Zibi" wywróciłby się jako selekcjoner, to mnie pociągnąłby na dno za sobą. Przecież to ja podejmę decyzję o nominowaniu go na trenera kadry. Nadal będziemy grać razem, jego porażki, do których mam nadzieję nie dojdzie, będę traktował jak swoje osobiste. Będę dla Bońka filtrem co najmniej tak dobrym, jak on był dla Jerzego Engela.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.