Domyślne zdjęcie Legia.Net

To tylko kamuflaż czy spadek formy?

Mariusz Ostrowski

Źródło:

18.04.2002 19:04

(akt. 17.01.2019 00:02)

Polska reprezentacja na stadionie w Bydgoszczy rozegrała kolejny test-mecz przed mistrzostwami świata. Tym razem naszym przeciwnikiem był zespół Rumunii. Trener Jerzy Engel zastosował ustawienie z trzema obrońcami, pięcioma pomocnikami i dwoma napastnikami. W tym zestawieniu Polacy nie grali w eliminacjach i takie rozwiązanie mogło stanowić dla postronnych obserwatorów duże zaskoczenie.
W podstawej jedenastce na boisku pojawiła sie dwójka legionistów. W obronie, na pozycji stopera, zagrał Jacek Zieliński, natomiast na prawej pomocy wystąpił Bartosz Karwan. Polacy rozpoczęli mecz niemrawo i dopiero po pierwszym kwadransie zaczęli przejmowac inicjatywę. Najpierw Żurawski strzelił w boczną siatkę, później w zamieszaniu podbramkowym w 30` nasi zawodnicy nie potrafili skierować piłki do bramki Bogdana Lobonta. Nie minęła minuta i akcja przeniosła się pod naszą bramkę. Przy biernej postawie naszych obrońców Polacy stracili pierwszą bramkę. W 35` było już 0-2. Mutu minął naszego bramkarza i strzałem do pustej bramki podwyższył wynik. Ten wynik utrzymał sie do przerwy. Nastroje na trybunach nie były optymistyczne, ale większość kibiców liczyła na przebudzenie się naszego zespołu w drugich 45 minutach. W przerwie nastąpiły zmiany w składzie Polaków. Niestety kontuzji nabawił się Bartosz Karwan, który naderwał mięsień i został zmieniony przez A. Bąka. Ponadto na boisku pojawili się Tomasz Rząsa i Marcin Żewłakow, którzy zmienili odpowiednio Jacka Krzynówka i Macieja Żurawskiego. Jeśli dodamy do tego, że przed meczem na rozgrzewce J. Bąk złamał palec, a Tomasz Kłos w 42` z zakrwawionym twarzą opuścił boisko, to trzeba przyznać że fortuna tego dnia nam nie sprzyjała. Niestety, w drugiej połowie gra toczyła się przeważnie w środku pola. W 70` sędzia podjął kontrowersyjną decyzję i podyktował rzut karny dla gości. Na wysokości zadania stanął jednak Jerzy Dudek i obronił zarówno strzał Ioana Ganei, jak i dobitkę Adriana Mutu. Dopiero w ostatnich dwudziestu minutach uwidoczniła się przewaga podopiecznych trenera Engela. Z polskiej strony najbliżsi szczęścia byli Marcin Żewłakow, którego strzał z 16 metrów minimalnie minął lewy słupek bramki Rumunów oraz Tomasz Hajto, który groźnie strzelił z rzutu wolnego. Ta dominacja została uwieńczona golem w 86`, kiedy to pozostawiony bez opieki Tomasz Hajto uzyskał honorowego gola. Ostatecznie mecz zakończył się naszą porażka 1-2 i była to druga z rzędu porażka na własnym boisku. Co dzieje się z naszą reprezentacją? Kamuflaż czy spadek formy? Zastanawiają się nad tym kibice w całej Polsce i mają różny punkt widzenia na ten temat. Jedni twierdzą że zespół jest słaby i juz po trzech meczach grupowych, rozegranych w Korei wróci do kraju. Drudzy uważają, że trener Engel nie chce odkrywać wszystkich kart i nie dopuszcza do tego, by rywale rozpracowali styl gry i ustawienie polskiego zespołu. Myślę, że należy przyznać rację tym drugim. Przecież to Ci sami piłkarze wygrali zdecydowanie swoja grupę eliminacyjną, prezezentując styl i zaangażowanie na zdecydowanie wyższym poziomie niz to które obserwowaliśmy w spotkaniach z Japonią i Rumunią. Musimy zaufać selekcjonerowi. Przecież zbudował zespół, który po szesnastu latach wywalczył awans do mistrzostw świata i także teraz konsekwentnie opracowuje plan na mistrzostwa świata. Nie ujawnia wszystkich atutów zespołu, ponieważ jesteśmy cały czas podglądani przez wysłanników naszych grupowych rywali. Z ostatecznymi ocenami wstrzymajmy się do czasu wystepu na boiskach Korei i Japonii. Wierze w to, że dopiero tam zobaczymy zupełnie inny zespół, zdolny do walki jak równy z równym z najlepszymi drużynami na świecie. POCZEKAJMY DO MISTRZOSTW - TO TYLKO KAMUFLAŻ!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.