Tomasz Kiełbowicz: To jest szczególny sezon
01.11.2010 20:13
Która to już pana młodość w Legii? Druga, trzecia, czwarta?
- Nie liczę. Ważne, że na każdy trening i mecz jadę z pasją, radością i entuzjazmem z początku grania w piłkę. W marcu minie mi dziesięć lat od debiutu w Legii. Różne przeżyłem w niej chwile, ale wiem, że nie trafiają tu przypadkowi piłkarze. A jeśli nawet, to po kilku czy kilkunastu miesiącach znikają. Przetrwałem z Legią wiele, sporo osiągnąłem, i to właśnie w Warszawie przy Łazienkowskiej chciałbym skończyć przygodę z piłką. Nie wiem, czy się uda - na razie jest dobrze, oby tylko zdrowie dopisywało, bo latem było kiepsko. Po raz pierwszy od kilkunastu lat doznałem poważniejszego urazu. Leczyłem kolano i straciłem aż dwa miesiące. Do treningów wróciłem dopiero we wrześniu. Nigdy wcześniej tyle się nie rehabilitowałem, więc było trochę niepewności. Na szczęście już zapomniałem o urazie, nic nie boli. Chcę jeszcze pograć przynajmniej przez dwa sezony. Mam nadzieję, że to nie jest mój ostatni sezon w Legii
Kryzys już za drużyną? Po dobrych meczach z Widzewem i Koroną, ze Śląskiem w PP i Górnikiem Legia znowu miała problemy.
- Bo musieliśmy grać atakiem pozycyjnym. Najważniejsze, że wygrywamy. Potencjał mamy ogromny, nie pokazujemy go jeszcze w pełni na boisku, ale z meczu na mecz jest lepiej.
Był moment, że pan zwątpił w mistrzostwo?
- To jest szczególny sezon. Nowy stadion, nowa drużyna i oczekiwania większe niż zwykle. A te zwykłe są niezmienne, odkąd w Legii jestem, czyli mistrzostwo. Nie wytrzymywaliśmy tej presji, nie potrafiliśmy od razu sprostać postawionym przed nami zadaniom. Naszym jedynym sprzymierzeńcem był czas i właśnie to pokazały ostatnie mecze. Czekałem, aż ta koszmarna passa porażek się skończy, bo umiejętności mamy większe niż na miejsce w środku tabeli.
Rzuty wolne i rożne bije pan od lat. Potrzebuje pan jeszcze potrenować stałe fragmenty?
- Tak. Musi być odpowiednia siła i precyzja, ale w miejscu, gdzie spadnie piłka, musi być któryś z moich kolegów. I to właśnie dopracowujemy na zajęciach. Im więcej razy kopnę piłkę z miejsca, tym uderzenie jest precyzyjniejsze. Każdy wie, co ma zrobić, gdzie się znaleźć w polu karnym. Ćwiczymy to przynajmniej dwa razy w tygodniu. Całą drużyną, warianty i ustawienia przy wolnych i rożnych powtarzamy do znudzenia. Wszystko jednak fajnie się ułożyło, że po wolnych padły gole w niedzielę. Ale siłą Legii wreszcie staje się zespół, ciężko wyróżniać kogoś indywidualnie, ale i nie ma słabych punktów. Jeden walczy za drugiego.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.