Tomasz Kiełbowicz: Znam swoje miejsce w szyku
24.11.2008 10:50
Zawodnik Legii <b>Tomasz Kiełbowicz</b> po meczu z Ruchem w Chorzowie wyszedł z szatni i wziął na stronę jednego z dziennikarzy i powiedział - Zastanów się, co ty wypisujesz. Czytam, że w jednym z meczów kopałem się w czoło. Jak tak można? To jest dziennikarstwo? - donosi dziennik Polska The Times. - Było zupełnie inaczej. Nie ja poprosiłem dziennikarza na stronę, tylko on mnie. Wyjaśniliśmy sobie kilka spraw, ale nie chcę tej sprawy komentować - mówi nam "Kiełbik".
Tomasz Kiełbowicz wyszedł z szatni i wziął na stronę jednego z dziennikarzy. - Zastanów się, co ty wypisujesz. Czytam, że w jednym z meczów niby kopałem się w czoło. Jak tak można? To jest dziennikarstwo? Reporter, gdyby nie był gapa, odpowiedziałby: - Panie Tomaszu, serdecznie przepraszam za nierzetelność. Pan się kopałeś w czoło nie w jednym meczu. Pan się kopiesz w każdym!
Bo gdyby tak wytężyć mózgownicę i przypomnieć sobie jego przyzwoity występ, to z głowy mogłaby zacząć wydobywać się para. Bo trzeba by sięgnąć do 2000 r., gdy Polonia Warszawa zdobywała mistrzostwo Polski. A to już prehistoria.
Kiełbowicz ma jednak w Legii całą masę naśladowców. I, by było jasne, o zbliżonych umiejętnościach. Kolejna scenka spod szatni po meczu w Chorzowie. Martins Ekwueme, wyszedł szybko, bo kąpać się nie musiał. Od siedzenia na ławce rezerwowych zmęczyć się trudno. Dla porządku statystyki Nigeryjczyka: występy w ekstraklasie w tym sezonie - dwa; dobre - zero. - Ej, bez przesady. Dlaczego wypisujecie, że jestem wielkim rozczarowaniem.
Nie minęło pięć minut, a z szatni wychodzi kolejny legionista. To już chyba jakaś zaraza zapanowała. Tym razem Pance Kumbev. Stopień wypocenia identyczny jak w przypadku Ekwueme. Do tej pory Macedończyk zapowiadał, że nie czyta gazet. Ale zaczął. I zaczął marudzić, że jak tak można krytykować i że dziennikarze to piłkę widzieli na wuefie.
Zawsze rozczula mnie proste powiedzenie: gdyby głupi wiedział, że jest głupi, to byłby mądry. A piłkarz Legii, gdyby wiedział, że nie umie grać w piłkę, toby się nauczył. Ale nie wie. I nawet nie spróbuje wiedzieć.
Nie jest jednak też tak, że piłkarze nie potrafią powiedzieć jednego mądrego zdania. - Argumenty pozostawiam na boisku - stwierdził ostatnio w wywiadzie dla "Polski" Maciej Iwański. I takiego wywiadu powinien udzielić Kiełbowiczowi i spółce. Jeszcze ciekawiej wypowiedział się kilka miesięcy temu Aleksandar Vuković.
Na pytanie, czy w związku z otrzymaniem polskiego obywatelstwa myśli o grze w reprezentacji, odpowiedział: - Panowie, znam swoją wartość. Pewnego poziomu nie przeskoczę. Kiełbowicz też nie przeskoczy. Różni się od Vukovicia głównie stopniem świadomości.
Autor: Rafał Romaniuk
- Czytałem artykuł w Polska The Times. Nie zgadzam się z jego treścią. Jeśli chodzi o rozmowę pod szatnią z dziennikarzem to było zupełnie inaczej. To on poprosił mnie o rozmowę, do której doszło po meczu. O szczegółach nie chcę rozmawiać, ale na pewno nikogo nie pouczałem. Do treści materiału w powyższym artykule nie chcę się odnosić, nie zejdę do tego samego poziomu. Jestem zdziwiony, że ten pan wypisuje takie rzeczy, a nigdy nawet z nim nie rozmawiałem. Mogę jedynie powiedzieć, że znam swoje miejsce w szyku i nigdy nie szukałem poklasku w mediach - powiedział Legia.Net Tomasz Kiełbowicz.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.