Domyślne zdjęcie Legia.Net

Trener Urban o presji

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

14.03.2008 18:09

(akt. 20.12.2018 23:45)

- Będąc w takim klubie jak Legia Warszawa każda porażka ma niesamowity oddźwięk. W takich klubach trzeba wszystko wygrywać. Ale główna ocena, to tak jak w szkole. Robimy małe egzaminy, ale liczy się ta końcowa ocena. Tutaj nikogo nie interesuje, że byliśmy lepsi od Zagłębia Sosnowiec. Wszystkich interesuje to, żeśmy przegrali! Legia Warszawa przegrała z Zagłębiem Sosnowiec! Często im powtarzałem, że nie może być tak, że ja mam do nich większe zaufanie, niż oni sami do siebie - mówił na konferencji prasowej <b>Jan Urban</b>.
Wygląda na to, ze Legii dokucza teraz bardziej kryzys psychiczny, niż fizyczny? - Zgadzam się. Wydaje mi się, że w tym momencie mamy większy problem mentalny, niż fizyczny. Ale tak jak powiedziałem, totalnego załamania na pewno nie będzie, nawet jeśli tego meczu nie wygramy. W środę gramy przecież z Wisłą, a następny mecz jest z Widzewem. Tak jak mówiłem już nie raz – w tej rundzie nie będzie czasu na ubolewanie nad jakimkolwiek potknięciem, bo zaraz będą nas czekały kolejne mecze i to wszystko do 10 maja pójdzie bardzo szybko. - Często opinie buduje się poprzez wyniki i oczywiście każdy ma do tego prawo. Mimo to ja nadal uważam, że byliśmy drużyna zdecydowanie lepszą od Zagłębia Sosnowiec. Gdybyśmy ten mecz wygrali, to w przeciągu tygodnia mówilibyśmy i czytalibyśmy o Legii zupełnie inaczej. Natomiast będąc w takim klubie jak Legia Warszawa każda porażka ma niesamowity oddźwięk. Każda porażka zmienia sytuację wokół drużyny i wokół trenera. W takich klubach trzeba wszystko wygrywać. Wiemy, że po takiej porażce trzeba umieć przyjąć falę krytyki napływającej z różnych stron. A jeśli ktoś do niej przywiąże większą lub mniejszą wagę, to sam musi umieć sobie z tym poradzić. Ja jako trener i zawodnik jako zawodnik. Znając siebie wiem, że w takich momentach jeszcze bardziej się podnoszę. Nie będę uciekał ani przed mediami, ani przed kibicami, ani przed nikim innym. Najłatwiej byłoby się schować gdzieś, nie wychodzić i trzymać telefon wyłączony. Ale ja uważam, że nie tędy droga, aby się w sobie odbudować. Uważam wręcz takie zachowanie za tchórzostwo. Łatwo jest chodzić z podniesioną brodą, kiedy się wygrywa. Gdy się przegrywa trzeba umieć się zachować. A to jest fajne, bo wtedy widać kto jaki jest i to nie tylko w sporcie, ale i w życiu. Wszyscy potrzebujemy tego kolegi, czy domniemanego kumpla wtedy, kiedy nam jest źle. A kiedy nam się dobrze wszystko układa, to sami sobie poradzimy, prawda? Jak Pan dociera do zawodników? Dosadnie, czy może łagodnie? - Jedno i drugie. Jestem kumplem, bo nie mogę się zmieniać z dnia na dzień. Oni nie mogą wyczuć, że jak wygrywamy, to trener jest dobry, a jak przegrywamy to jest zupełnie inny. Ale na pewno kiedy widzę, że zawodnik jest taki przygnębiony, smutny, to wtedy muszę go pobudzić. Próbuję to robić w łagodny sposób, ale czasem też bardzo ostro krytykuję, bo muszę szukać form pobudzenia drużyny. I tak robię z nimi często, mówię im, że chowanie się nie ma sensu. Bo tak z reguły jest, a nie powinno być, że zawodnik po przegranej chowa się, mówi że nie ma czasu, nie odbiera telefonu. Nie, nie, trzeba rozmawiać i nie trzymać tego w sobie, chociaż nie jest to przyjemne. Nikt z nas nie lubi być opieprzany, a już tym bardziej krytykowany publicznie. Jesteśmy osobami publicznymi i taka jest sytuacja, że jak ktoś przesadzi, to człowiek wkurza się jeszcze bardziej. Zbyt często zdarza się taka sytuacja, że trener lub zawodnik po jednym, czy drugim meczu są się tak słabi jakby w piłkę nie umieli grać. Jak można określić to tylko do tego momentu? Bo przecież skoro wcześniej byliśmy dobrzy, to teraz nagle nie możemy być tacy niedobrzy i w ogólnej opinii być słabi. Nie! Jeżeli jesteśmy słabsi w tym momencie, to nie znaczy, że będziemy tacy pod koniec sezonu. Będzie mnie oceniał klub, wy nie będziecie oceniali. Dla mnie tą prawdziwą oceną będzie ocena na koniec sezonu. Natomiast te oceny partialne w ciągu sezonu oczywiście muszą być, bo musimy o czymś czytać, pisać i mówić. Ale główna ocena, to tak jak w szkole. Robimy małe egzaminy, ale liczy się ta końcowa ocena. A czy ta nauka do zawodników trafia? - Często im powtarzałem, że nie może być tak, że ja mam do nich większe zaufanie, niż oni sami do siebie. A to zbyt często się zdarzało. A w tej sferze nie jest łatwo dotrzeć do zawodnika. Jest to aspekt psychiczny i każdy radzi sobie z tym lepiej, lub gorzej. Ma na to wpływ i wiek i umiejętności i doświadczenie jakie ma dany zawodnik. Przede wszystkim te przeżycia, które zawodnik miał wcześniej, dostarczają mu tego doświadczenia. Staram się im wmówić, że doświadczenie zdobywa się w takich momentach jak teraz. Jeśli ktoś w takich momentach potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność za grę, za drużynę i nie bać się tej odpowiedzialności, to to jest doświadczenie. To, że my wygraliśmy na początku sezonu siedem meczów, to nie jest żadne doświadczenie! Bo je się zdobywa w tych trudnych momentach. Wtedy człowiek jest bardziej przygotowany na następny cios. Ale nie jest łatwe dotarcie do zawodników, bo nie każdy potrafi sobie z tym dobrze poradzić. Dla mnie na przykład ważniejsze jest obejrzenie zawodnika w meczu, w którym drużynie nie idzie i zobaczyć jak on gra. A nie że on gra super wtedy, kiedy wszyscy inni grają. Bo ja już wtedy wiem, że przyjdzie tai mecz, kiedy on będzie musiał wziąć na siebie dużą odpowiedzialność i będzie bardzo duża presja ze strony mediów, kibiców i klubu i czy on sobie z tym poradzi, bo widziałem to dużo wcześniej w lidze np. A czy ma Pan w składzie zawodników nie umiejących wziąć tej odpowiedzialności na siebie? - Zbyt dużo jest takich zawodników jak na Legię Warszawa. Oni muszą sobie z takimi sytuacjami radzić, muszą być przygotowani na taką sytuację, bo w piłce wszystko się zdarza. Nie tylko u nas, ale wszędzie. Z tym, że u nas wszystko się wyolbrzymia. Tutaj nikogo nie interesuje, że byliśmy lepsi od Zagłębia Sosnowiec. Wszystkich interesuje to, żeśmy przegrali! Legia Warszawa przegrała z Zagłębiem Sosnowiec! Zbyt często nazwy grają, a nie drużyny. Na boisku są drużyny! Oczywiście, że Legia jest takim zespołem i z taka historią, że wymagania są ogromne. I przegrać w lidze z Zagłębiem Sosnowiec? Tym bardziej, że było w lidze ostatnie? Czytałem, że to był blamaż i nie wiadomo co. Dla mnie blamaż, to jakbyśmy przegrali 2:1 a moglibyśmy przegrać 4:1 i strzeliliśmy raz na bramkę, lub w ogóle sytuacji nie mieliśmy. Na pewno dużo słabszy był mecz z Odrą Wodzisław u siebie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.