Domyślne zdjęcie Legia.Net

Trzech rozgrywających to za wiele

Michał Maciąg

Źródło: Legia.Net

27.07.2008 20:29

(akt. 20.12.2018 03:56)

Kto dowodził armią Napoleona? Otóż, nikt inny tylko on sam. Jeden człowiek, który podbił niemalże całą Europę, a to czego nie zdołał podbić to sobie podporządkował. Polscy hetmani zwyciężali bitwy i kampanie kiedy działali w pojedynkę. Pamiętne zwycięstwa pod Kircholmem czy Wiedniem były zasługą dobrego dowodzenia przez Chodkiewicza, czy Sobieskiego. Podkreślam, że każdorazowo dowodził jeden człowiek. Kiedy kilku regimentarzy się zebrało to skończyło się, jak pod Piławcami.
Jesteśmy jednak na stronie piłkarskiej i mam oczywiście przygotowane przykłady ze świata futbolu. Część z Was na pewno pamięta jeszcze rewelacyjną reprezentację Francji z mundialu 1998 i EURO 2000. Kto dowodził oddziałem? Kto dyrygował niczym najlepszy dyrygent? Oczywiście Zinedine Zidane. Tak samo było na mundialu 2006, kiedy Andrea Pirlo był mózgiem włoskiej drużyny. Dlaczego rozgrywającego określiłem mianem generała? Bo to właśnie on niczym wspaniały dowódca podczas bitwy dyryguje swoimi oddziałami. Przerzuca piłkę na skrzydła, niczym wojska zapasowe z jednej flanki na drugą. Czasem sam naciera zgłębi pola, jakby szarżując na czele swojej gwardii przybocznej. Wreszcie włącza się do walki strzelając bramki. Dobry generał ma zaufanie swoich żołnierzy. Wiedzą, że nie zostawi ich na pastwę przeciwnika i sam nie ucieknie walcząc u ich boku do końca. Ma to wiele wspólnego z rolą playmakera na boisku. Rozgrywający też powinien być oparciem dla swoich kolegów. To on powinien brać na siebie ciężar gry w trudnych chwilach. Nie może pokazywać po sobie oznak zniechęcenia. Bo kto, jak nie on ma dać siłę zespołowi i pokazać mu, że nie należy tracić wiary, aż do ostatniej chwili? Chociażby, jak Steven Gerrard w pamiętnym finale Ligi Mistrzów. Dlaczego jest tak ważne, żeby armia miała jednego dowódcę, a drużyna jednego rozgrywającego? Po to, aby żołnierze, czy piłkarze nie zastanawiali się czyich rozkazów mają słuchać. Komu w danym momencie podać piłkę. Na kogo liczyć. Dochodząc do sedna zastanawiam się po co Legii aż trzech rozgrywających? Wiem, że na boisku gra jednocześnie tylko dwóch, ale przy hipotetycznej sytuacji kiedy Vuko i Ekuweme oraz wszyscy inni środkowi pomocnicy są kontuzjowani wybiega na boisko ich aż trzech. Rodzi się przy każdym podaniu pytanie, do którego podać, który najlepiej rozwiąże sytuację. Piłkarz traci cenne sekundy. Maciej Iwański podobno został sprowadzony na miejsce Rogera, dla tego przyjmuję, że są piłkarzami o podobnych walorach. Obydwaj są generałami boiska. Na placu gry powstaje chaos, bo oni zamiast tworzyć jedną całość stanowią dwa przeciwległe bieguny. Strugają równocześnie dwie rzeźby z jednego kawałka drewna. Tworzą dwie różne wizje rozwoju wypadków na boisku. Piszą różne scenariusze. Moim zdaniem brakuje w Legi jeszcze Garguły. Wtedy moglibyśmy wymyślić nowe, polskie ustawienie na boisku z czterema rozgrywającymi. A mógł w Legii zostać jeszcze Marcin Burkhardt… Pomijam fakt, że Roger i Iwański to nie są dwaj równorzędni generałowie, a pod złym dowódcą to i najlepsza armia przegra bitwę. Którego z nich mam na myśli? Tego domyślcie się już sami. Więcej na ten temat na www.pilkawmur.blog.pl

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.