Domyślne zdjęcie Legia.Net

Tylko pieniądz robi pieniądz

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.01.2009 11:23

(akt. 18.12.2018 10:40)

W jednym z wywiadów szef skautingu Legii Warszawa <b>Marek Jóźwiak</b> pochwalił się, że jako pierwszy odkrył Serba <b>Zorana Tosicia</b>. Po czym dodał – To było dwa lata temu, miał wtedy 19 lat. Ostatnio Manchester United kupił go za 9 mln euro. Mogliśmy go wtedy mieć, ale Partizan chciał za niego 700 tys. euro. Jak na polskie warunki to duża kwota. Zwłaszcza za zawodnika, który dopiero się rozwijał. My nie możemy sobie pozwalać na takie ryzyko. Jeden z internautów skwitował to komentarzem – Czyli nie możemy sobie pozwolić na zysk w postaci 8,3 mln euro?!
Oczywiste jest, że gdyby Legia kupiła Tosicia to z ligi polskiej nie odszedłby za 9 mln euro. Nikt nie zapłaci takich pieniędzy dopóki polskie drużyny będą regularnie odpadać w europejskich pucharach z takimi „potęgami” jak Terek Grozny, FK Moskwa, Dinamo Tbilisi czy Austria Wiedeń. Polska liga jest uznawana za tak słabą, że gdy klub żąda za najlepszego strzelca ligi 3 mln euro to menedżerowie mówią, że to kwota z kosmosu. Jednak gdyby Tosic rozwinął się przez te dwa lata w Legii tak jak w Serbii, to właściciele mogliby zainkasować sumę około 2,5 mln euro. To i tak ponad trzykrotny zysk więc i tak by się opłacało. Nie chcę tutaj pouczać władz klubu o tym jak się robi interesy bo oni o tym doskonale wiedzą. Jednak jak mówi stare powiedzenie pieniądz robi pieniądz. A wielkie pieniądze może zarobić inwestując duże pieniądze. Takich przypadków jak Tosić można by mnożyć w ostatnich latach. Nie chcę to już wspominać wałkowanego w kółko tematu Roberta Lewandowskiego, za którego Anglicy już w tym roku oferowali 3 mln euro, a Legia mogła go mieć za 300 tys. Takich piłkarzy jak „Lewy” czy Tosić przewinęło się przez Łazienkowską całe mnóstwo. Na liście najgorętszych dziesięciu piłkarzy znalazł się ostatnio Bernard Parker, testowany i nie chciany przy Łazienkowskiej. Dziś o Gargułę biję się Legia z Wisłą, ale „Guła” mógł być w Warszawie już w 2004 roku, jednak wtedy wybrano Ireneusza Kowalskiego. To, że ci wszyscy zawodnicy byli w kręgu zainteresowań Legii świadczy o tym, że skauting działa poprawnie. Gorzej jest z właściwą oceną umiejętności piłkarza co z kolei przekłada się na sumę, jaką klub jest w stanie na niego wydać. Tutaj jest wiele do poprawienia. Za dużo w ostatnich latach pojawiło się piłkarzy za spore jak na polskie warunki pieniądze, którzy się w Legii nie sprawdzili. Za dużo tez było takich, którzy zostali ocenieni jako nieprzydatni a później zrobili karierę. Nie wierzę, że jeśli trenerzy czy dyrektor sportowy poszliby do właścicieli i powiedzieli, że mają perełkę, która oszlifowana da klubowi ogromne zyski ci powiedzieliby veto. Tylko czy jest w klubie człowiek, który wziąłby na siebie taką odpowiedzialność? Na razie chyba nie, choć przypadek Macieja Iwańskiego i wyłożenia za niego 650 tys euro karze wierzyć, że to się zmienia i wszystko idzie ku lepszemu.

Polecamy

Komentarze (69)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.