Udana pierwsza połowa, nerwowa końcówka. Legia pokonała Lechię
02.04.2022 20:00
29. Lindsay Rose
13. Paweł Wszołek
69'99. Bartosz Slisz
- 84'
39. Maciej Rosołek
27. Josue
90'
12. Dusan Kuciak
22. Joseph Ceesay
25. Michał Nalepa
23. Mario Maloca
86'20. Conrado
79'76. Christian Clemens
70'88. Jakub Kałuziński
70'6. Jarosław Kubicki
33. Marco Terrazzino
70'99. Ilkay Durmus
9. Łukasz Zwoliński
Rezerwy
80. Maciej Kikolski
- 69'
16. Jurgen Celhaka
84'21. Rafael Lopes
90'22. Kacper Skibicki
23. Joel Abu Hanna
25. Filip Mladenović
77. Benjamin Verbic
1. Michał Buchalik
2. Rafał Pietrzak
79'4. Kristers Tobers
7. Maciej Gajos
70'10. Bassekou Diabate
86'28. Flavio Paixao
70'29. David Stec
69. Jan Biegański
79. Kacper Sezonienko
70'
– Zapis relacji tekstowej na żywo
– Konferencja trenera Vukovicia
– Wypowiedź szkoleniowca Lechii
– Kilka słów od Łukasza Zwolińskiego
– Rozmowa z Patrykiem Sokołowskim
Można powiedzieć, że do meczu z gdańską Lechią Legia startowała z podniesioną głową. Podopieczni Aleksandara Vukovicia wprawdzie w ostatnim ligowym spotkaniu zgubili punkty, ale z nie byle jakim rywalem. Po nie najgorszym meczu legioniści zremisowali na wyjeździe z ówczesnym liderem Ekstraklasy, Rakowem Częstochowa, uprzednio notując stosunkowo długą serię zwycięstw. Nieco inaczej wyglądały dotychczasowe poczynania Lechii, której forma w ostatnich tygodniach była mocno zróżnicowana. Ostatnia kolejka przyniosła jej wygraną z Górnikiem Łęczna, za to wcześniej punkty gdańszczanom zabrał Piast Gliwice, Wisła Kraków i Radomiak Radom.
Mimo niekorzystnej aury kibice dość licznie wypełnili trybuny przy Łazienkowskiej, co zasadniczo zostało im wynagrodzone przez naprawdę solidną grę gospodarzy. Legia od początku meczu kontrolowała przebieg gry, nie tylko skutecznie broniąc dostępu do własnej bramki, ale także często goszcząc w polu karnym Lechii. O ile pierwsze kilka prób legionistów nie cechowało się celnością bądź skutecznie interweniował Dusan Kuciak, o tyle były zawodnik Legii był bez szans w 29. minucie. Z długiego podania Mateusza Wieteski skorzystał Paweł Wszołek, a skrzydłowy "Wojskowych" sprytnie uwolnił się spod opieki Mario Malocy. Wszołek wpadł w pole karne, po czym płaskim strzałem wykończył szybką akcję Legii, otwierając wynik sobotniego pojedynku.
Wydawać się mogło, że dalsza ofensywna inicjatywa Legii przyniesie drugiego gola jeszcze w pierwszej połowie spotkania. Blisko szczęścia "Wojskowi" byli w ciągu następnych kilku minut po pierwszym trafieniu. Najpierw ładnie w kierunku bramki uderzył Josue, jednak piłka odbiła się od słupka. Następnie zza "szesnastki" szczęścia spróbował Bartosz Slisz, a po sparowaniu strzału przez Kuciaka do piłki dopadł jeszcze Tomas Pekhart, jednak ponownie świetną interwencją popisał się golkiper Lechii.
To co nie udało się legionistom w pierwszych 45 minutach, odroczyło się jedynie w czasie do drugiej odsłony spotkania. W 65. minucie wynik został podwyższony na 2:0, a w akcji bramkowej ponownie kluczowy udział odegrał Wszołek. Skrzydłowy Legii tym razem świetnie dośrodkował na dalszy słupek na głowę Pekharta, a rosły Czech zdołał z bliskiej odległości umieścić piłkę w siatce.
W kolejnych minutach legioniści wciąż mieli swoje okazje, jednak brakowało precyzji w wykańczaniu akcji. Braku skuteczności nie można za to odmówić w końcowej fazie spotkania przyjezdnym. O ile wcześniej wszystkie próby Lechii zatrzymywał debiutujący w lidze Richard Strebinger, o tyle w 83. minucie szczęście uśmiechnęło się do graczy z Gdańska. Dośrodkowanie Ilkaya Durmusa wywołało piłkarski ping-pong w polu karnym legionistów, a futbolówka ostatecznie spadła pod nogi Łukasza Zwolińskiego. Doświadczony napastnik Lechii umieścił piłkę w pustej bramce, a arbiter po chwili konsternacji z obu stron wskazał na środek boiska.
Trafienie kontaktowe niewątpliwe dostarczyło dodatkowych emocji w ostatnich minutach pojedynku, jednak ciężko mówić o oblężeniu bramki "Wojskowych" przez pragnącą wyrównać Lechię. Gdańszczanie próbowali podkręcać tempo gry, ale to na dobrą sprawę gospodarze nieco mocniej zagrażali bramce rywala. Najgroźniejsza akcja Legii z tego okresu gry ponownie zawiązała się na prawej flance, gdzie z piłką popędził Kastrati, a następnie chciał ją dograć do niepilnowanego Rosołka, jednak podanie zdołał przerwać stoper Lechii. Ostatnie słowo mogło należeć do gdańszczan, jednak to Strebinger ponownie zabłysnął już w doliczonym czasie gry. Z rzutu wolnego mocno i celnie uderzył Maciej Gajos, ale austriacki bramkarz czubkami palców odbił piłkę na poprzeczkę bramki.
Autor: Marcin Słoka
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.