Udana pierwsza połowa, nerwowa końcówka. Legia pokonała Lechię

Redaktor Marcin SłokaRedaktor Maciej Ziółkowski

Marcin Słoka, Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

02.04.2022 20:00

(akt. 04.04.2022 14:50)

Legia wygrała u siebie 2:1 z Lechią Gdańsk w 27. kolejce ligowej. Bramki dla mistrzów Polski zdobyli Paweł Wszołek i Tomas Pekhart. Dla warszawiaków to 6 wygrana w 7 ostatnich meczach i jednocześnie 8 spotkanie bez porażki.
PKO Ekstraklasa 2021/2022 - Kolejka 27
Legia WarszawaLegia Warszawa
2 1

(1:0)

Lechia GdańskLechia Gdańsk
02-04-2022 20:00 Warszawa
Damian Sylwestrzak Canal+ 4K, Canal+ Sport
29'
45'
51'
52'
52'
65'
66'
69'
70'
79'
83'
84'
86'
90'
Centrum meczowe
Legia WarszawaLechia Gdańsk
  • 12. Dusan Kuciak

  • 22. Joseph Ceesay

  • 25. Michał Nalepa

  • 23. Mario Maloca

    86'
  • 20. Conrado

    79'
  • 76. Christian Clemens

    70'
  • 88. Jakub Kałuziński

    70'
  • 6. Jarosław Kubicki

  • 33. Marco Terrazzino

    70'
  • 99. Ilkay Durmus

  • 9. Łukasz Zwoliński

Rezerwy

  • 1. Michał Buchalik

  • 2. Rafał Pietrzak

    79'
  • 4. Kristers Tobers

  • 7. Maciej Gajos

    70'
  • 10. Bassekou Diabate

    86'
  • 28. Flavio Paixao

    70'
  • 29. David Stec

  • 69. Jan Biegański

  • 79. Kacper Sezonienko

    70'

– Zapis relacji tekstowej na żywo

Debiut Strebingera

Konferencja trenera Vukovicia

Wypowiedź szkoleniowca Lechii

Kilka słów od Łukasza Zwolińskiego

Rozmowa z Patrykiem Sokołowskim

Wideo z oprawy

Można powiedzieć, że do meczu z gdańską Lechią Legia startowała z podniesioną głową. Podopieczni Aleksandara Vukovicia wprawdzie w ostatnim ligowym spotkaniu zgubili punkty, ale z nie byle jakim rywalem. Po nie najgorszym meczu legioniści zremisowali na wyjeździe z ówczesnym liderem Ekstraklasy, Rakowem Częstochowa, uprzednio notując stosunkowo długą serię zwycięstw. Nieco inaczej wyglądały dotychczasowe poczynania Lechii, której forma w ostatnich tygodniach była mocno zróżnicowana. Ostatnia kolejka przyniosła jej wygraną z Górnikiem Łęczna, za to wcześniej punkty gdańszczanom zabrał Piast Gliwice, Wisła Kraków i Radomiak Radom.

Mimo niekorzystnej aury kibice dość licznie wypełnili trybuny przy Łazienkowskiej, co zasadniczo zostało im wynagrodzone przez naprawdę solidną grę gospodarzy. Legia od początku meczu kontrolowała przebieg gry, nie tylko skutecznie broniąc dostępu do własnej bramki, ale także często goszcząc w polu karnym Lechii. O ile pierwsze kilka prób legionistów nie cechowało się celnością bądź skutecznie interweniował Dusan Kuciak, o tyle były zawodnik Legii był bez szans w 29. minucie. Z długiego podania Mateusza Wieteski skorzystał Paweł Wszołek, a skrzydłowy "Wojskowych" sprytnie uwolnił się spod opieki Mario Malocy. Wszołek wpadł w pole karne, po czym płaskim strzałem wykończył szybką akcję Legii, otwierając wynik sobotniego pojedynku.

Wydawać się mogło, że dalsza ofensywna inicjatywa Legii przyniesie drugiego gola jeszcze w pierwszej połowie spotkania. Blisko szczęścia "Wojskowi" byli w ciągu następnych kilku minut po pierwszym trafieniu. Najpierw ładnie w kierunku bramki uderzył Josue, jednak piłka odbiła się od słupka. Następnie zza "szesnastki" szczęścia spróbował Bartosz Slisz, a po sparowaniu strzału przez Kuciaka do piłki dopadł jeszcze Tomas Pekhart, jednak ponownie świetną interwencją popisał się golkiper Lechii.

To co nie udało się legionistom w pierwszych 45 minutach, odroczyło się jedynie w czasie do drugiej odsłony spotkania. W 65. minucie wynik został podwyższony na 2:0, a w akcji bramkowej ponownie kluczowy udział odegrał Wszołek. Skrzydłowy Legii tym razem świetnie dośrodkował na dalszy słupek na głowę Pekharta, a rosły Czech zdołał z bliskiej odległości umieścić piłkę w siatce.

W kolejnych minutach legioniści wciąż mieli swoje okazje, jednak brakowało precyzji w wykańczaniu akcji. Braku skuteczności nie można za to odmówić w końcowej fazie spotkania przyjezdnym. O ile wcześniej wszystkie próby Lechii zatrzymywał debiutujący w lidze Richard Strebinger, o tyle w 83. minucie szczęście uśmiechnęło się do graczy z Gdańska. Dośrodkowanie Ilkaya Durmusa wywołało piłkarski ping-pong w polu karnym legionistów, a futbolówka ostatecznie spadła pod nogi Łukasza Zwolińskiego. Doświadczony napastnik Lechii umieścił piłkę w pustej bramce, a arbiter po chwili konsternacji z obu stron wskazał na środek boiska.

Trafienie kontaktowe niewątpliwe dostarczyło dodatkowych emocji w ostatnich minutach pojedynku, jednak ciężko mówić o oblężeniu bramki "Wojskowych" przez pragnącą wyrównać Lechię. Gdańszczanie próbowali podkręcać tempo gry, ale to na dobrą sprawę gospodarze nieco mocniej zagrażali bramce rywala. Najgroźniejsza akcja Legii z tego okresu gry ponownie zawiązała się na prawej flance, gdzie z piłką popędził Kastrati, a następnie chciał ją dograć do niepilnowanego Rosołka, jednak podanie zdołał przerwać stoper Lechii. Ostatnie słowo mogło należeć do gdańszczan, jednak to Strebinger ponownie zabłysnął już w doliczonym czasie gry. Z rzutu wolnego mocno i celnie uderzył Maciej Gajos, ale austriacki bramkarz czubkami palców odbił piłkę na poprzeczkę bramki.

Autor: Marcin Słoka

Polecamy

Komentarze (947)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.