Domyślne zdjęcie Legia.Net

Uhren Cup - Legia na końcu stawki

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

13.07.2008 23:46

(akt. 20.12.2018 06:00)

Zakończyła się 47 edycja turnieju Uhren Cup. Jego zwycięzcą już po raz jedenasty w historii tych zawodów została drużyna aktualnego mistrza Szwajcarii FC Basel. W decydującym o zwycięstwie meczu Szwajcarzy zremisowali z Borussią Dortmund 2:2. W turnieju udział wzięła także Legia Warszawa, jednak dla graczy stołecznego klubu te rozgrywki nie były specjalnie pomyślne. Rezerwowym składem Legia zremisowała z FC Luzern 1:1, a w podstawowym ustawieniu uległa FC Basel 1:6. Kontuzji w trakcie pierwszego meczu doznał <b>Bartłomiej Grzelak</b>.
1. FC Basel 2 mecze 4 pkt 8-3 2. Borussia Dortmund 2 mecze 2 pkt 4-4 3. FC Luzern 2 mecze 2 pkt 3-3 4. Legia Warszawa 2 mecze 1 pkt 2-7 Ostatnie miejsce w turnieju nie obsadzonym przecież najsilniejszymi drużynami Europy nie napawa optymizmem przed nadchodzącym dwumeczem z FC Homel. Styl porażki z mistrzem Szwajcarii pozostawia wiele do życzenia. Ale należy zadać sobie pytanie – czy zwycięstwo w Uren Cup było najważniejszym celem udziału w tym turnieju? Teoretycznie gra się przecież po to aby wygrać. Także rozpatrując udział w turnieju w tej kategorii ponieśliśmy tam sromotną porażkę. Rozmiary przegranej z Bazyleą niepokoją. Można zrozumieć, że jesteśmy na innym etapie przygotowań, ale nasi gracze trenują już blisko miesiąc. Byli wolniejsi, słabiej zgrani, we wszystkich formacjach brakło zrozumienia, automatyzmu gry. Jednak w tym wypadku należy na sprawę spojrzeć nieco szerzej. Był to jedynie pewien etap, element przygotowań. Piłkarze ciężko trenowali, nawet w dniach meczu odbywały się poranne treningi. Mecze w turnieju zastępowały wewnętrzne gierki. Przecież lepiej jest grać przeciwko nowym przeciwnikom, których się nie zna lub zna słabo, niż między sobą. Jest to pewien miernik własnego poziomu. Po każdym meczu ligowym piłkarze po zakończeniu schodzą do szatni. Legioniści po meczach w Grenchen tak nie robili. Sztab trenerów przeprowadzał ok. 10 minutowe rozciąganie – zupełnie tak samo jak robi się na treningach. Już samo to świadczy, że z wyników konfrontacji przeciwko Szwajcarskim klubom nie należy wyciągać daleko idących wniosków. Te spotkania miały dać obraz jakie efekty na tle niezłych rywali dały dotychczasowe treningi. Na jakim etapie znajduje się aktualnie drużyna, jaką prezentuje formę, jak jest ze stylem gry. I tutaj można się pokusić o pewne wnioski. Pierwszym jest stwierdzenie faktu, że zawodnicy są wolniejsi i mniej zwrotni od przeciwników. Akurat ten element jest do poprawy w dość niedługim czasie. Nawet gdyby świeżość nie powróciła na pierwszy mecz w pucharze UEFA – na rewanż z pewnością będzie widoczna poprawa. O wiele bardziej niepokojącym elementem jest brak zgrania piłkarzy i formacji. Do Legii przyszło wielu nowych zawodników. Czy nie zbyt wielu? Arrubarenna nie dość, że jak sam mówił jest bez formy, to jeszcze nie rozumie się z partnerami z linii pomocy. I nie jest mu się łatwo zrozumieć, gdyż w każdym meczu kto inny mu partneruje. Raz w środku pomocy gra Giza z Iwańskim, innym razem gra Smoliński i Rocki, a od czasu do czasu Roger z Vukoviciem… Jeśli dodać do tego skrzydła, na których zamiennie grają Radović, Szałachowski, Rocki i Smoliński (a na obozie nie ma Rybusa i Edsona), to trudno być dobrej myśli i oczekiwać zgrania. A i w obronie nie jest różowo. Kumbev ma dobre momenty grając z Choto, ale obaj popełniają błędy w ustawieniu. Kiełbowicz i Szala grać potrafią, lecz posiłkują się już głównie doświadczeniem, a to nie zawsze wystarcza. Wawrzyniak na razie nadrabia zaległości treningowe i będzie gotów do gry później od pozostałych, podobnie jak Tito. A Rzeźnizcak popełnia szkolne, wręcz dziecinne błędy wespół z Augustynem. To ważne by mieć szeroką i wyrównaną kadrę, ale zgrywanie kadry ze sobą w ten sposób zajmie bardzo dużo czasu. No i nie ma też kłopotu bogactwa na pozycji napastnika. Hiszpan bez formy, Chinyama wypoczywa, Grzelak kontuzjowany na ok. 2 tygodnie – później też będzie musiał nadrabiać zaległości. Jest jeszcze niby Rocki i Szałachowski i miejmy nadzieję, ze na Białorusinów oni wystarczą. Jest jeszcze jeden dość kuriozalny czynnik negatywny. A mianowicie mamy w kadrze dwóch zawodników, którzy są, ale jakby ich nie było. Chodzi o Rogera i o Vukovicia. Obaj z różnych powodów noszą się z zamiarem odejścia z klubu i w kontekście pucharów nie wiadomo na ile i czy w ogóle można na nich liczyć. A biorąc pod uwagę, że odszedł już Astiz, a odejść mogą Roger i Vuković – Legia traci kręgosłup drużyny, która zdobyła wice-mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Zatem mamy do czynienia z małą rewolucją kadrową, tym bardziej, że zapowiadane są kolejne transfery! Czas pokaże jak się potoczą losy drużyny Jana Urbana, należy się uzbroić w cierpliwość i liczyć na jego nieprzeciętne umiejętności.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.