Domyślne zdjęcie Legia.Net

Vuković i Radović nie wierzą w awans Serbii

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

21.11.2007 02:26

(akt. 21.12.2018 18:18)

- Obecny stan serbskiej piłki jest katastrofalny. Nasi piłkarze mają indywidualnie wielkie możliwości, ale po prostu nie tworzą zespołu - mówi "Dziennikowi" <b>Aleksandar Vuković</b>. Kapitan warszawskiej Legii i jego rodak <b>Miroslav Radović</b> przed dzisiejszym meczem Serbii z Polską nie mają złudzeń. - Serbia nie zagra w Euro 2008 - przewidują zgodnie. Serbowie mają jeszcze teoretyczne szanse na awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że w meczach z Polską i Kazachstanem zdobędą komplet punktów, a jednocześnie Portugalia przegra na własnym boisku z Finlandią.
- Nie chce mi się wierzyć w taki scenariusz - twierdzi Vuković. - Portugalczycy są przecież w wymarzonej sytuacji: grają u siebie i to oni bronią drugiej pozycji w tabeli - wtóruje mu Radović. Kapitan Legii nie ma wątpliwości, że odpowiedzialność za fatalną postawę Serbów w eliminacjach do Euro 2008 ponosi trener kadry Javier Clemente. - W serbskim futbolu już chyba nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Mimo ewidentnego braku wyników Clemente opowiada w wywiadach, jak to dobrze dzieje się z serbską piłką. Trochę znam się na futbolu w moim rodzinnym kraju i nie dam się nabrać na te bajki. On po prostu robi dobrą minę do złej gry - kręci głową Vuković, którego wyraźnie zaskoczyła poniedziałkowa deklaracja hiszpańskiego szkoleniowca. - Chcę pracować z serbską reprezentacją do mistrzostw świata w 2010 roku - mówi Clemente. - Zbudowałem młodą, pełną entuzjazmu drużynę. Straciliśmy trochę punktów ze słabszymi rywalami, bo naszym zawodnikom brakuje ogrania na arenie międzynarodowej. - Jeśli nasi działacze chcą, żeby reprezentacja liczyła się w europejskiej piłce, powinni rozejrzeć się za nowym selekcjonerem - twierdzi stanowczo Vuković. Na niekorzyść Serbów przemawia dodatkowo fakt, że sami raczej nie wierzą w awans do rozgrywanego w Austrii i Szwajcarii turnieju. - Kiedy Polska grała z Belgią, a w Belgradzie odwołano mecz z Kazachstanem, rozmawiałem z moim przyjacielem Milosem Krasiciem z CSKA Moskwa - opowiada Radović. - Nasi reprezentanci chcą, żeby te eliminacje skończyły się jak najszybciej. Do meczu z Polską podejdą z podobnym nastawieniem, bo już oswoili się z myślą, że zabraknie ich na Euro 2008. Pytany o formę reprezentantów Serbii, Vuković nie zostawia na rodakach suchej nitki. - To śmieszne, że Serbowie cieszą się respektem w klubach, a w drużynie narodowej nic nie grają. Niech udowodnią, że ich zarobki, co najmniej dwukrotnie wyższe od polskich zawodników, to nie przypadek - apeluje. Zdaniem Serbów z Łazienkowskiej tajną bronią gospodarzy może okazać się Nikola Zigić. Mierzący ponad dwa metry wzrostu napastnik Valencii może sprawić polskim obrońcom sporo kłopotów. - Będzie groźny zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. Bardzo dobrze gra głową i ciężko go upilnować w polu karnym - charakteryzuje Zigicia piłkarz Legii. A jaka jest najsłabsza strona naszych dzisiejszych rywali? - Bez wątpienia szwankuje gra na skrzydłach, zwłaszcza na prawej stronie. Mamy na tych pozycjach młodych zawodników, który często popełniają proste błędy - zdradza Radović. Trener serbskiej reprezentacji ma nadzieję, że na meczu z Polską pojawi się duża grupa fanów gospodarzy. Nie jest jednak wykluczone, że na trybunach belgradzkiej Marakany głośniejszą grupę stanowić będą Polacy. - Mecz z Kazachstanem, którego nie udało się rozegrać, przejdzie do historii pod względem najniższej od lat frekwencji na trybunach. Ale to nic dziwnego. Ludzie są zdegustowani tym, co reprezentacja pokazała w eliminacjach. Trudno się więc spodziewać tłumów na meczu z Polską - kończy Vuković.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.