Domyślne zdjęcie Legia.Net

W końcu postanowili go zauważyć

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

18.01.2008 10:05

(akt. 21.12.2018 09:30)

Bramkarz warszawskiej Legii <b>Jan Mucha</b> opuści część drugiego obozu wicelidera Orange Ekstraklasy w Hiszpanii. W tym czasie pojedzie na zgrupowanie reprezentacji Słowacji i będzie miał szansę wystąpić w towarzyskim meczu naszych grupowych rywali w eliminacjach do mistrzostw świata 2010 roku, z Węgrami. - Czy się cieszę? Oczywiście. Na to powołanie musiałem trochę poczekać, ale teraz to już nie jest ważne. Jadę i walczę o to, by grać - powiedział legionista.
Czekał nie po raz pierwszy. Do Legii trafił latem 2005 roku z MSK Żilina za darmo. Po odejściu Artura Boruca rywalizował o miejsce w bramce z Łukaszem Fabiańskim. Walkę przegrał i przez dwa lata siedział na ławce rezerwowych, grywając sporadycznie. Kiedy już pojawiał się na boisku, raził niepewnością. Ale miał jedną cechę - dopisywało mu szczęście, a Legia traciła bardzo mało goli. Przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek, po odejściu Fabiańskiego do Arsenalu, dostał swoją szansę. Sympatyczny Słowak dał się pokonać dopiero w siódmym ligowym spotkaniu, z Widzewem Łódź (3:1). W pierwszych sześciu zachowywał czyste konto. W ogóle w 17 ligowych spotkaniach rywale strzelili mu zaledwie 7 goli, nigdy więcej niż jednego w meczu. - Nie czułem się gorszy od "Fabiana" - stwierdził. - Jednak nie będę ukrywał, że to, iż postawiono na mnie zdecydowanie w klubie, dodało mi pewności siebie. Skończyła się nerwowość przy interwencjach. Przez te dwa lata strasznie się na ławce wynudziłem - dodał Mucha. Teraz w reprezentacji narodowej przyjdzie mu walczyć z bramkarzami, którzy podobnie, jak on, grają poza granicami kraju, Kamilem Contofalskim z rosyjskiego Zenita St. Petersburg i Stefanem Seneckim z tureckiego Ankarasporu. Ci dwaj są regularnie powoływani przez selekcjonera Jana Kociana. Poza nimi swoją szansę w spotkaniach towarzyskich otrzymywali Dusan Kuciak z MSK Źilinai Lubosz Hajduch z Rużemberoka. To tylko potęgowało niezadowolenie Muchy, który nie ukrywał rozczarowania. - To bramkarze z ligi słowackiej, która jest słabsza od polskiej. Legia jest dużo większym klubem, niż jakakolwiek drużyna w mojej ojczyźnie. Skoro jestem tu pierwszym bramkarzem, to chyba zasługuję na szansę - mówił rozżalony. Teraz będzie miał okazję to udowodnić. A już 15 października Słowacy zmierzą się z Polakami. Może z Muchą w składzie?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.