News: Wasz wywiad z Miroslavem Radoviciem - Chcę kiedyś pracować w Legii

Wasz wywiad z Miroslavem Radoviciem - Chcę kiedyś pracować w Legii

Kibice

Źródło: Legia.Net

23.10.2012 21:27

(akt. 10.12.2018 14:46)

Zgodnie z założeniami, spośród nadesłanych przez Was pytań do Miroslava Radovicia, wybraliśmy te najciekawsze. Rado opowiada o przegranym mistrzostwie Polski, o ofertach z klubów zagranicznych, o swojej przyszłości. Zdradza też czemu grzebie sobie w uchu po meczu oraz czy nosi kalesony. Za tydzień – we wtorek – na łamach serwisu zamieścimy odpowiedzi w ramach cyklu „Legia bez tajemnic”. W najbliższych dniach poinformujemy, kto będzie bohaterem kolejnego wywiadu, w którym będziecie mogli zadać pytanie piłkarzowi.

Niedawno dla polskiej prasy wypowiadał się dyrektor reprezentacji Serbii - Savo Milosević powiedział, że Miro Radović będzie obserwowany pod kątem gry w kadrze. Czy te słowa działają na ciebie motywująco ?


- Szczerze? Na początku tak było, ale już tyle razy słyszałem, iż jestem obserwowany pod kątem gry w kadrze, że już się tym chyba nie przejmuję. A tak naprawdę tylko raz otrzymałem powołanie i nie mogłem z niego skorzystać gdyż doznałem urazu. Wcześniej i później nie było żadnego zainteresowania, tylko spekulacje medialne. W reprezentacji Serbii wiele się ostatnio zmieniło, atmosfera w kadrze jak i wokół niej jest negatywna. Przegraliśmy kilka spotkań i na początku miałem nadzieję, że po zmianie selekcjonera jakąś szansę dostanę. Tak się jednak nie stało i uważam, że powołanie dla mnie jest obecnie nierealne. W kadrze jest wielu młodych piłkarzy, dla mnie już raczej miejsca nie będzie. Może powinienem dłużej zastanowić się kiedy otrzymałem powołanie do reprezentacji Czarnogóry… Teraz już jest za późno, ale gdybym się wtedy zdecydował to dziś miałbym już kilka występów w kadrze na koncie. Wiadomo, że na reprezentanta kraju wszyscy patrzą inaczej… Także może zrobiłem błąd, może powinienem inaczej postąpić… Nie wiem.


Jesteś Serbem, masz paszport czarnogórski, a urodziłeś się w miejscowości Gorazde, która leży na terytorium dzisiejszej Bośni i Hercegowiny. Czy oznacza to, że teoretycznie mógłbyś reprezentować Bośnię?


- Teoretycznie tak, wszystkie te kraje kiedyś tworzyły Jugosławię. Urodziłem się w Gorazde, tam 90 procent ludności to Muzułmanie. Teoretycznie mógłbym grać dla Bośni, ale ja czuję się Serbem, większość mojej rodziny to Serbowie, większość życia spędziłem w Serbii. Dlatego zostanę przy Serbii. Myślę, że nawet gdyby dostał propozycję gry dla Bośni to bym z niej nie skorzystał.


W Legii grasz już prawie 6,5 roku. Nie znudziło ci się w Polsce?


- Przychodząc do Legii nie planowałem tego, że tak długo tutaj zostanę, że dostanę polskie obywatelstwo. Życie pisze jednak swoje scenariusze, wszystko ułożyło się tak, że wciąż jestem przy Łazienkowskiej i z pewnością tego nigdy nie żałowałem i nie żałuję. Polska to kraj podobny do mojej Serbii, łatwo mi się tutaj odnaleźć, nie mam prawa narzekać.



Czego z Serbii brakuje ci w Warszawie?


- Najbardziej brakuje mi wolnego czasu (śmiech). W Serbii mam mnóstwo znajomych, przyjaciół. Inaczej funkcjonuję w Serbii, gdzie nie mam wielu obowiązków, i mam mnóstwo czasu dla siebie. Generalnie w Polsce mi się podoba, nie ma czegoś takiego co bym z miejsca z Serbii przeniósł do Polski. Lubię polską kuchnię, jedzenie mi smakuje. Kuchnia jest zupełnie inna niż serbska, ale smaczna, wielu rzeczy nauczyłem się przyrządzać. Kultura w Polsce jest na najwyższym poziomie – naprawdę nie ma na co narzekać.


Gdyby Trener Skorża chciał cię ściągnąć do Arabii Saudyjskiej pojechałbyś?


- Wiadomo, że za taką ofertą kryłyby się większe pieniądze, ale ja już grając w Legii miałem okazję zmienić klub na inny i zarabiać znacznie więcej, a jednak z tego nie skorzystałem. Pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. Trzeba liczyć się przede wszystkim z rodziną, jakby takie zmiany zniosła, czy by je zaakceptowała. W Arabii są warunki zupełnie inne niż w Europie, trudniejsze do życia. Inna kultura, język, ludzie. Musiałbym się naprawdę bardzo mocno zastanowić czy warto, czy byłby to dobry ruch…


Czy chciałbyś po zakończeniu kariery pracować w Legii? I zamieszkać w Polsce na stałe?


- Tak. Coraz częściej zastanawiamy się z żoną co by było dla nas najlepsze, jakie wybrać rozwiązanie na przyszłość? Warszawa ma przewagę nad Belgradem. Ludzie mówią, że w Warszawie żyje się szybko, ale mam wrażenie, że w Belgradzie żyje się jeszcze szybciej. Tutaj wszystko mam poukładane, jest spokojniej.  W Belgradzie czuję się jakbym był podłączony pod prąd, wszystko w biegu, wszystko na szybkości. Dlatego mnie bardziej do życia pasuje Warszawa.


- Co do pracy w Legii to pewnie, że bym chciał. Myślałem już o trenowaniu dzieci w akademii piłkarskiej. Myślę, że miałbym wiele do przekazania, widzę siebie w tej roli. Jeszcze nie teraz, ale z pewnością zapiszę się na jakiś kurs trenerski.



Czy mecze jesienią 2011r. np. z Hapoelem czy Rapidem to był szczyt twojej formy, czy też wrócisz do niej, również ze skutecznością - Twoja piętą achillesową w mym przekonaniu?


- To był jeden z najlepszych momentów, jeśli nie najlepszy, w mojej karierze. Każdy ma swoje pięć minut, te minuty należały do mnie i przypadły na grę w Lidze Europy. Jeśli chodzi o skuteczność to przyjmuję krytykę, ale na usprawiedliwienie dodam, że nie grałem na swojej pozycji. Moja forma powoli zmierza do punktu jaki chcę osiągnąć. Widzę, że podążam we właściwym kierunku. Wierzę, że i skuteczność szybko się poprawi.


O ile Twoja gra wygląda coraz lepiej, o tyle pod względem fizycznym nadal odstajesz od samego siebie ("Radko" jakiego pamiętamy). A przecież dla gracza bazującego na szybkości to podstawa. Niestety, w tym sezonie wielokrotnie widzieliśmy sytuacje, w których przegrywasz walkę o pozycję z zawodnikami rywali. Walkę, którą dotychczas w sposób dla siebie naturalny wygrywałeś bez większych problemów. Czy Ty sam czujesz, że jest gorzej? Czy staracie się wraz ze sztabem szkoleniowym coś z tym przygotowaniem fizycznym zrobić? I w końcu, czy jest szansa, że znów zobaczymy Rado odjeżdżającego rywalom jak struś pędziwiatr?


- Ciekawe pytanie. Pod względem fizycznym czuję się obecnie bardzo dobrze. Oczywiście nie zawsze tak było w tym roku, ale liczy się teraźniejszość. Cały letni okres przygotowawczy przepracowałem bez problemów. Jak już mówiłem, moja forma idzie we właściwym kierunku. Powolutku, z meczu na mecz, będzie coraz lepiej. Jestem przekonany, że moje dobre samopoczucie będzie widać na boisku. Rozmawiałem o swojej dyspozycji fizycznej z Cesarem kilka razy, on wie co zrobić by było lepiej i robi to bardzo dobrze. Będziemy dalej pracować nad poprawą i będzie jeszcze lepiej.


W zimę miałeś ofertę z Monaco, którą odrzuciłeś (w tamtym czasie ten klub zajmował ostatnie miejsce w drugiej lidze francuskiej). W jednym z wywiadów powiedziałeś, że żałujesz tamtej decyzji, ale chciałeś za wszelką cenę zdobyć z Legią Mistrzostwo Polski. Czy w tamtym czasie gra w zespole z dna drugiej ligi francuskiej była dla ciebie atrakcyjna?


- Miałem swoje pięć minut, przyszła oferta z Monaco, które budowało wtedy nowy zespół na pierwszą ligę. Ale z Legią byliśmy w Lidze Europy, walczyliśmy o tytuł mistrza kraju. Żal było to wszystko zostawić. Nie byłem przekonany czy akurat dla tego klubu, warto było porzucić Łazienkowską. Byłem przekonany, że będąc w formie zainteresuję swoją osobą jeszcze lepsze kluby. Wielu przyjaciół, kolegów radziło mi abym odszedł, że powinienem próbować swych sił w lepszej lidze. Ostatecznie do pozostania przekonał mnie trener Maciej Skorża. Niestety dwa tygodnie później doznałem kontuzji, straciłem formę jaką prezentowałem i kolejnej oferty, szansy gry poza Polską już nie było. Może dlatego trochę żałowałem swojej decyzji, ale mi przeszło.


Co bardziej Cię zabolało? Przyśpiewki wrocławskich piłkarzy czy fakt, że po tym jak was obrażali przyjechali na Ł3 i wygrali Superpuchar?


- Przede wszystkim zabolało mnie to w jaki sposób przegraliśmy mistrzostwo sami. To kto je zdobył też mnie wkurzało, ale złość i pretensje mam wyłącznie do nas. Nigdy nie zapomnę tego w jak frajerski sposób straciliśmy tytuł mistrza Polski. Sam mecz o Superpuchar owszem przegrany, może dla kibiców był to wstyd. Ale Śląsk nie zasłużył na wygraną, graliśmy lepiej, mieliśmy więcej z gry – byliśmy nieskuteczni – także ja. Zabolało, ale nie tak jak końcówka zeszłego sezonu w naszym wykonaniu.

 

Miro , jesteś kibicem Crvenej Zvezdy. Jak ci się grało w Partizanie, mając świadomość, że występujesz dla największego rywala Zvezdy?


- Cała rodzina była zawsze za Czerwoną Gwiazdą i ja siłą rzeczy będąc dzieckiem również. Kiedy przeszedłem do Partizana początkowo dziwnie się czułem, ale szybko się zorientowałem, że tak ma wielu piłkarzy. W Partizanie grają ci co kibicują Crvenej, zaś zawodnicy mający w sercu Partizan występują dla Crvenej. Takie życie. U mnie to się zmieniło, wiele zawdzięczam Partizanowi, dzięki temu klubowi jestem tu gdzie jestem. Wiem, że drzwi do Partizana są dla mnie zawsze otwarte. Ja to wszystko szanuję i jestem temu klubowi bardzo wdzięczny. Także od dawna w moim sercu są dwa kluby – Legia i Partizan. W pierwszej kolejności Legia, ale na drugim miejscu jest Partizan.



Dlaczego, mimo deklarowanej miłości do Legii i szacunku dla jej kibiców często się zdarza, iż po meczu nie idziesz podziękować za doping?


- Tak się zdarza zwykle po przegranych lub pechowo zremisowanych meczach. Już tak mam, że jestem wtedy wkurzony, mocno przeżywam porażki, jestem wściekły i zwykle lecę do szatni się rozładować. Nie myślałem o tym, że to może być źle odebrane. Nie to było moim celem. Czasem działam zbyt emocjonalnie, ale postaram się już zawsze podchodzić do kibiców i dziękować za wsparcie.


Według ciebie Jan Urban wzbogacił swój warsztat trenerski czy mamy raczej do czynienia z trenerskim DejaVu?


- Każdy kolejny rok pracy czy to trenera, czy piłkarza to kolejne i niezwykle ważne doświadczenia. Trener Jan Urban także w poprzednich sezonach sprawdzał się w różnych klubach, dokształcał i wzbogacił swój warsztat. To wszystko teraz procentuje, widać efekty tego wszystkiego. Mam nadzieję, że dzięki temu wszystko w tym sezonie już będzie wyglądało tak jakbyśmy sobie tego życzyli.


Pamiętasz mecz z Hapoelem Tel Awiw w Warszawie? Jest 90 minuta spotkania, piłkę głową zgrywa ci Ljuboja , wbiegasz w pole karne , markujesz dwa razy strzał, a tuż za tobą był obrońca przeciwników. Masz nerwy ze stali?


- Pamiętam tę sytuację, myślę że przede wszystkim zachowałem spokój. Byłem skoncentrowany i pewny swoich wyborów, a to niezwykle ważne. Pamiętam ten mecz i będę pamiętał pewnie jeszcze długo. Fajny moment, fajna chwila.



Jak rodzinie Radoviciów żyje się w Warszawie?


- Myślę, że przyzwyczailiśmy się do Warszawy, zżyliśmy z nią. Czujemy się jak u siebie w Belgradzie. Mamy w drużynie na szczęście kilku graczy z Bałkanów, żona ma dzięki temu koleżanki, ma z kim wyjść na zakupy czy też na kawę. Wszystko jest w naszym życiu w Polsce poukładane i funkcjonuje tak jak powinno. Żona narzeka jedynie, że często mnie nie ma w domu, że musi sama dawać sobie radę z naszym małym synkiem. Ale jakoś sobie radzi. Z pewnością nam się Warszawa podoba i najlepszy tego dowód, że myślimy o pozostaniu tutaj na stałe.


W Internecie zamieszczony jest filmik jak po jednym z meczów w Kielcach, przemawiasz w paru ostrych słowach do bramkarza Korony. Serbska krew się w tobie zagotowała?


- Pamiętam, tak trochę mi się ciśnienie podniosło (śmiech). Taki jestem, nie będę tego ukrywał. Taką mam naturę, nigdy się nie zmienię, nie da się tego zmienić.


Czy potwierdzasz, że Legia przegrała MP 2011/2012 z powodu braku 4-piłkarzy: Rybusa, Borysiuka, Komorowskiego i...Radovicia?


- Bardzo dobre pytanie, na pewno tego ostatniego brakowało. To nie był ten Rado, którego wszyscy chcieli oglądać. Byliśmy osłabieni – nie ma co tego ukrywać. Teraz jednak nie ma co szukać wytłumaczeń. Przegraliśmy mistrzostwo jak ostatni frajerzy i nie ma dla nas wytłumaczenia, że ktoś odszedł czy że ja byłem po urazie w słabej dyspozycji. Nic nas nie tłumaczy. Daliśmy ciała tak łatwo… Wszystko było w naszych rękach i my wszystko z tych rąk wypuściliśmy. To nie do zrozumienia, że przegraliśmy wtedy tytuł.


Z którym trenerem Legii najlepiej Ci się współpracowało? Czy mógłbyś porównać warsztaty szkoleniowców z którymi pracowałeś w Warszawie?


- Dobrze wspominam współpracę z trenerem Wdowczykiem, który mnie tutaj sprowadził. Ale najlepszy kontakt miałem z trenerem Skorżą – on we mnie uwierzył i nie bał się na mnie postawić, zaufał mi. On naprowadził mnie na właściwą drogę z której kiedyś zboczyłem.



Grasz w Polskiej lidze parę ładnych lat. Więc jak według Ciebie się ona rozwija. Idzie do przodu czy cofa się? W zeszłym sezonie Legia zagrała naprawdę dobrze w europejskich pucharach, ale np. Wisła to było przykro patrzeć. W lidze też mistrzem może być każdy. Więc czy teoretycznie słabsze drużyny powoli rozwijają się czy te 3 najlepsze zespoły (Legia, Wisła, Lech) obniżyły swoje loty?


- Rozwija się pod jedynym względem, jest coraz więcej młodych piłkarzy, którzy coraz częściej zaskakują na plus. Ci chłopcy mają potencjał i dziwiłem się, że wcześniej tego w Polsce nie było. To dobry sposób dla klubów aby promowali swoich graczy i dla samych zawodników, aby ci promowali siebie. W ten sposób żyje w Europie wiele klubów, wychowuje piłkarzy i sprzedaje z zyskiem. W Polsce jest obecnie kryzys, ale jest on w całej Europie. Z tym, że w Polsce jest on bardziej odczuwalny bo sprzedaje się najlepszych, a często nie ma kto ich zastąpić. Metodą na to może być właśnie utalentowana młodzież. Legia wydaje się być właśnie takim klubem, który będzie promował i sprzedawał młodych piłkarzy i z tego żył. Uważam, że na czasy kryzysu nie jest to zły kierunek.


Na deser - Baklava i rakija czy sernik i wódka?


- (śmiech) Jednak rakija i baklava… I potem szok terapia następnego dnia…


Czy nosisz w zimie kalesony? Jeśli tak to czy koledzy się śmieją gdy się rozbierasz w szatni?


- Nie mam, nie noszę kaleson. Kiedyś tak, ale byłem dzieciakiem, kładłem jak było bardzo zimno.


Ulubiona potrawa w MC Donalds?


- Wiem do czego pije kolega zadający pytanie… Dużo tego jest, powiedzmy, że cheeseburger.


Jakie ma pan zainteresowania poza gra w piłkę?, tzn. co pan robi w wolnym czasie, jakieś hobby itp.?


- Lubię grać w tenisa, to najfajniejszy sport indywidualny, wszystko zależy od Ciebie. Poza tym lubię spędzać czas na sportowo np. grając w koszykówkę.


Czemu sobie zawsze grzebiesz w uchu po meczu w czasie wywiadu?


- (śmiech) Heh, nie myślałem, że ktoś zwraci na to uwagę. Może to nie wygląda ładnie, ale tak mam faktycznie. Niby pamiętam, że mam tego nie robić, ale po meczu jestem zwykle tak zmęczony, że nie kontroluję tego odruchu. Takie przyzwyczajenie. Skoro ktoś to zauważył to postaram się pamiętać o tym by tego nie robić (śmiech).


Spisywał: Marcin Szymczyk

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.