Wawrzyniak: To była moja najlepsza runda w karierze
12.12.2008 13:38
- Jestem pewnym punktem na lewej obronie Legii. W większości meczów występowałem w pierwszym składzie, wygrałem rywalizację z Tomaszem Kiełbowiczem. Cóż, nie ma co owijać w bawełnę: to była moja najlepsza runda w karierze. Pewniej się gra mając u boku Inakiego Astiza, ale jednocześnie wiedząc, że mogę liczyć także na wsparcie Kuby Rzeźniczaka, który miał bardzo dobrą końcówkę rundy. Nie zapominajmy też o Dicksonie Choto. Nie można jednego zawodnika wyróżniać - mówi obrońca Legii <b>Jakub Wawrzyniak.</b>
Runda jesienna mogłaby się dla Pana nie kończyć. Pod koniec roku złapał Pan świetną formę.
- Nie ma co tak gdybać i zastanawiać się, choć przyznaję, że ostatnio grało mi się bardzo dobrze. Przed nami długa przerwa. Za długa. Cała Europa gra bez przerwy, a jeśli już odpoczywa, to tylko dwa tygodnie. Na pewno bardzo dobrze się czuję. Nic, tylko potwierdzić to wiosną.
To była Pana najlepsza runda w karierze?
- Oby ta runda, która nas czeka, była lepsza.
A wracając do pytania?
- Powiem tak: jestem pewnym punktem na lewej obronie Legii. W większości meczów występowałem w pierwszym składzie, wygrałem rywalizację z Tomaszem Kiełbowiczem. Cóż, nie ma co owijać w bawełnę: to była moja najlepsza runda w karierze.
Gra się Panu pewniej, mając obok siebie Inakiego Astiza?
- Tak, ale jednocześnie wiedząc, że mogę liczyć na wsparcie Kuby Rzeźniczaka, który miał bardzo dobrą końcówkę rundy. Nie zapominajmy też o Dicksonie Choto. Nie można jednego zawodnika wyróżniać. Oczywiście zgadzam się, że Inaki grał fantastycznie. Jednak on chyba też czuje się pewniej, mając obok siebie tak dobrych kolegów.
Jakie elementy w grze musi Pan jeszcze poprawić?
- Oj, sporo trzeba by wymieniać. Jestem świadomy tego, że ocenia się mnie jako reprezentanta, i wymagania wobec mojej osoby są ogromne. Zresztą sam mam nie mniejsze oczekiwania. Pozwólcie jednak, że nie będę mówił o słabościach. Każdy może je ocenić . Zapewniam, że pracuję nad mankamentami.
A potem nic, tylko do Juventusu?
- Cha, cha, dobre. Wiem, do czego pijecie. To była bujna wyobraźnia autora artykułu we włoskiej prasie, który napisał, że interesuje się mną Juventus. Dowiedziałem się o tym z internetu. Byłoby miło, gdyby rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce. Jednak zejdźmy na ziemię. Tak dużo [8 mln euro - red.] nie zapłacono jeszcze za żadnego Polaka. To nierealna informacja.
Czuje się Pan podstawowym obrońcą reprezentacji Polski?
- Absolutnie nie. W każdej kadrze jest tylko kilku zawodników, na których trener opiera drużynę. U nas są to Kuba Błaszczykowski, Mariusz Lewandowski, Paweł Brożek i Michał Żewłakow. Pozostali muszą ciężko pracować, by wywalczyć miejsce w składzie. Należę właśnie do tej grupy. Ale na pewno jest lepiej niż pół roku temu, kiedy byłem takim kadrowiczem niespełnionym, bowiem większość meczów oglądałem z ławki rezerwowych.
Jak Pan widzi rywalizację w ekstraklasie wiosną? O tytuł mistrzowski ścierać się będą cztery drużyny?
- Podpisuję się pod wypowiedzią trenera Urbana, że o mistrzostwo będzie trwał bój między Legią, Wisłą i Lechem. Chyba pęknie Polonia, która kadrowo wygląda nie najlepiej.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.