Wetem w zakaz stadionowy
09.04.2009 09:54
Według nieoficjalnych źródeł prezydent <b>Lech Kaczyński</b> zawetuje w tym tygodniu ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych, polityczne dziecko wicepremiera <b>Grzegorza Schetyny</b>. - Wątpliwości prezydenta wzbudza tzw. zakaz klubowy - tłumaczy osoba z kręgu prezydenta. - Podejrzewałem, że środowiska kibiców przeciwnych ustawie będą się spotykały z doradcami prezydenta. Szkoda tylko, że prezydent nie konsultuje się z twórcami ustawy czy klubami, które borykają się z problemem chuligaństwa stadionowego - mówi dla "Polska The Times" członek zarządu Legii Warszawa <b>Jarosław Ostrowski</b>.
Zgodnie z projektem ustawy zapis ten daje klubom piłkarskim prawo do nakładania na niesfornych kibiców zakazu wstępu na mecze nawet przez dwa lata. Choć stowarzyszenia fanów futbolu wywalczyły możliwość odwołania się od tej decyzji do Komisji Ligi, organu Ekstraklasy SA, to zdaniem prezydenta może on łamać prawa obywatelskie. - Uważam, że tylko sądy powinny móc nakładać zakazy stadionowe - mówi w rozmowie z "Polską" Władysław Stasiak, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta i były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Stasiak otwarcie przyznaje, że do ustawy podchodzi sceptycznie. - Los ustawy jest w rękach głowy państwa. Niewykluczone, że prezydent zdecyduje się je odesłać do Trybunału Konstytucyjnego.
Za odrzuceniem nowych przepisów lobbowali wczoraj w Kancelarii Prezydenta kibice. Ze spotkania z pracownikami kancelarii wyszli Wojciech Wiśniewski, prezes Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa.
Jeśli projekt zostanie zawetowany przez prezydenta, wróci do Sejmu. Nie na rękę jest to wicepremierowi Grzegorzowi Schetynie. Wielokrotnie podkreślał on, że jako szef resortu spraw wewnętrznych obiecuje wyplenić chamstwo i przemoc z polskich stadionów. Ustawa miała być remedium na te problemy. Wicepremier obiecywał, że nowe prawo zacznie funkcjonować jeszcze w tym sezonie.
Przygotowany w jego resorcie projekt ustawy zaostrza kary za wybryki stadionowe. Nawet najdrobniejsze przewinienia kibiców mają być traktowane jak przestępstwa, np. za nie wykonanie polecenia ochroniarza czy wniesienie puszki piwa na stadion ma grozić ponad 2 tys. zł grzywny. Za wbiegnięcie na płytę boiska - ponad 10 tys. zł grzywny lub do 3 lat więzienia. Oczywiście, każde z tych przewinień może skutkować także zakazem stadionowym.
Zakaz klubowy, w przeciwieństwie do zakazu wydawanego przez sąd, to rozwiązanie rzadko spotykane w Europie. Takie przepisy działają w Niemczech oraz Belgii. Nie stosują go natomiast Brytyjczycy, których prawo było wzorem dla projektu Schetyny. W Anglii o zakazie wejścia na mecze na maksymalnie 3 lata może samodzielnie postanowić miejscowy komendant policji. Od decyzji można jednak odwołać się do sądu.
Rozmowa z członkiem zarządu Legii Warszawa Jarosławem Ostrowskim:
Prezydent Lech Kaczyński najprawdopodobniej zawetuje ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych, która ma pomagać klubom oraz policji walczyć z chuliganami stadionowymi. Spodziewał Pan się tego?
- Podejrzewałem, że środowiska kibiców przeciwnych ustawie będą się spotykały z doradcami prezydenta. Szkoda tylko, że prezydent nie konsultuje się z twórcami ustawy czy klubami, które borykają się z problemem chuligaństwa stadionowego. Ta ustawa to krok w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że zostanie jak najmniej popsuta.
Główny zarzut wobec niej to tzw. zakazy klubowe. Zdaniem przeciwników tego zapisu tylko sądy powinny móc ograniczać prawa obywatelskie. Nawet w brytyjskim prawodawstwie, na którym opiera się polski projekt, nie ma zakazów nakładanych przez same kluby.
- Ale brytyjskie prawo nie przystaje do polskich realiów. Mamy mniej sprawne państwo. Nasza policja i wymiar sprawiedliwości są nieskuteczne. Na przykład, gdy jeden kibic poważnie pobije drugiego tak, że obrażenia utrzymują się ponad 7 dni, to do czasu wydania wyroku może on dalej przychodzić na mecze. Często trwa to od półtora roku do nawet dwóch lat. Sądy 24-godzinne zupełnie się tu nie sprawdzają.
Co jeśli zakaz stadionowy zniknie z ustawy?
- Legia już od dwóch lat stosuje coś w rodzaju zakazu stadionowego. Po prostu możliwość nie wpuszczania na obiekt kibica łamiącego prawo wpisaliśmy do regulaminu. Ukaraliśmy w ten sposób już ze sto osób. Mają możliwość odwołania się albo do zarządu klubu, z czego korzystają, albo do sądu. Z tej drugiej opcji nie skorzystał jeszcze żaden. Nie zamierzamy stosować zakazu klubowego dowolnie. Wszystkie przypadki są dobrze udokumentowane. Zawsze powtarzam: jeśli ktoś uważa, że działamy niezgodnie z prawem, to jesteśmy gotowi na konfrontację w sądzie.
Ustawa nakłada na kluby wiele nowych obowiązków związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa na stadionie: nowoczesny monitoring czy zatrudnienie armii ochroniarzy. Czy wszystkie kluby Ekstraklasy są w stanie spełnić te warunki?
- Nie wszystkie. Zresztą obecne przepisy też są łamane przez kluby. Na przykład obowiązek sprawdzania tożsamości kibica kupującego bilet, co jest konieczne do eliminowania tych, którzy mają nałożone sądowe zakazy stadionowe. Nie wystarczy stworzyć mądre i twarde prawo. Trzeba je jeszcze egzekwować.
Autor: Łukasz Krajewski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.