Widziane znad Bałtyku
21.10.2007 22:08
Miniony tydzień podporządkowany był wyborom parlamentarnym. W ich cieniu najpierw reprezentacja przegrała z Węgrami, a następnie, w tym samym stosunku, Legia uległa Odrze. W obu przypadkach gorsi okazywali się być gospodarze. Powodów do optymizmu wiele więc nie ma.
Łatwiej na pewno „przełknąć” porażkę kadry. O ile oczywiście najpierw zrozumie się niewyobrażalną rzecz – niektórym zawodnikom nie chcę się grać dla narodowych barw. I nie są to gwiazdorzy pokroju Kaki czy Alessandro Nesty. Nasi ligowcy nie włożyli, bowiem maksimum wysiłku w mecz, który mógł być dla nich ogromną szansą na przyspieszenie swej kariery. Paru, niestety, brakowało także umiejętności (osobiście po raz kolejny starałem się znaleźć uzasadnienie dla obecności w kadrze Radosława Sobolewskiego – znów bezskutecznie). Sam Leo Beenhakker był chyba po meczu mocno rozgoryczony, skoro rzucił do dziennikarzy – „nigdy więcej nie powołujcie mi piłkarzy do kadry”. Nigdy więcej? Czyli przyznał się, że uległ presji mediów? A może powołał niektórych orłów tylko po to, aby udowodnić, że się nie nadają? Jeśli to drugie, to plan udał się w 100 procentach.
Minęło parę dni i na warszawskiego kibica spadł kolejny cios – przeciętna Odra, (która w dodatku, cytując Jana Urbana, rozegrała słaby mecz) wywiozła ze stolicy 3 punkty. Pojawiły się głosy, że jedną z przyczyn porażki była zła atmosfera na trybunach. W ustach zawodowców takie tłumaczenie wydaje się, co najmniej niewystarczające – nie sztuką jest wygrać (i to będąc faworytem spotkania), niesionym dopingiem fanów. Legia przegrała w Kielcach i Poznaniu. Wtedy z kolei mówiono o doskonałym dopingu dla przeciwnika, jako czynnika mającego wpływ na wynik meczu. Czyli przy pełnych trybunach źle, przy pustych też nie najlepiej. Tytułu mistrzowskiego nie da się zdobyć, wygrywając tylko te mecze, w których czuje się gorące wsparcie publiczności.
Legia przystępuje do prestiżowego meczu z Wisłą z 3 miejsca w tabeli. Miejmy nadzieję, że tytułów prasowych „zalani przez Odrę” nie zastąpią „podtopieni przez Wisłę”, czy coś podobnego. Że tak chwalona na początku sezonu „hiszpańska szkoła” trenera Urbana okaże się zwycięska. I to mimo przewagi kibiców krakowskiego klubu na trybunach. A obecny na meczu Leo Beenhakker zmieni zdanie o naszej ekstraklasie, dla paru piłkarzy (o ile będzie się im oczywiście chciało zagrać) znajdzie się miejsce w narodowej kadrze.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.