Domyślne zdjęcie Legia.Net

Widziane znad Bałtyku

Albert Kuźmiński

Źródło: Legia.Net

15.10.2007 08:58

(akt. 22.12.2018 00:25)

„A gdy zgasną światła, zniknie magia, pragnę byś przytulił mnie, i utulił lęk” – słowami tej popularnej piosenki zwrócili się pewnie kazachscy piłkarze do swego trenera, zaraz po rozpoczęciu 2 połowy meczu z Polską. Światła zgasły (ponoć z winy piecyków na trybunie krytej), magia, którą dla przybyszów ze stepu mogło być prowadzenie z liderem grupy na jego boisku, zniknęła. Gdy na powrót stała się jasność, istniał już tylko jeden zespół.
Nigdy pewnie nie dowiemy się, co Kazachowie robili podczas tej przymusowej przerwy. Być może nigdy wcześniej nie spotkali się z taką sytuacją. A ta zwyczajnie ich przerosła. Dali się zdominować Polakom, którzy nota bene znacznie podkręcili tempo gry. Świadomość wymykającej się z rąk szansy wreszcie nie spętała nóg naszym graczom, przynajmniej większości z nich. Nie zabrakło oczywiście elementów komicznych, na przykład wtedy, gdy po strzale Żurawskiego z rzutu wolnego piłkę z kazachskiej bramki wybił jeden z naszych graczy. Strzały z dystansu Dariusza Dudki również nadawały się tylko do zniknięcia w mrokach stadionowych dziejów. Największą grozą powiało jednak w zupełnie innym momencie, – gdy Dariusz Szpakowski wypowiedział zdanie: „ Oto Garguła zaczyna się rozgrzewać”. Jak żywo stanął mi przed oczyma mecz z Serbią – ten sam stadion, niekorzystny wynik, no i słynna już rozgrzewka rozgrywającego GKSu. Tym razem jednak happy endu nie zabrakło. Nawet pomimo tego, że od 70 minuty polscy piłkarze znacznie spuścili z tonu i byli bliscy straty bramki, na 2:3, co mogłoby zakłócić sielankę. Los był tego wieczoru jednak po naszej stronie. Tym sposobem już tylko jednego zwycięstwa brakuje Polsce do upragnionego awansu. Gdy Leo Beenhakker po wspomnianym już meczu z Serbią powiedział: „dajcie mi pracować, ja swoje zadanie wykonam”, zastanawiałem się, skąd bierze tą pewność. Jak widać jednak, od tamtej pory wszystko poszło we właściwym kierunku. Serbom nie pomaga nawet ich maskotka Stankovic, Finowie śrubują rekord remisów 0:0, a u nas nawet światła gasną, kiedy trzeba, wybijając z rytmu azjatyckich gości. Jedno się tylko nie zmieniło – Garguła wciąż się rozgrzewa … do Euro pewnie zdąży.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.