Domyślne zdjęcie Legia.Net

Wojciech Skaba: Kocie ruchy mam od dziecka

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

11.06.2007 08:31

(akt. 23.12.2018 00:07)

- Ja jestem spokojnym i poukładanym człowiekiem. W wolnych chwilach nie wygłupiam się na dyskotekach, a oglądam w telewizji siatkówkę i piłkę nożną. Jeśli już wychodzę w miasto, to idę na piwko do pubu. Ale zapewniam, że piję je z umiarem. Nie chciałbym przez jeden głupi wybryk przekreślić swojej kariery. Nie pękam, jestem mocny psychicznie - im więcej kibiców na trybunach, tym lepiej mi się gra - mówi nowy bramkarz Legii <b>Wojciech Skaba</b>.
- Na chłopaka z małego Wodzisławia Śląskiego czeka w stolicy wiele uciech. Nie boi się pan, że życie w Warszawie może pana przerosnąć? Że zamiast na trenowaniu skupi się pan, jak kilku byłych piłkarzy klubu z Łazienkowskiej, na balowaniu? - Ja jestem spokojnym i poukładanym człowiekiem. W wolnych chwilach nie wygłupiam się na dyskotekach, a oglądam w telewizji siatkówkę i piłkę nożną. Jeśli już wychodzę w miasto, to idę na piwko do pubu. Ale zapewniam, że piję je z umiarem. Nie chciałbym przez jeden głupi wybryk przekreślić swojej kariery. - Długo zastanawiał się pan nad przejściem do Legii? - Kilka sekund. Gdy prezes Edward Socha powiedział mi, że pytał o mnie Mirosław Trzeciak, byłem wniebowzięty. Od razu wiedziałem, że chcę grać dla warszawskiego klubu. - Tyle że nie wiadomo, czy będzie pan występował. Mówi się o tym, że Wojciech Skaba ma być tylko zastępcą Jana Muchy. - Naprawdę sądzi pan, że już przed pierwszym letnim treningiem wiadomo, kto stanie między słupkami? Ja nie wierzę w te plotki. Myślę, że obsada bramki rozstrzygnie się na zajęciach u pana Krzysztofa Dowhania. To uczciwy człowiek, który nikogo nie faworyzuje. Dlatego będzie bronił lepszy. - Ale nawet jeśli zrobi pan na zajęciach dobre wrażenie, Dowhań może uznać, że jest pan za mało doświadczonym zawodnikiem, by od razu występować. W końcu ma pan na swoim koncie ledwie siedemnaście meczów w pierwszej lidze... - I co z tego? Ja nie pękam, jestem mocny psychicznie - im więcej kibiców na trybunach, tym lepiej mi się gra. Na przykład w spotkaniu w Poznaniu, przy piętnastotysięcznej widowni, spisywałem się naprawdę dobrze. Na Łazienkowskiej też nie zadrżą mi ręce. - Fabiański, Boruc, Kowalewski - wszyscy oni wybili się z Legii do silnych, zachodnich klubów. Pan też liczy na zagraniczny transfer? - Za wcześnie, by o tym myśleć - przecież ja nawet nie zadebiutowałem w warszawskim zespole! No, ale skoro fantazjujemy, to powiem, że od zawsze marzyłem, by pograć w lidze angielskiej. Dopinguję Chelsea, a moim idolem jest Petr Cech. Fajnie byłoby z nim kiedyś rywalizować. - To bardzo zwinny i gibki bramkarz, podobnie jak pan. Fakt, mam te kocie ruchy (śmiech). Sprawność fizyczną zawdzięczam temu, że w dzieciństwie przez lata trenowałem gimnastykę. Byłem nawet młodzieżowym mistrzem Polski. - Skoro szło tak dobrze, to czemu pan zmienił dyscyplinę? - Gdy miałem 14 lat mój brat bliźniak postanowił poświęcić się piłce. Po rozmowie z nim i z rodzicami doszedłem do wniosku, że też pójdę tym tropem. - Jakoś nie słyszałem, by inny Skaba robił karierę w polskim futbolu... - Obecnie brat skupia się głównie na dopingowaniu mnie. W Wodzisławiu jego obecność na trybunach często doprowadzała do zabawnych sytuacji - kibice i dziennikarze rozmawiali z nim myśląc, że to ja (śmiech). - Wspomina pan Odrę z wielkim sentymentem. Nie żal było opuszczać tak zgranego zespołu? - Żal, i to ogromny. Ale przecież dzięki temu transferowi każdy coś zyskał: chłopcy zaległe wypłaty, a ja niepowtarzalną szansę, by stać się kimś w polskiej piłce. Wojciech Skaba ma 23 lata, jest bramkarzem. Grał m.in. w Odrze Wodzisław, Naprzodzie Ryduttowy i Rymerze Niedobczyce. Z Legią Warszawa podpisał czteroletni kontrakt.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.