Domyślne zdjęcie Legia.Net

Wojciech Szala: Gra w piłkę sprawia mi frajdę

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

30.09.2008 10:20

(akt. 18.12.2018 22:47)

Nie zachwyca się zainteresowaniem swoją osobą, nie łaknie mediów, nie wychodzi przed szereg. Poproszony o komentarz czy rozmowę, nigdy jednak nie odmówi. Od tego sezonu został kapitanem stołecznego zespołu. - Wielkich zmian nie zauważyłem, jedynie dodatkowe obowiązki. Ja nie potrzebuję popularności, poklasku, nie muszę być na czołówkach gazet. To, co do mnie należy, robię na boisku - powtarza <b>Wojciech Szala</b>.
Sezon rozpoczynał jako środkowy obrońca, zresztą to na tej pozycji widzi go trener Jan Urban. Jednak wobec urazów Inakiego Descargi i Jakuba Rzeźniczaka, oraz tego, że do rozgrywek nie zgłoszono Piotra Bronowickiego, Szala w ostatnich spotkaniach z konieczności musiał biegać po prawej stronie boiska. - Ot, na stare lata przyszło mi ganiać od jednego do drugiego pola karnego. Na środku podbiegnie się w lewo, zaasekuruje kolegę na prawej stronie i koniec - żartuje zawodnik. - Pierwszy mecz może był jakimś problemem, ale w kolejnym już nie miałem problemu - dodaje już na poważnie. Bardzo dobrze wygląda jego współpraca z prawoskrzydłowym legionistów Miroslavem Radoviciem. - Wojtek to świetny kolega, dobry kapitan. Nie krzyczy w szatni - opowiada Serb. - To profesjonalista. Na tyle długo jest w Legii, że na każdej pozycji sobie poradzi. Rozumiemy się bez słów - dodaje „Rado". Po meczu z Piastem Gliwice (3:1) tylko o Szali i Macieju Iwańskim trener legionistów powiedział, że wyszli należycie skoncentrowani na murawę i nie zlekceważyli przeciwnika. - W takich przypadkach myśli się tylko o korzystnym wyniku, bo te teoretycznie słabsze zespoły już nieraz pokazały, że mogą sprawić psikusa. Dla nich to mecz sezonu, dla nas jeden z wielu - wyjaśnia. W najbliższą niedzielę Legię czeka ciężki bój z Lechem w Poznaniu. - Już widzę, jak zacznie się pompowanie atmosfery. Spokojnie, odpoczęliśmy, wracamy do treningów i zaczynamy myśleć o Lechu - dodaje. W poprzedniej edycji ekstraklasy wspólnie z Tomaszem Kiełbowiczem był najstarszym zawodnikiem w drużynie. Obaj nazywali siebie dziadkami, na każdym treningu nie brakowało docinek, choć prywatnie są dobrymi kolegami. - My starzy? Chyba tylko w Polsce. A prawda jest taka, że ludzie w naszym wieku mają ustabilizowane życie, formę, a jedyne, o co muszą się martwić to zdrowie - dodaje. Kiedy rok temu Szala podpisywał kolejną umowę z Legią twierdził, że to jego ostatni kontrakt w piłkarskim życiu. Z biegiem czasu ma jednak coraz więcej wątpliwości. - Nie chcę wybiegać zbyt daleko w przyszłość, ale futbol sprawia mi coraz większą frajdę. Zobaczymy za dwa lata - kończy tajemniczo.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.