Wraca dobry Rado
14.08.2008 08:32
Obawiać się? Czego? Przecież nie gramy z Realem czy Manchesterem United. Owszem, naprzeciwko nas staje dobry zespół, któremu należy się szacunek. Ale my jesteśmy Legią, klubem znanym w Europie, który stać na wygraną z FK Moskwa. Dzisiaj pokażemy to na boisku - zapowiada prawy pomocnik Legii <b>Miroslav Radović</b>. - Przez ostatni rok nie grałem praktycznie nic. Ale teraz już widzicie, że stary, dobry „Rado" wraca i będzie prezentował się tak, jak na początku swojego pobytu w Warszawie - obiecuje zawodnik
Obietnice Serba
Na Łazienkowską trafił przed dwoma laty z łatką bardzo utalentowanego zawodnika. Nie udało mu się wprowadzić Legii do Ligi Mistrzów, ale jeśli kogoś w tamtym czasie można było wyróżnić, to właśnie jego. W poprzednich rozgrywkach kompletnie zawiódł, w pewnym momencie stracił nawet miejsce w podstawowym składzie. Pierwsze spotkania nowego sezonu znamionują jednak powrót „Rado" do dawnej formy.
- Przez ostatni rok nie grałem praktycznie nic. Ale teraz już widzicie, że stary, dobry „Rado" wraca i będzie prezentował się tak, jak na początku swojego pobytu w Warszawie - obiecuje zawodnik. - Nic mi nie dolega, czuję się dobrze. Z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej, wraca świeżość, a to przekłada się na dyspozycję. Wierzę w siebie, niczego się nie boję. Chcę ograć Rosjan, a potem zobaczymy - dodaje Serb. W pierwszym ligowym meczu z Polonią Warszawa (2:2) potwierdził to, z czego jest znany. Dzięki niesamowitemu przyspieszeniu dośrodkował do Bartłomieja Grzelaka, który zdobył bramkę. W końcówce spotkania był zahaczany w polu karnym rywala, za co arbiter powinien podyktować rzut karny. I pewnie by to zrobił, gdyby upadł inny zawodnik niż Radović.
Optymista
- Wiem, że sędziowie są na mnie wyczuleni. Koledzy żartują, że teraz trzeba urwać mi nogę, żebyśmy dostali karnego. To przewracanie się jakoś samo mi przychodzi. Staram się z tym walczyć, ale bez skutku. Wiem, że teraz za symulowanie od razu dostaje się żółtą kartkę. W czwartek postaram się tego nie robić, chociaż ten arbiter, który poprowadzi mecz, jeszcze mnie nie zna. Kto wie, może to nasz atut? - śmieje się zawodnik. Zarówno Radović, jak i pozostali legioniści chcieliby dziś zagrać podobnie jak Wisła w spotkaniu z Beitarem (5:0). - Od początku musimy zagrać agresywnie i to wykorzystać. I uważać w obronie, aby przypadkiem nie stracić gola, bo nasi rywale umieją i potrafią grać z kontrataku. Ale trzeba być optymistą. Ja jestem - zaznacza Radović.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.