Wystrzałowy chłopak
02.10.2007 11:37
<b>Takesure Chinyama</b> z Legii staje się rewelacją naszej ekstraklasy. Urodziny ma tego samego dnia co <b>Dariusz Dziekanowski</b>. Czy strzeli tyle samo goli dla Legii? - Jestem pewien swoich umiejętności i wiem, że mogę zostać królem strzelców polskiej ligi. Poczekajcie miesiąc, a zobaczycie mnie w najlepszej formie - zapowiada Takesure i posuwa się dalej: - 25 goli w tym sezonie? Da się zrobić! Nawet ładnie by to wyglądało: 25 bramek na 25. urodziny.
Kiedy się z nim rozmawia, ma się wrażenie, że to duże dziecko. Pytany, dlaczego marnuje tyle sytuacji, łapie się za głowę i wygląda jakby miał ochotę się schować. Przewraca oczyma, strzela śmieszne miny, ale zaraz poważnieje i obiecuje:
- Teraz na pięć sytuacji wykorzystuję jedną lub dwie. Wiem, że to źle. Ale będę dokładniejszy. Dzwoni do mnie czasem mój menedżer, Wiesław Grabowski, i mówi: "Czytałem w Internecie, że miałeś siedem okazji i nic nie strzeliłeś. Dlaczego?!". A ja mu odpowiadam: "Beckham też nie od razu opanował do perfekcji rzuty wolne". Nadejdzie taki dzień, że na siedem sytuacji wykorzystam siedem!
W tym sezonie strzelił 5 goli i w klasyfikacji strzelców goni Brożka i Zająca. - Wiem, że mają po 7 bramek, mogę ich wyprzedzić. W najlepszym sezonie strzeliłem w lidze Zimbabwe 13 goli. No, ale ten rok zapowiada się rekordowy - obiecuje Afrykańczyk i wraca do sytuacji z Groclinu, który zrezygnował z niego, sugerując, że ma chore serce.
- Chcieli zniszczyć całe moje życie. I co? I teraz ja, czyli ten "chory", strzelam gola za golem, a ich zdrowi piłkarze nie potrafią trafić do siatki - chichocze napastnik Legii, który w ostatniej kolejce dał niezły popis. Dwa gole, urodzinowa dedykacja dla samego siebie i kontuzja łydki.
- W prezencie sędzia dał mi jeszcze żółtą kartkę, ale wiedziałem, że tak będzie. Nie po to jednak męczyłem się nad przygotowaniem okolicznościowej koszulki, żeby jej nie pokazać - śmieje się Takesure, który po golu zaprezentował napis "Chinyama, 25 lat, niedziela".
Urodziny Chinyamy wypadają tego samego dnia co Dariusza Dziekanowskiego (zagrał dla Legii 101 meczów w lidze i strzelił 45 goli). - Obchodziłem je spokojnie, nie zaszalałem. Siedziałem w domu, popijałem herbatę i odbierałem SMS-y z życzeniami. Przyszło ich 11. Za to wcześniej, w piątek, byliśmy z chłopakami w restauracji, świętując urodziny Marcina Burkhardta - przyznaje Chinyama, który często spotyka na mieście kibiców Legii.
- Proszą, żebym zaprezentował "Chinyama dance", który tańczyłem po strzelonych golach. Ale tłumaczę im, że ja na ulicy nie tańczę i zapraszam na mecz, bo tam można te moje popisy zobaczyć.
W Zimbabwe o napastniku Legii jest głośno, ale nie tylko dzięki jego golom. O pieniądze pokłóciły się dwa byłe kluby Chinyamy. W 2005 roku Takesure przeszedł z Hwange United do Monomopaty, a Hwange zapewniło sobie 15 procent od przyszłego transferu. Chinyama trafił do Legii, ale afrykańskie kluby nie rozliczyły się między sobą. Monomopata sugeruje, że nie dostała jeszcze pieniędzy z Polski, choć dziennikarze z Zimbabwe twierdzą, że tamtejsze kluby czasem proszą o przelanie pieniędzy na zagraniczne konto, aby uniknąć płacenia podatków we własnym kraju.
Nieoficjalnie mówi się, że Legia zgodziła się zapłacić za Chinyamę 300 tysięcy euro.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.