Mariusz Piekarski

Z Legii do Lechii i na odwrót

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

01.04.2016 23:00

(akt. 04.01.2019 12:24)

W poprzednim sezonie z Legii Warszawa odeszło dwóch zawodników do Lechii Gdańsk. W „Biało-zielonych” barwach grają teraz Łukasz Budziłek i Daniel Łukasik. W obecnych rozgrywkach „Wojskowi” zrewanżowali się swojemu najbliższemu rywalowi i kupili od gdańszczan Stojana Vranjesa i Ariela Borysiuka. W sobotę wspomniani gracze będą mieli okazje spotkać się ze swoimi niedawnymi kolegami z drużyny.

Przy wszystkich wymienionych transferach pośredniczył Mariusz Piekarski. Były piłkarz Legii Warszawa jest agentem Daniela Łukasika, Stojana Vranjesa oraz Ariela Borysiuka, ale uczestniczył również w przenosinach Łukasza Budziłka z Warszawy do Gdańska. – W przypadku transferów Łukasika i Budziłka do Lechii oraz Vranjesa i Borysiuka do Legii rozmowy w sprawie przenosin trwały bardzo krótko. Wszystkie strony łatwo doszły do porozumienia. Jestem zadowolony z faktu, jak moi podopieczni radzą sobie w poszczególnych klubach. Ariel wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce i jest pewnym punktem zespołu. Daniel co prawda nie gra już tak regularnie. Raz zalicza pełne występy, a innym razem nie pojawia się na boisku, ale ogólnie pozytywnie oceniam te zmiany – powiedział dwukrotny reprezentant Polski.


Łukasik swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Olimpii Miłki. Następnie trafił do Warmii Olsztyn, a w 2007 roku przeszedł do Legii. W juniorach porównywany był do Aleksandara Vukovicia. „Miłek” od najmłodszych lat dobrze czytał boiskowe wydarzenia, potrafił wyłączyć z rywala gry, a w dodatku charakteryzował się cechami przywódczymi. Gdy w drużynie z Warszawy coraz bardziej się rozwijał, jego osobą zainteresował się Piast Gliwice. „Piastunki” chciały wypożyczyć zawodnika, lecz do transakcji nigdy nie doszło. Przenosiny na Śląsk zablokował ówczesny trener stołecznego zespołu – Maciej Skorża. Pomocnik zadebiutował w Ekstraklasie cztery lata po przeprowadzce do stolicy. W spotkaniu z GKS-em Bełchatów w 84. minucie zmienił Janusza Gola.  W „Wojskowych” barwach zaliczył pięćdziesiąt dwa występy. Obecny zawodnik Lechii nigdy nie strzelił gola dla warszawiaków, ale udało mu się zdobyć bramkę w koszulce reprezentacji Polski. „Biało-czerwoni” wygrali z Rumunią 4:1, a ówczesny legionista pokonał bramkarza uderzeniem piętą. Po udanym sezonie dla gracza przyszedł gorszy okres. Podczas obozu przygotowawczego przed kolejnymi rozgrywkami doznał kontuzji, która zablokowała jego rozwój. Piłkarz musiał poddać się operacji, a po niej nie wywalczył już miejsca w podstawowym składzie stołecznego klubu. Zdecydował się przenieść do gdańskiej ekipy. Łukasik do tej pory przy Łazienkowskiej w barwach „Biało-zielonych” wystąpił dwa razy. Przed pierwszą konfrontacją powiedział, iż czuje się, jakby wracał do matki, ponieważ w Legii się wychował. W sobotę znów będzie miał okazje się z nią spotkać.


Pół roku po Łukasiku do Lechii przeniósł się Budziłek. Bramkarz swoją karierę zaczynał w GKS-ie Bełchatów. W zespole „Brunatnych” zaliczył trzy występy w Ekstraklasie. Zadebiutował w spotkaniu z Widzem Łódź w sezonie 2010/2011. W 76. minucie zmienił kontuzjowanego Łukasza Sapelę. Niecałe trzy lata po tym starciu przeniósł się do GKS-u Katowice, gdzie wyrobił sobie bardzo dobrą opinię na boiskach pierwszej ligi. Golkiper zapracował sobie na transfer do Legii, lecz w rundzie jesiennej rozgrywek 2014/2015 nie zagrał ani razu i zdecydował się opuścić Warszawę. W gdańskim zespole zanotował jak na razie dziesięć meczów  – Jestem zadowolony ze swojej decyzji. Zaliczyłem kilka spotkań w Lechii i na pewno więcej mnie to nauczyło niż pozycja trzeciego bramkarza w Legii. Cieszę się jednak, że przeniosłem się z Katowic do stolicy Polski. Poznałem profesjonalny klub od środka i zmodyfikowałem lekko moje podejście do zawodu. Mimo że nie wystąpiłem w pierwszym składzie legionistów, to trenowałem z bardzo dobrymi zawodnikami. Grałem w drugiej drużynie „Wojskowych” pod okiem trenera Jacka Magiery. Dzięki temu również podniosłem swoje umiejętności. Wyciągnąłem więc wartościowe wnioski z mojego pobytu w Warszawie. Gdybym miał cofnąć czas, to prawdopodobnie i tak znalazłbym się przy Łazienkowskiej, ponieważ warszawiacy interesowali się moją osobą, a ja w GKS-ie nie miałem innych, tak konkretnych ofert – powiedział naszemu serwisowi „Budził”.


Vranjes natomiast wybrał odwrotną drogę niż Budziłek i Łukasik. Po kilku spotkaniach w obecnym sezonie Bośniak przeniósł się z Lechii do Legii. Pomocnik przegrywał rywalizację w gdańskim klubie między innymi z Borysukiem, który pół roku po nim również pojawił się przy Łazienkowskiej.  - Ja jestem od tego, aby jak najlepiej prowadzić karierę danego zawodnika. Próbuję znaleźć graczowi klub, w którym stuprocentowo będzie wykorzystywał swój potencjał. Jeśli jednak jakiś zawodnik przegrywa rywalizację w składzie, to już nie ode mnie zależy. Stanisław Czerczesow pragnął ściągnąć do swojej drużyny Ariela Borysiuka, więc pośredniczyłem w rozmowach transferowych pomiędzy Lechią a Legią. Nie powiększajmy roli agentów piłkarskich w futbolu. Każdy menedżer może zaoferować drużynie konkretnego piłkarza, ale to nie oni podejmują decyzję, czy przenosiny zostaną sfinalizowane. W przypadku „Wizira” w jego imieniu negocjowałem z „Wojskowymi” w sprawie jego kontraktu indywidualnego i na tym moje zadanie się kończy – tak odpowiedział Piekarski na pytanie, czy nie obawia się, iż znów któryś z jego podopiecznych nie przebije się do podstawowej jedenastki „Wojskowych”. Spotkanie z lechistami obydwaj zawodnicy prawdopodobnie wystąpią od pierwszej minuty. Dla  trzykrotnego reprezentanta Bośni i Hercegowiny będzie to trzecia potyczka z „Biało-zielonymi”. „Wizir” zaś po raz pierwszy zmierzy się ze swoimi niedawnymi kolegami z drużyny.


Czy w przyszłości możemy się spodziewać kolejnych transferów na linii Legii z Lechią? Na to pytanie odpowiedział nam również Mariusz Piekarski - Trudno mi powiedzieć, czy Legia z Lechią będą jeszcze ze sobą rozmawiały na temat transferów innych zawodników. Wszystko zależy od danego piłkarza, a dokładnie jego umiejętności oraz ceny rynkowej. „Wojskowi” przecież sprowadzili do siebie też Michała Pazdana z Jagiellonii Białystok za niemałą kwotę, wcześniej kupili Michała Masłowskiego. Gdańszczanie też pozyskiwali graczy z innych polskich klubów. Wydaję mi się, że roszady między zespołami z Ekstraklasy są naturalną rzeczą, ponieważ posiadamy większą wiedzę, kto występuje w Polsce niż w innych krajach, a to zmniejsza ryzyko pomyłki - zakończył „Piekarz”.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.