News: Z obozu rywala - Wisła Kraków

Z obozu rywala - Wisła Kraków

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

18.03.2018 10:00

(akt. 04.01.2019 13:40)

Ostatnie trzy mecze legionistów to walka z najlepszymi ligowymi zespołami poprzedniego sezonu (kolejno: Jagiellonia Białystok, Lech Poznań, Lechia Gdańsk). W niedzielę piłkarze mistrza Polski mogą spodziewać się powtórnie ciężkiego starcia, ponieważ do Warszawy przyjeżdża Wisła Kraków. W niedalekiej przeszłości spotkania Legii z „Białą Gwiazdą” były w końcu nazywane „derbami Polski”. Obecnie głównymi rywalami legionistów są gracze Lecha i Jagiellonię, ale to nie oznacza, iż konfrontacja z krakowskim klubem nie może być uznawana za ligowy klasyk. Tym bardziej, że Wisła ma ambicje, aby ponownie była zaliczana do czołówki polskich klubów. Przynajmniej tak się jeszcze wydawało na początku bieżącego sezonu.

Niedzielny rywal Legii to klub z piękną historią, i to wcale nie tak odległą, ponieważ najlepszy okres miał w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku. Wiślacy nie mieli sobie równych w lidze, praktycznie co sezon fetując mistrzostwo Polski, z małymi przerwami na triumfy Legii, Lecha i Zagłębia Lubin. Jednakże po raz ostatni „Biała Gwiazda” zajęła pierwsze miejsce na koniec rozgrywek w 2011 roku. Wówczas krakowską drużynę do sukcesu poprowadził holenderski trener Robert Maaskant, a po ligowych boiskach biegali jeszcze Tomasz Frankowski, Andrzej Niedzielan czy Maciej Żurawski. To doskonale obrazuje, jak dawno to było, a od tamtej pory Wisła notowała regularny zjazd. Zdarzyło się nawet, już po reorganizacji rozgrywek, że klub z Krakowa końcówkę sezonu spędzał w grupie spadkowej. 


Kibice „Białej Gwiazdy” z łezką w oku wspominali dominację swoich pupili w lidze, a klubowi włodarze szukali recepty na poprawę sytuacji drużyny. Okazało się, iż lekiem na całe zło może być zatrudnienie hiszpańskiego personelu. Dyrektorem sportowym, pod koniec 2016 roku, został Manuel Junco, a kilka miesięcy potem na stanowisku trenera zatrudnił swojego rodaka, Kiko Ramireza. Pod wodzą byłego szkoleniowca m. in. Gimnastic Tarragony czy CD Castellonu krakowianie byli chwaleni za swoją grę w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Uniknęli również kompromitacji, jaką rok wcześniej była wspomniana gra w grupie spadkowej. Co więcej, podopieczni Ramireza, jeszcze na początku rundy mistrzowskiej, mieli matematyczne szanse na zajęcie lokaty dającej awans do europejskich pucharów. Ostatecznie wiślacy na koniec rozgrywek zajęli szóste miejsce, ale fani z Krakowa mogli wierzyć w „lepsze jutro” swojego zespołu.


Latem Wisła kontynuowała politykę sprowadzania piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego. Do zakupionych wcześniej Ivana Gonzaleza i Pola Lloncha dokooptowani zostali Fran Velez, Victor Perez (którego pod Wawelem już nie ma), Jesus Imaz i Carlitos. Szczególnie sprowadzenie ostatniego z wymienionych okazało się strzałem w dziesiątkę. Gracz, który do „Białej Gwiazdy” trafił z rezerw Villarealu, od początku sezonu pokazuje, że umiejętnościami góruje nad większością ligowców, w dodatku ma nos do zdobywania bramek. Gdyby cała drużyna potrafiła dostosować się do poziomu Carlitosa, krakowianie mogliby znajdować się znacznie wyżej niż na 7. miejscu, które okupowali przed rozpoczęciem kolejki.


Początek bieżących rozgrywek był obiecujący w wykonaniu Wisły. Piłkarze z Małopolski po pięciu seriach gier mieli na swoim koncie dwanaście punktów, przegrywając jedynie z rewelacyjnym Górnikiem Zabrze. Następnie przyszło jednak załamanie formy, a zapoczątkowało je przegrane spotkanie w 6. kolejce z Zagłębiem Lubin. W następnych starciach wiślacy wygrywali średnio co trzecią konfrontację, a na swoim koncie zapisywali coraz więcej porażek. Plusem dla krakowian jest fakt, iż przynajmniej potrafili w grudniu pokonać aż 4:1 lokalnego rywala, Cracovię. Piłkarzami „Białej Gwiazdy” w spotkaniu derbowym prowadził już jednak Radosław Sobolewski, ponieważ kilka dni wcześniej Kiko Ramirez rozstał się z Wisłą ze względu na słabe wyniki. Popularny „Sobol” dostał misję poprowadzenia drużyny do końca roku, a od stycznia pieczę nad drużyną sprawuje Joan Carillo. Zatrudnienie byłego trenera Girony, Videotonu, Almerii i Hajduka Spilit było dowodem, iż Wisła wciąż będzie prowadzona po hiszpańsku. Jedyną różnicę można było odczuć przy zimowych transferach, ponieważ do „Białej Gwiazdy” nie trafił już żaden zawodnik urodzony w Hiszpanii. Nowymi graczami Wisły zostali za to serbski pomocnik Nikola Mitrović i słoweński obrońca Matej Palcić. Pod koniec lutego fani z Krakowa dostali miłą niespodziankę, ponieważ pod Wawel wrócił Petar Brlek, który w poprzednim sezonie brylował w barwach Wisły. Dzięki swoim występom w Polsce, pomocnik został zauważony i wykupiony przez Genuę, ale we Włoszech Brlek nie potrafił wywalczyć miejsca w składzie. W efekcie, został wypożyczony do Wisły do końca bieżącego sezonu, aby pokazać, że po siedzeniu na ławce nie zapomniał, jak się gra w piłkę.


Przechodząc do wiosennych występów Wisły, nie są one już tak spektakularne, jak początek sezonu w wykonaniu wiślaków. W pierwszym meczu pod wodzą Carillo „Biała Gwiazda” zremisowała z Lechią Gdańsk, a tydzień później pokonała Arkę Gdynia. W kolejnych trzech meczach krakowianie nie potrafili jednak już zdobyć trzech punktów, remisując z Piastem Gliwice i Koroną Kielce, oraz przegrywając z Jagiellonią Białystok. Wisła, przed wyprawą do Warszawy, poprawiła sobie humory zwycięską batalią ze Śląskiem Wrocław (3:1) w ostatniej kolejce. Świetny występ przeciwko wrocławianom zaliczył Carlitos, który w pojedynkę rozstrzygnął losy meczu, zdobywając hat-trick. Dzięki strzeleniu trzech goli, hiszpański zawodnik wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców ekstraklasy. Na swoim koncie ma już dziewiętnaście trafień, o dwanaście więcej od drugiego wiślaka w tej klasyfikacji, Jesusa Imaza. Wymieniona dwójka stanowi o sile ofensywnej Wisły, potrafi ze sobą współpracować i wyróżnia się umiejętnościami na tle pozostałych zawodników. Być może niedługo ciężar kreowania akcji rozłoży się na trzech zawodników, jeżeli do formy dojdzie Brlek. – Petar jest zawodnikiem, który dołączył do drużyny późno i musi przejść proces adaptacji do naszego stylu gry. – powiedział trener „Białej Gwiazdy”. Chorwacki pomocnik przeciwko Śląskowi zagrał już pełne 90 minut i możliwe, że w stolicy również wyjdzie w podstawowym składzie.


W spotkaniu z Legią nie będzie mogło wystąpić, z powodu kontuzji, trzech graczy – Marcin Wasilewski, Vullnet Basha i Gonzalez. Możliwe, że na murawie, wchodząc z ławki rezerwowych, zamelduje się Kamil Wojtkowski, w przeszłości występujący w juniorskich drużynach Legii. Jak sam przyznał w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, przyodziewając barwy warszawskiego klubu, odbiła mu sodówka. – Chyba nie muszę tłumaczyć, jak ważna dla młodego chłopaka może być Legia. A trenować i grać w tym klubie? Była zajawka i też taki niezbyt chlubny okres, w którym nieco mi odbiło, jaki to ze mnie legionista. – tak wspomina swój pobyt w stolicy Wojtkowski. Pomocnik, po rozstaniu z „Wojskowymi”, trafił na chwilę do Pogoni Szczecin, aby następnie powędrować do juniorów niemieckiego RB Lipsk. W poprzednim sezonie przybył do Krakowa, gdzie może liczyć na występ w niemal każdym spotkaniu, ale zazwyczaj zaczynając je na ławce rezerwowych.


Najbliższy rywal Legii nie jest pewien swojego awansu do grupy mistrzowskiej, ponieważ ma tylko trzy punkty przewagi nad dziewiątą w tabeli Arką. Mimo to, „Biała Gwiazda” z pewnością będzie niewygodnym przeciwnikiem dla legionistów. Oprócz umiejętności poszczególnych zawodników (Carlitos!), zespół z Krakowa wyjdzie na boisko w Warszawie zmobilizowany, o czym na konferencji przedmeczowej mówił trener Carillo: - Nastroje, które panują w drużynie, są bardzo dobre. Jak wiadomo, jest to szczególny mecz, więc wszyscy są zmotywowani i z wielkimi chęciami chcą wyjść na boisko. Do Legii podchodzimy z szacunkiem, ale także z pragnieniem zwycięstwa.


Początek meczu o godzinie 18. Zapraszamy do przyjścia na stadion, aby swoim dopingiem pomóc legionistom w osiągnięciu dobrego rezultatu. Kibiców, którzy nie będą mogli zjawić się przy Łazienkowskiej, zapraszamy do śledzenia naszej relacji tekstowej na żywo. Tradycyjnie, po ostatnim gwizdku arbitra, na Legia.Net pojawią się pomeczowe materiały.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.