Domyślne zdjęcie Legia.Net

Załuska: Zamierzam pójść w ślady Artura Boruca

Marek Szabrański

Źródło: Życie Warszawy

14.06.2007 18:30

(akt. 22.12.2018 23:11)

Kolejny były bramkarz Legii wyrusza robić karierę na Wyspach. <b>Łukasz Załuska</b> w polskiej lidze właściwie nie zaistniał, a teraz, mając 25 lat, rozpoczyna karierę zagraniczną - w szkockim Dundee United. Zawsze miał opinię zdolnego, który jednak nigdy nie mógł rozwinąć swojego talentu. Pech czy raczej trudny charakter? A może jedno i drugie? W Legii Warszawa był tylko dublerem dla swojego przyjaciela <b>Artura Boruca</b>.
Z Polonii wyrzucił go ówczesny prezes Jan Raniecki za to, że publicznie demonstrował... przywiązanie do Legii. Gdy wydawało się, że jego fortuna wreszcie się odmieni i w rundzie jesiennej sezonu 2005/2006 wywalczył pewne miejsce w składzie Kolportera Korony Kielce, najpierw pokłócił się z działaczami, a następnie zaryzykował z wyjazdem na testy do angielskiego Stoke City. Do klubu nie miał już powrotu. Stąd jego dotychczasowy dorobek jest wyjątkowo skromny - już 25 lat, a zaledwie 16 występów w ekstraklasie. Od półtora roku nie bronił praktycznie wcale... Za młody czy za stary? - W Polsce panuje taka mentalność, że młodych zawodników się nie szanuje. Na zasadzie - macie czas, możecie poczekać. A gdy już osiągną pewien wiek, ci sami ludzie mówią: zaraz, już nie jesteście tacy młodzi. Dlaczego do tej pory tak mało graliście? - skarży się Załuska, który nie kryje żalu do działaczy z Kielc oraz swojego byłego menedżera. - W Koronie rozegrałem bardzo dobrą rundę, zajmowaliśmy trzecie miejsce w lidze, a tymczasem wiosną straciłem miejsce w składzie. Nie zasłużyłem na to, byłem bardzo rozżalony. Z kolei do Anglii poleciałem na testy wspólnie z Marcinem Wasilewskim. Ustaliłem już warunki dwuipółletniego kontraktu, menedżer Radosław Osuch przekonywał, że sprawa jest przesądzona. Nagle okazało się, że nic z tego nie wyjdzie. W ten sposób zaczęły się moje problemy - opowiada były bramkarz Legii. - Do momentu przyjścia do Kolportera jego kariera rozwijała się prawidłowo. Wcześniej miał bardzo dobry sezon w Jagiellonii. Ale to była dla niego dobra lekcja pokory. Myślę, że teraz zmądrzał. Ożenił się, ma dziecko, jest na pewno człowiekiem bardziej odpowiedzialnym. Już się tak łatwo nie "stroszy" - opowiada nowy menedżer piłkarza Mariusz Piekarski. Idealna liga Słynący z ciętego języka, niepokorny Załuska długo przebywał na zesłaniu w rezerwach Kolportera. Piekarski załatwił mu jednak testy w szkockim Dundee United, które wypadły pomyślnie. - Szkoci szybko zdecydowali się na transfer, a trener już na pierwszej konferencji prasowej powiedział, że mogę być jednym z najlepszych bramkarzy w lidze - opowiada Załuska, który teraz będzie miał blisko do swojego przyjaciela Boruca. - Gdy dostałem zaproszenie do Dundee, od razu zadzwoniłem do niego i spytałem o radę. Powiedział mi stanowczo - nawet się nie zastanawiaj, bo to jest dla ciebie idealny klub i idealna liga - opowiada kolejny polski bramkarz w Scottish Premier League, dodając: - Artura poznałem dobrze w Legii, już na pierwszym wspólnym zgrupowaniu mieszkaliśmy razem. Później zaprzyjaźniliśmy się bardzo, podobnie zresztą jak nasze małżonki. Wracając z Dundee, wpadłem na trzy dni do Glasgow i zatrzymałem się u niego w domu. Pokazał mi obiekt Celtiku, zaprowadził do szatni oraz do centrum treningowego. Przejeżdżaliśmy także obok stadionu Glasgow Rangers, ale tam nie wysiedliśmy z samochodu. Artur odruchowo przyspieszył - śmieje się Załuska. Jednocześnie podziwia Boruca i marzy, aby pójść w jego ślady. - Artur jest w Szkocji szanowany i bardzo popularny, nawet kilkakrotnie bardziej niż w Polsce. On nie jechał tam jako gwiazda, na wszystko sam sobie zapracował. Już po pierwszym treningu w Dundee koledzy z zespołu mówili mi, że jest na tę ligę za dobry. Mam jednak nadzieję, że zostanie w Celtiku jeszcze przynajmniej przez pół roku i pomoże mi w aklimatyzacji. A potem? Kto wie, może to ja go zastąpię? - żartuje (a może jednak nie do końca?) 25-letni zawodnik. Już w debiucie żarty będzie jednak musiał odłożyć na bok, bo okazja do pokazania się z jak najlepszej strony będzie wyjątkowa. - Pierwszy mecz w barwach Dundee rozegram 26 lipca przeciwko... Barcelonie. Katalończycy przyjadą do Szkocji na tournee, stąd taki sparing - tłumaczy Załuska, który na każdym treningu przekonuje się, że na Wyspach Brytyjskich bramkarz nie ma łatwego życia. Z kolanem do przodu - Napastnicy nie przebierają w środkach. Po pierwszych dośrodkowaniach zostałem pięć razy znokautowany, zanim zorientowałem się, że muszę wypracować mechanizmy obronne. Teraz wychodzę do wrzutek z wyciągniętym do przodu łokciem albo kolanem, bo inaczej to chyba by mnie w końcu zabili. Czas jednak pracuje na moją korzyść. W końcu się przyzwyczaję - deklaruje Załuska. Pobyt w Dundee United ma być dla niego nie celem samym w sobie, ale przystankiem w dalszej karierze. - Nie oszukujmy się, to nie jest klub marzeń, ale miejsce, gdzie można zaistnieć, pokazać swoje możliwości. Od niego zależy, czy przebije się dalej - puentuje Piekarski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.