Domyślne zdjęcie Legia.Net

Zjednoczeni kibice

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

17.10.2007 04:11

(akt. 22.12.2018 00:04)

Kibice ŁKS pijący piwo z fanami Legii? Sympatycy Lecha eskortujący legionistów na stadion? Niemożliwe stało się faktem. Mimo nienawiści połączyło ich jedno – walka z zakazami nakładanymi przez klub ze stolicy. Po skandalicznych wydarzeniach w Wilnie prezes KP Legia <b>Leszek Miklas</b> wydał wojnę chuliganom. Wydał ją także kibicom, którzy jeździli za swoją drużyną na mecze poza Warszawę. Zwrócił się do wszystkich ligowych klubów i piłkarskiej centrali z oświadczeniem, że nie organizuje wyjazdów kibiców na mecze poza Warszawą i nie bierze za nich odpowiedzialności. Wydał również zakaz wyjazdowy dla wszystkich fanów stołecznego klubu.
Mimo tylu sankcji kibice Legii i tak pojawiają się na ligowych stadionach poza Warszawą. Pojechali do Zabrza, byli w Łodzi i Lubinie. Jak? Sposób jest prosty. Kibice gospodarzy kupowali im bilety. Ci sami, którzy potrafią zwymyślać legionistów, „polować” na nich, walczyć z nimi czy palić klubowe insygnia rywala. Co więcej, znienawidzone przez siebie grupy zasiadają na tej samej trybunie. Nie dochodzi do walk, rzucania kamieniami. Legioniści po prostu są gośćmi, a jak wiadomo... gościom nie może stać się krzywda. Po meczu ligowym ŁKS – Legia świta obu klubów poszła razem na piwo. Do niedawna jeszcze to było nie do pomyślenia. Na trybunę dla VIP-ów W Kielcach wydano zakaz sprzedaży wejściówek na mecz osobom urodzonym bądź zameldowanym w województwie mazowieckim. Na to też znaleziono sposób. Fani Korony przekazali kibicom z Warszawy zaproszenia dla... VIP-ów. Eskorta pod stadion W Poznaniu było podobnie. Najważniejsi kibice Lecha spotkali się z legionistami na autostradzie i przekazali 450 odpłatnych zaproszeń od klubu. Do transakcji doszło w miejscu, gdzie chuligani „Kolejorza” regularnie napadali na jadących do Poznania kibiców z Warszawy. Tym razem było inaczej. Cały sznur samochodów ze stolicy podążał za autem kibiców Lecha. Ci doprowadzili ich na stadion. Na trybunach kilku silnie zbudowanych poznańskich fanów pilnowało, by legionistom nic złego się nie przytrafiło. „Piłka nożna dla kibiców” – to hasło jest odpowiedzią na zakazy dla kibiców. W myśl tego stwierdzenia postępują fani nawet wrogich sobie drużyn. Hasło działa nie tylko w jedną stronę. Kibice Legii zwrócili się do władz klubu z prośbą o zwiększenie liczby biletów dla łodzian na mecz Legii z Widzewem z 681 do 1200. Dla tych samych łodzian, którzy wszczęli burdy i demolowali stadion przy Łazienkowskiej w 2002 roku. Dlaczego tak się dzieje? Wspólny wróg – Po pierwsze, nawet wrogowie mają dla siebie szacunek. Po drugie, solidarność kibicowska. Równie dobrze właściciele Lecha, Górnika czy ŁKS mogą wydać zakaz dla swoich kibiców. Po trzecie, piłka nożna jest dla kibiców i nie można wszystkich fanów wrzucać do jednego worka. Wiedzą o tym chociażby działacze Górnika, którzy zaprosili nas do Zabrza – tłumaczy Michał Wójcik ze Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa. – Nie dziwi mnie to zjawisko. Gdy kibice drużyn biją się między sobą i wkracza policja, wspólnie atakują wroga. W przypadku subkultur agresywnych często jest tak, że obie jednoczą się przeciwko wspólnemu przeciwnikowi. W tym wypadku wrogiem jest instytucja – KP Legia. Może zachowania kibiców są zwiastunem nowej tendencji? – zastanawia się socjolog, doktor Mirosław Pęczak. Może... Póki co zakaz stadionowy ma zupełnie inne działanie od zamierzonego. Zamiast uniemożliwiać udział kibiców w meczu, zjednoczył wiecznie zwaśnione strony i zawiązał koalicję przeciwko władzom KP Legia.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.