Domyślne zdjęcie Legia.Net

Zwycięski ślizg na śniegu

Mariusz Ostrowski

Źródło: Życie Warszawy

28.11.2007 08:36

(akt. 21.12.2018 16:52)

Po zwycięstwie w Chorzowie nad Ruchem 1:0 piłkarze Legii zapewnili sobie awans do kolejnej fazy Pucharu Ekstraklasy. Na zmrożonym i pokrytym śniegiem boisku jedynego gola zdobył Bartłomiej Grzelak, który pewnie wykonał rzut karny. Jadący wczoraj pociągiem do Chorzowa piłkarze Legii nie wiedzieli do końca, czy rozegrają mecz. Opady śniegu sprawiły, że boisko było pokryte białym puchem. Dopiero interwencja przedstawiciela telewizji Polsat spowodowała, że w klubie zarządzono wielkie odśnieżanie.
Ok. godziny 10 kilkanaście osób chwyciło za łopaty. Rzeczniczka prasowa klubu Danuta Drabik zapewniała, że mecz się odbędzie. Pojawiła się nawet plotka, że spotkanie ma być przeniesione na Stadion Śląski, który w przeciwieństwie do obiektu przy ulicy Cichej ma podgrzewaną murawę. Szkoda tylko, że działacze jednego z najbardziej zasłużonych polskich klubów nie pomyśleli o tym wcześniej. Przecież dziesięć dni temu, przed spotkaniem Polska - Belgia w Chorzowie, też spadł śnieg. Władze Polonii Bytom (rozgrywa swoje mecze ligowe na stadionie Ruchu) nie ryzykowały i postanowiły zagrać z Legią w minioną sobotę na Stadionie Śląskim. Dlaczego podobnie nie zrobili przedstawiciele Ruchu? O godz. 17.30 boisko przy Cichej było jednak w miarę przygotowane. W miarę, bo na polach karnych zalegał śnieg. Sędzia Marcin Szrek ostatecznie pozwolił na grę. Po co to komu? Spotkanie było nudne. Piłkarze ślizgali się na boisku, niczym wytrawni łyżwiarze na lodzie. Unikali także ostrych starć. - Po co komu ten puchar? Przecież stworzono rozgrywki Młodej Ekstraklasy. Młodzież masie gdzie ogrywać. A tu mroźno i jeszcze nic nie dzieje się na boisku -biadolili kibice. W pierwszej połowie najciekawszymi sytuacjami były: strzał w poprzeczkę legionisty Przemysława Wysockiego i... przemarsz kibiców z trybuny otwartej na krytą. Wysocki nie był jedynym zawodnikiem Młodej Ekstraklasy, który zagrał od pierwszych minut. Jan Urban dał także szansę Maciejowi Rybusowi, który w sobotę zadebiutował w ekstraklasie. Na ławce rezerwowych usiedli m.in. Frączczak, Majkowski, Zbozień, Paluchowski i Rawa. Grzelak bez pudła Po godzinie gry garstkę kibiców postanowili rozruszać Michał Osiński i Bartłomiej Grzelak. Ten pierwszy nieprzepisowo powstrzymywał w polu karnym legionistę i arbiter podyktował rzut karny. W meczu Pucharu Polski z ŁKS Grzelak nie wykorzystał "jedenastki". Tym razem strzelił przy słupku nie do obrony. Gol zapewnił Legii awans do ćwierćfinału. Ostatni mecz fazy grupowej stołeczni piłkarze rozegrają za tydzień w Warszawie z ŁKS.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.