Legia - Piast Aleksandar Vuković
fot. Jan Szurek

Aleksandar Vuković: Zasłużone zwycięstwo

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

04.08.2024 22:58

(akt. 05.08.2024 03:51)

– Czuję duże zadowolenie z wygranej na takim terenie, z przeciwnikiem będącym w takiej formie. Trzeba zacząć od gratulacji dla mojej drużyny, że tego dokonała – myślę, że nie przysłowiowym fuksem, tylko dobrą grą – mówił po meczu w Warszawie, w 3. kolejce Ekstraklasy, trener Piasta Gliwice, Aleksandar Vuković.

– Oczywiście, były fragmenty, w których Legia przeważała, ale zagraliśmy dobry mecz, nieźle weszliśmy w spotkanie. Nie wykorzystaliśmy pierwszej sytuacji 100-procentowej. Potem objęliśmy prowadzenie po stałym fragmencie.

– Mieliśmy jedną stratę w środku pola, po naszym odbiorze – wiedzieliśmy, że najbardziej musimy się tego wystrzegać, w momencie kiedy nie jesteśmy do końca zorganizowani. Z tego Legia miała poprzeczkę, a przed przerwą wyrównała po dobrze wykonanym rzucie rożnym. Drużynie, która traci bramkę do szatni, nie jest wtedy łatwo. Czułem, że możemy mieć trudności pod kątem mentalnym.

– W przerwie staraliśmy się tłumaczyć zawodnikom, że zagraliśmy niezłą pierwszą połowę i musimy zrobić wszystko, by powtórzyć to po zmianie stron. Cieszę się, że drużyna bardzo dobrze weszła w drugą część meczu, zapracowała na drugiego gola. Potem trzeba było się wybronić do końca, by nie stracić bramki. To się udało. Przy jednej sytuacji Tomasa Pekharta było trochę szczęścia, lecz uważam, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.

– Pierwsze zwycięstwo w czwartym meczu przeciwko warszawiakom? Powiedziałem w szatni, że najpierw było tak, że nie szło mi z Piastem jako trenerowi Legii. Po zmianie barw sytuacja się odwróciła – nagle stołeczna drużyna zaczęła wygrywać lub nie przegrywać z gliwiczanami, wcale nie będąc lepsza. Wcześniej, prowadząc "Wojskowych", dochodziło do niesamowitych spotkań, z naszą dużą przewagą, a i tak nie dało się pokonać Piasta. Przekazałem mojej drużynie, że gdyby znowu nie udało się w niedzielę, to zmiana zawodu na pewno byłaby u mnie jedną z opcji.

– Poprzedni mecz na Legii przegraliśmy 1:3, ale to wcale nie musiało się tak skończyć. Wcześniej było 1:1 w Gliwicach, gdzie prowadziliśmy 1:0, graliśmy w przewadze i nie wykorzystaliśmy 100-procentowej szansy na 2:0, nie trafiając do siatki z dwóch metrów. W niedzielę trochę oddał los, który musi być częścią wygranej i jest potrzebny, by zwyciężyć takiego rywala.

– Początek sezonu? Ocenimy to po pięciu meczach, więc zostały jeszcze dwie kolejki do rozegrania. Po jednym czy dwóch spotkaniach za szybko określać poziom drużyny. Na razie jesteśmy jednak na dobrej drodze.

– Sposób gry jest taki, jaki staramy się wybierać na praktycznie każde spotkanie. W poprzednim sezonie wystąpiliśmy dość podobnie z Legią. Zmodyfikowaliśmy nasz sposób bronienia, próbowaliśmy zatrzymać najmocniejsze ogniwa indywidualne, ale też zespołowo zajmować takie strefy boiska i być tak blisko, by utrudnić grę warszawiakom. Gdy pozwala się na rozegranie piłki, to też nie ma na co liczyć.

– Istotny jest każdy mecz, punkt. Przestrzegam przed hurraoptymizmem w naszych szeregach. Jesteśmy po trzech kolejkach, dajmy sobie zagrać pięć, by zobaczyć jaki mamy początek.

O Rosołku

– W Piaście jest kilku zawodników, którzy grali w Legii i zawsze chcą się pokazać w takich meczach. Maciek to najświeższy przykład. Trzeba dodać, że miał duży udział przy drugiej bramce, bo przetransportował piłkę po wrzucie z autu, dokładając pierwszą cegiełkę do sukcesu drużyny. Cieszę się.

– Uważam, że zrobił ten ruch (transfer – red.) o pół roku za późno. Są w Legii zawodnicy, którzy czasami – z niewiadomych powodów – są straceni i trudno to odwrócić, bo otoczka jest taka, a nie inna. Cieszę się, że posiadam piłkarza, który miał bardzo duży udział w zdobyciu mistrzostwa w moim pierwszym sezonie jako trenera Legii. Tak samo w newralgicznym momencie, kiedy wielu piłkarzy wybitnych, uwielbianych przez kibiców się pogubiło, nie wiedząc, gdzie jest prawo, a gdzie lewo – mówię o rundzie, w której broniliśmy się przed spadkiem. To właśnie Rosołek ratował byt tego klubu.

– Wiem, że warto wierzyć w tego chłopaka. To, że nie ma miejsca w Legii, nie znaczy, że u nas nie będzie wartościowym zawodnikiem. Na pewno należą się podziękowania władzom stołecznego klubu, że nie stawiały przeszkód, by Maciek miał swoją szansę gdzieś indziej.

Polecamy

Komentarze (25)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.