News: Artur Jędrzejczyk: Wracam bogatszy o wiele doświadczeń - wideo

Artur Jędrzejczyk: Wracam bogatszy o wiele doświadczeń - wideo

Marcin Szymczyk, Robert Kuligowski

Źródło: Legia.Net

26.01.2016 00:30

(akt. 13.12.2018 06:57)

- Na pewno w Polsce trenuje się lżej. W Rosji jest dużo więcej pracy siłowej i biegania. Okresy przygotowawcze były bardzo ciężkie, ale później rekompensowała to gra w rozgrywkach krajowych i Lidze Europy. Poza tym do gry co trzy dni trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie, tym bardziej, że w sezonie nie ma czasu na poprawę siły czy motoryki. Zwykle były tylko rozruchy - pomeczowy i przedmeczowy - opowiada w rozmowie z Michałem Kucharczykiem, który wcielił się w rolę redaktora Legia.Net, obrońca Legii Artur Jędrzejczyk.

Michał Kucharczyk - Nie tak dawno, bo 6 lat temu, byłeś piłkarzem Dolcanu Ząbki. Potem trochę się wydarzyło i przede wszystkim przyspieszyło. Gdyby ktoś ci wtedy powiedział, że w 2015 roku będziesz finansowo ustawiony i pojedziesz na Euro 2016 – uwierzyłbyś ?


Artur Jędrzejczyk - Nie, nie uwierzyłbym. ale nie jestem też finansowo ustawiony.


Mogę potwierdzić, że dużo nie zarobił w Rosji. Zawsze jak chcę pożyczyć stówkę, to mówi, że nie ma (śmiech).


- Pewnie nawiązujesz do wywiadu dla „Polski the Times”, ale ja tam mówiłem, że gdybym przestał grać w piłkę, to starczyłoby mi pieniędzy do końca życia, a nie, że mam już tyle kasy, że mógłbym skończyć grę w piłkę. Nawiązując do pytania - nie uwierzyłbym w to, że tak to się potoczy, nie ma szans bym uwierzył.


Zanim wyjechałeś z kraju były trzy Puchary Polski z Legią, mistrzostwo Polski. Jaki moment z tych trzech sezonów wspominasz najmilej?


- No właśnie te trzy Puchary Polski i mistrzostwo (śmiech). A jeśli chodzi o momenty z szatni czy fajne mecze, to ja już większości nie pamiętam (śmiech). Były przyklejane klapki itd. Ale tak poważnie to te trzy lata wiele w moim życiu zmieniły. Dzięki regularnej grze i tytule mistrzowskim, trafiłem do reprezentacji Polski, mogłem wyjechać do ligi rosyjskiej. To był przełomowy moment w mojej karierze, zdobyłem doświadczenie, uwierzyłem w siebie i swoje możliwości. Oczywiście, nie mogę zapomnieć o pomocy "Kuchego", który wiele mi pomagał. Proponowałem go też w Krasnodarze, ale na razie przy jego nazwisku widnieje znak zapytania (śmiech).


Wyjechałeś do Rosji, do Krasnodaru – tam treningi są dużo cięższe niż w Warszawie? Patrząc na styl pracy Czerczesowa czy obecnego szkoleniowca Tereka, to pod tym względem w Polsce jest lżej.


- Na pewno w Polsce trenuje się lżej. Tam jest dużo więcej pracy siłowej i biegania. Poza tym odległości między miastami są większe, a to powoduje, że wydłuża się czas podróży. Mecz w czwartek, więc w środę wylot, dobę później spotkanie, w piątek powrót, a w sobotę mecz u siebie itd. Nie było więc kiedy odpocząć, a w Polsce zdarzają się dni wolne. W Rosji tego nie było. Okresy przygotowawcze były bardzo ciężkie, ale później rekompensowała to gra w rozgrywkach krajowych i Lidze Europy. Poza tym do gry co trzy dni trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie, tym bardziej, że w sezonie nie ma czasu na poprawę siły czy motoryki. Zwykle były tylko rozruchy - pomeczowy i przedmeczowy.


A porównując to, co było na pierwszym obozie na Malcie i to, co miałeś z Krasnodarem? Jest podobnie?


- Wszędzie jest ciężko, w każdej drużynie. Przecież po to wyjeżdża się na obóz ze zespołem, aby ciężko trenować i dobrze przygotować się do sezonu. Tak było w Krasnodarze i tak jest teraz w Legii, ale chyba nikt nie zakładał, że będzie lekko.


A jak ci się żyło w Rosji? Największe plusy i minusy, co cię zaskoczyło?


- W Rosji żyło mi się bardzo dobrze i byłem pod dużym wrażeniem pogody. Mroźnych dni nie było nawet w styczniu. Podobnie w listopadzie czy grudniu. Pamiętam, że graliśmy 6 grudnia z Terekiem i było 16 stopni na plusie. Ludzie przyjęli mnie bardzo fajnie, nie było rzeczy nieprzyjemnych. To fajne, biorąc pod uwagę, że stosunki między Polską a Rosją są, jakie są. Nie było z tego powodu problemów w szatni, czy poza szatnią. Wręcz przeciwnie - gdy wsiadałem do taksówki, to była radość, że jestem Polakiem, bo w tamtych stronach naszych rodaków jest mało. Ludzie chętnie ze mną rozmawiali - choćby o Euro 2012, czy bieżących sprawach. Dla mnie było to fajne przeżycie, miło ten czas wspominam. Długo się zastanawiałem czy wyjechać, miałem sporo obaw. Żadne się jednak nie potwierdziły.


Dobrze mówisz po rosyjsku? Mógłbyś udzielać korepetycji?


- Myślę, że dobrze mówię po rosyjsku (to zdanie piłkarz wymawia po rosyjsku). Korepetycji może wolałbym nie udzielać, ale dawałem sobie radę. W nauce pomogło mi to, że byłem tam sam. Gdyby w Krasnodarze był inny Polak, to pewnie trzymalibyśmy się razem i rozmawiali po polsku. A tak wchodziłem do szatni, słyszałem tylko rosyjski i chcąc się dogadać, musiałem zacząć się uczyć. Na początku dużo słuchałem, po 3-4 miesiącach dużo już rozumiałem, po roku rozumiałem już niemal wszystko. Wtedy zacząłem mówić i po 1,5 roku dobrze się już ze wszystkimi dogadywałem. Poza cyrylicą, to język podobny do naszego, na pewno Polakowi łatwiej się nauczyć rosyjskiego niż np. Niemcowi.


W Polsce robiłeś atmosferę w szatni, było sporo żartów. W Rosji też robiłeś psikusy kolegom?


- Wszyscy sobie robiliśmy psikusy, była fajna atmosfera w szatni. Mieliśmy w drużynie sporą różnorodność - było kilku Brazylijczyków, którzy są zawsze uśmiechnięci, gracze ze Skandynawii. Był czas na pracę, był i na żarty. Jakiś przykład? Zaklejaliśmy w samochodzie taśmami część rejestracji. Człowiek wychodził z szatni, wsiadał do auta i odjeżdżał. Nie sprawdzał całego samochodu, czy wszystko jest w porządku. Policja potem takich delikwentów łapała i dawała mandaty. Sam w ten sposób otrzymałem upomnienie. Następnego dnia było szukanie winnych - to może żart mało przyjemny, ale było przy tym trochę śmiechu.


Podsumowując wątek rosyjski. Jakie są największe różnice między Polską a Rosją?


- Na mieście wszyscy są wyluzowani, nikt nie zwraca uwagi na to, jak się ktoś ubiera, czy czym jeździ. Jest wiele ciekawych miejsc - szkoda, że nie mam ze sobą telefonu, bo bym wam pokazał. Miasto wyglądało fajnie architektonicznie - stare budownictwo wymieszane z nowoczesnym. Wszystko, co potrzebowałem do życia, miałem na miejscu. Jadąc do Rosji nie sprawdzałem informacji o mieście, w jakim przyjdzie mi żyć, ale na miejscu okazało się, że było bardzo w porządku.


Podobno Finowie nie mają poczucia humoru. Zamierzasz się szybko o tym przekonać?


- Sprawdzimy, coś przygotujemy specjalnego. Poczekamy chwileczkę, niech się Kasper wkomponuje w zespół, wejdzie do drużyny. Minie miesiąc, a może już na drugim zgrupowaniu, sprawdzimy poczucie humoru Hamalainena. W Rosji mieliśmy w szatni Norwega, Szweda i Islandczyka i faktycznie nie przepadali za różnymi żartami. Przyjdzie czas by sprawdzić, jak z tym jest u Fina.


Ostatnie lata w Polsce to ciągły rozwój. A jak z tym było w Rosji? Jesteś lepszym piłkarzem niż przed wyjazdem? Mogę powiedzieć, że odkąd jesteś w Legii, to na treningach gra mi się trudniej (śmiech).


- Nie wiem czy wracam lepszy, ale z pewnością bardziej doświadczony. Fajnie było mierzyć się z takimi zespołami jak Spartak, Zenit, Lokomotiw czy Borussią lub PAOK w Lidze Europy. Rywalizacja z takimi drużynami, z tego typu piłkarzami, wychodzi tylko na korzyść. Niestety przytrafiła się nieszczęsna kontuzja, która wszystko spowolniła.

Po tej nieszczęsnej kontuzji w europejskich pucharach grałeś w pierwszym składzie. Niestety, gdy nadchodziły mecze ligowe, wtedy już nie występowałeś. Czy to dlatego, iż w Rosji jest limit obcokrajowców, czy był jakiś inny powód?


- Dokładnie. W lidze rosyjskiej zaliczyłem sześć pełnych meczów. Gdy dodam jeszcze występy z Ligi Europy, wtedy wyjdzie, że rozegrałem piętnaście spotkań na trzydzieści możliwych. Europejskie puchary poprawiły więc trochę moje statystyki. Po kontuzji było ciężko wrócić do optymalnej formy. Oczywiście, czułem się przygotowany fizycznie, ponieważ po tym urazie wyszedłem na sztuczną murawę i nie miałem żadnych problemów. Natomiast później trener wprowadził pewne roszady w składzie i tak się potoczyło. Takie jest życie i trzeba się z tym pogodzić. Ja się cieszę, że straciłem tylko jedną połowę wszystkich konfrontacji. Miałbym powody do narzekania, jakbym w ogóle nie pojawił się na boisku. Muszę teraz pracować, żeby wrócić do poziomu, który wcześniej prezentowałem. A po takiej przerwie, to będzie trudne.


W Krasnodarze grałeś na prawej obronie. W Legii najlepsze występy zanotowałeś jako stoper. Teraz w zespole jest deficyt na lewej stronie defensywy. Na jaką pozycję na najbliższe pół roku się szykujesz i czy uzgadniałeś to z trenerem Stanisławem Czerczesowem oraz selekcjonerem Adamem Nawałką?


- Będę czuł się najlepiej jak będę grał. Nie ważne na jakiej pozycji. Chciałbym zaliczyć jak najwięcej minut. Myślę, że każdy zawodnik przyjeżdża na obozy przygotowawcze, żeby dać z siebie wszystko i spróbować udowodnić trenerowi, że to jemu należy się miejsce w podstawowej jedenastce. Za poprzedniej mojej kadencji w Legii, też musiałem pokazać, iż zasługuję na grę. Wtedy było podobnie. Raz występowałem na prawej obronie, a innym razem na stoperze. Jeszcze wcześniej, gdy wchodziłem w dorosły futbol, również mogłem występować na tych pozycjach, a nie brano mnie pod uwagę.  Zobaczymy co się wydarzy po kolejnych sparingach i drugim obozie. Dużo zależy od tego, gdzie trener będzie mnie wystawiał. Ja mogę zająć każde miejsce w linii obrony. Jestem na to gotowy. Tak jak wspominałem, dla mnie najważniejsze jest gra.


Szkoleniowiec na treningach ustawia was czasem w trójosobowej obronie. Ciebie desygnował na lewą stronę. Widziałbyś takie ustawienie w lidze?


- Oczywiście, widzę siebie w składzie (śmiech). To jest pytanie do trenera. Ja nigdy w takim ustawieniu nie grałem i wydaję mi się, że jeżeli zespół też takiej strategii nie stosował wcześniej, może być na początku ciężko, żeby się przestawić. Wszystko jednak zależy od szkoleniowca. Nie ważne czy będzie chciał zastosować taktykę z trzema, czy z czterema obrońcami, my i tak wykonamy jego polecenia. Tak jak wspomniałem. Od tego są obozy i sparingi, żeby przetestować różne schematy. Poczekamy, zobaczymy.


Gdyby nie zbliżające się Euro 2016, to zdecydowałbyś się na powrót do Legii?


- Oczywiście, że tak. Ostatnio mało grałem i nie chciałem zmieniać drużyny na taką, w której musiałbym się na nowo wkomponować. Tutaj w Legii już występowałem i nie były to takie przenosiny, jak wcześniej do Rosji. Nie chciałem mieć podobnych doświadczeń, jak na początku w Krasnodarze, ponieważ zanim zaaklimatyzowałem się, to minęło trochę czasu. Wiadomo - zmieniłem kraj, przyleciałem sam, nie miał mi kto pomóc. Musiałem sobie z wszystkim sam jakoś poradzić. Przy Łazienkowskiej natomiast spędziłem kilka dobrych lat i znam praktycznie większość zespołu. Tutaj jest mi łatwiej niż w jakimś innym, nieznanym mi klubie.


Od momentu gdy wyjechałeś, dużo się zmieniło przy Łazienkowskiej?


- Wydaję mi się, że dużo się tutaj nie zmieniło. Jest spora grupa piłkarzy, z którą grałem jak jeszcze występowałem w Legii. Oczywiście doszło kilku obcokrajowców, ale widzę, iż zespół cały czas idzie do góry. Na atmosferę też nie można narzekać. To fajna drużyna.


A który zespół jest lepszy? Legia, w której ty grałeś i z niej odszedłeś, czy ta, do której teraz wróciłeś?


- Nie wiem, czy obecny zespół jest lepszy, ponieważ nie jestem tutaj długo z wami. Mogę tylko powiedzieć na bazie obserwacji z zewnątrz. Kiedy tylko mogłem, to oglądałem mecze Legii. Wydaję mi się, iż drużyna cały czas staje się lepsza i będzie najlepsza!


Wyobraźmy sobie teraz, że z Legią wygrywasz mistrzostwo Polski. Na Euro z reprezentacją Polski rozgrywasz pięć meczów. Później zgłasza się po ciebie Jurgen Klopp. To dobry scenariusz na najbliższe sześć miesięcy?


- To za duże słowa. Nie chciałbym tak wychodzić w przyszłość. Wiadomo, najpierw trzeba myśleć o Legii i o tym, żeby zdobyć mistrzostwo. Sam chciałbym grać jak najwięcej i jak najlepiej. Dopiero po sezonie będę się zastanawiał co dalej. Na razie mam ważny kontrakt w Krasnodarze i nie myślę o tym. Przyszłość pokaże.


Poza zdrowiem i szczęściem, brakuje ci czegoś, żeby na stałe zagościć w podstawowym składzie reprezentacji Polski?


- Brakuje mi formy sprzed kontuzji. Tylko i wyłącznie. Natomiast, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Ja na pewno do niej wrócę.

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.